MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Czy dom w Jaworznie-Jeleniu jest przeklęty? Co odkryli Szwedzi, a co polska ekipa badaczy? We wnętrzach budynku rozmawiamy z właścicielem

Aneta Kasprzyk
Aneta Kasprzyk
Czy dom w Jeleniu został przeklęty czy tajemnica ukryta jest gdzie indziej?
Czy dom w Jeleniu został przeklęty czy tajemnica ukryta jest gdzie indziej? Aneta Kasprzyk
Piotr Langer: kupiłem go na działalność gospodarczą dla syna. On jednak nie chce aby coś się do niego "przykleiło". Do domu w Jaworznie-Jeleniu wchodzimy wraz z właścicielem. Budynek kilkukrotnie badali łowcy duchów ze Szwecji. Ostatni raz w marcu i maju. W czerwcu jako pierwsi w historii, na całonocne oględziny domostwa decydują się badacze zjawisk paranormalnych z Polski. Aurę budynku na podstawie fotografii odczytuje medium. Czy okrzyknięty mianem domu, w którym straszy budynek jest przeklęty?

To kolejne nasze podejście do rozwikłania zagadki owianego sławą grozy budynku w Jaworznie-Jeleniu. Ostatnie było w listopadzie 2022 roku. Tym razem wchodzimy do wnętrza domu z właścicielem. W marcu byliśmy umówieni z ekipą telewizyjną i badaczami ze Szwecji. Oni jednak wyjeżdżają w przyspieszonym trybie, po pierwszej wizycie w domu. Przebukowują w szybkim tempie bilety lotnicze, zostawiają opłaty za dni zdjęciowe. Coś się wydarzyło? Wracają w maju. Przyjeżdża z nimi medium. Z początkiem czerwca na spędzenie całej nocy w owianym złą sławą domostwie decyduje się polska grupa badaczy zjawisk paranormalnych. To pierwsza ekipa, która przez całą noc zostaje w tych ścianach. Kontakt z redakcją w sprawie jeleńskiego domu nawiązuje również niezależna polska medium, która czyta aurę budynku ze zdjęcia. Jakie są wyniki badań tych specjalistów?

Czego przestraszyli się Szwedzi?

To nasze kolejne podejście do tematu jaworznickiego domu grozy. Tym razem także piętrzą się trudności. Jesteśmy w kontakcie z właścicielem. Czekamy na ekipę badaczy ze Szwecji. Po sygnale, że dojechali do Jaworzna, czekamy na moment rozpoczęcia dni zdjęciowych. Badacze zjawisk paranormalnych mają w jeleńskim domu kręcić fabularyzowany dokument na temat tego, co dzieje się w owianym grozą budynku. Trzykrotnie podchodzimy na spotkanie z ekipą. Pierwszego dnia kilkoro z 25-osobowej ekipy zjawia się z krótką wizytą techniczną. Zdjęcia mają się rozpocząć kolejnego dnia. Robimy dwa podejścia. Są dni świąteczne. Badacze zatrzymali się w hotelu Brojan. Nie chcemy zakłócać ich prywatności. Mają być w Jeleniu wkrótce. Nagle otrzymujemy wiadomość, że wyjeżdżają w pośpiechu.

- Nie wiem, co się stało. Przebukowują szybko bilety, muszą jak najszybciej wylecieć do kraju. Jedna z osób zaangażowanych w przedsięwzięcie podobno bardzo źle się poczuła po pierwszej wizycie w domu. Nie chcieli wyjaśnić szczegółów. Zostawili pieniądze za wszystkie dni zdjęciowe - mówi Piotr Langer.

Czego przestraszyli się Szwedzi? Czy rzeczywiście dom wpłynął na zdrowie jednego z członków ekipy?

Przekraczamy próg owianego złą sławą domostwa. Coś tutaj jest nie tak

Na pierwszą wizytę do wnętrz jeleńskiego domu wchodzimy wraz z jego właścicielem, Peterem Langerem. Oprowadza nas po głównej, parterowej części budynku, wchodzimy do piwnic, na poddasze i strych. Pierwsza myśl, jaka przychodzi do głowy jest taka, ze dom, który z zewnątrz wygląda na niepozorny i raczej mały, odkrywa przed nami mnóstwo pomieszczeń, jakby wewnątrz się rozrastał. Zaskakuje zwłaszcza ilość pomieszczeń w piwnicy i na strychu oraz ich rozmieszczenie, nieco dziwaczne, przechodnie, kryjące za zakrętem niespodzianki.

