Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Częstochowa: "Windykatorzy" grozili mu wydłubaniem oka, ich zdaniem była to forma negocjacji

Bartłomiej Romanek
Przez kilka tygodni jeden z częstochowskich przedsiębiorców czuł się niemal, jak bohater znanego filmu "Dług". Trzech mężczyzn w brutalny sposób chciało wyegzekwować od niego dług, grożąc mu wydłubaniem oka, strasząc, że zrobią krzywdę rodzinie i każąc przepisać samochód na jednego z bandytów. Pokrzywdzony nie wytrzymał, ale w odróżnieniu od bohaterów filmu, nie rozwiązywał problemu sam, ale powiadomił o wszystkim policję.

Szantażowany mężczyzna prowadzi działalność gospodarczą. Niestety interesy nie szły po jego myśli, co doprowadziło do powstania długów. W czerwcu 2014 roku do przedsiębiorcy zgłosiło się trzech mężczyzn, którzy poinformowali go, że zostali wynajęci przez wierzycieli. Przekazali mu kartę SIM i oznajmili, iż będą się z nim kontaktować na ten numer telefonu. W trakcie rozmowy mężczyźni zażądali także zwrotu w terminie dwóch tygodni pieniędzy w kwocie 50000 zł.

Kolejne spotkanie miało miejsce w jednej z restauracji w Częstochowie na początku lipca 2014 roku. W tym spotkaniu wziął także udział nieustalony mężczyzna, który stwierdził, że reprezentuje interesy wierzycieli z Łodzi. - W trakcie rozmowy mężczyźni grozili pokrzywdzonemu „przewiezieniem w bagażniku" oraz straszyli go, że zrobią krzywdę jego dziecku i żonie. Podczas spotkania przedsiębiorca przekazał mężczyznom kwotę 30000 zł - mówi Tomasz Ozimek, rzecznik prasowy częstochowskiej prokuratury.

Po kilku dniach mężczyźni zmusili pokrzywdzonego do tego, aby na kolejne spotkanie przyjechał użytkowanym przez niego samochodem, który należał do jego brata. W trakcie tego spotkania brat przedsiębiorcy podpisał umowę sprzedaży pojazdu na rzecz wskazanej przez oskarżonych osoby. Pochodzące ze sprzedaży pieniądze w kwocie 29500 zł zostały zabrane przez jednego z przestępców.

Pod koniec lipca 2014 roku oskarżeni "zaprosili" pokrzywdzonego do restauracji, w której wcześniej się spotykali. Przed lokalem Jarosław M. poraził przedsiębiorcę paralizatorem, a Robert S. wepchnął go do wnętrza vana, którym kierował Krzysztof K. Tam ponownie użyto wobec niego paralizatora oraz uderzono w brzuch. Potem mężczyźni zawieźli pokrzywdzonego do lasu w okolicach Mykanowa, gdzie ponownie został pobity. Ponadto mężczyźni grozili mu wydłubaniem nożem oka oraz zakopaniem.

Następnego dnia Krzysztof K. nakazał przedsiębiorcy stawienie się w jednej z kancelarii notarialnych. W trakcie wizyty w kancelarii pokrzywdzony podpisał dokument, z którego wynikało, że prowadzona przez niego działalność gospodarcza była nastawiona na oszukiwanie klientów.

- Po kolejnym żądaniu przekazania pieniędzy, przedsiębiorca zawiadomił policję, która zatrzymała Jarosława M. i Roberta S. Wobec tych osób na wniosek prokuratora zastosowano tymczasowe aresztowanie, które w toku śledztwa zostało zamienione na poręczenie majątkowe, dozór policji i zakaz opuszczania kraju. Takie same środki zapobiegawcze prokurator zastosował wobec Krzysztofa K. Powołany w sprawie biegły lekarz stwierdził, że na skutek użycia paralizatora, pokrzywdzony doznał oparzeń skóry brzucha - dodaje Tomasz Ozimek.

Przesłuchani w charakterze podejrzanych mężczyźni nie przyznali się do zarzucanych im przestępstw i zaprzeczyli, że używali przemocy wobec pokrzywdzonego. Jednocześnie wyjaśnili, iż działali z upoważnienia wierzycieli przedsiębiorcy, a ich celem było odzyskanie długów w drodze negocjacji. Wszyscy oskarżeni byli w przeszłości karani sądownie za przestępstwa rozboju, pobicia oraz przestępstwa narkotykowe.

"Windykatorom" grozi do 5 lat więzienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!