- Dom kupiłem na działalność gospodarczą dla syna. Miał tu być escape room. On jednak nie chce, aby coś się do niego "przykleiło". Wierzy w istnienie zjawisk niewytłumaczalnych, nie zna się na nich i nie chciałby ryzykować. Ja jestem bardziej z boku. Staram się wypośrodkować opinię. Na pewno jest coś na rzeczy, skoro tylu specjalistów przyjeżdża tutaj i bada dom. Wyniki ich testów są często do siebie zbliżone. Ja słucham, wyciągam wnioski, nie chcę opowiadać się za jakimś jednym stwierdzeniem. Nie posiadam zdolności w zakresie zjawisk paranormalnych. Ale są też świadectwa wielu osób, które tu mieszkały, także i tych, którzy mieszkali tu nim budynek trafił w moje ręce - słyszymy w pierwszych słowach od Piotra Langera.

Po przekroczeniu progu, dom wydaje się być jak wiele innych. Część parterowa odnowiona, całkiem przyjemnie, nieco niekomfortowe wrażenie mogą robić stare zdjęcia, meble i elementy wyposażenia. Zwłaszcza na osobach, które nie przepadają za antykami czy starociami. Jest jednak coś jeszcze. Coś tu jest nie tak. Im więcej minut upływa wewnątrz, tym bardziej chce się opuścić budynek. To coś niewytłumaczalnego. Można odnieść wrażenie, jakby powietrze wewnątrz "żyło" inną materią, było gęściejsze lub jakby człowiek znajdował się w głębi morskiej i odczuwał nacisk ciśnienia, dyskomfort oddechu. Nie widać zjaw, meble się nie przesuwają. Po prostu chce się stamtąd wyjść.

Czy Piotr Langer doświadczył czegoś nadnaturalnego w domu, który zakupił?

Właściciela pytamy o jego doświadczenia związane z domem. Czy spotkało go coś niewytłumaczalnego w budynku? Jak on czuje się wewnątrz?

- Wiedziałem o "sławie duchów' związanej z tym miejscem, kiedy kupowałem dom. Nie wierzyłem w to, jak wspomniałem, chciałem rozkręcić biznes związany z historią domu. Do tego typu zjawisk staram się podchodzić racjonalnie. Jestem ostrożny w sądach na ten temat. Nie wiem, co kryje się tutaj. Znam historię opowiadaną przez kilku lokatorów. Przewija się w nich motyw jakiejś obecności, tego, ze opuszczali dom w popłochu, czasem w środku nocy. Sam nigdy nie widziałem tu zjawy, ale w domu czuję się czasem dziwnie, niekomfortowo. Nigdy nie zdecydowałbym się na nocowanie tutaj, nigdy na noc nie zostałem - opowiada właściciel.

Pana Piotra pytamy, gdzie, w których pomieszczeniach odczuwa największy dyskomfort. Byli lokatorzy opowiadali często o nasilonych zjawiskach paranormalnych w pomieszczeniach piwnicznych i na strychu. Sami, po przejściu wszystkich pomieszczeń, wiemy, gdzie nam najtrudniej jest wytrzymać, gdzie my czujemy największy niepokój i dyskomfort, jesteśmy jednak ciekawi odpowiedzi samego właściciela, nie zdradzamy naszych odczuć.

- Wiele osób, które tu wynajmowały mieszkanie lub przebywały twierdziło, że najgorsze pomieszczenia to te w piwnicy i na strychu. Tam najczęściej dochodziło ponoć do jakiś manifestacji. No i mnie to dziwi, bo ja najlepiej czuję się w piwnicy. Najgorzej tu na poziomie głównym, mimo, ze te pokoje są wyremontowane, odświeżone. Nie wiem co to jest. Czuję niepokój, czasem jakby czyjąś obecność, nieraz oglądam się za siebie. Ale bardziej jest to taki psychiczny dyskomfort i złe samopoczucie - precyzuje Langer.

W tym momencie czujemy się mocno zaniepokojeni. Bo nasze odczucia są podobne. To w pokojach wyremontowanej części mieszkalnej, my sami odczuwamy największy, bezpodstawny niepokój. Do tego zaczyna dochodzić ból głowy, ćmiący i pulsujący.

Elektryk panikował, silnik samochodu wchodził na wysokie obroty

Jak relacjonuje właściciel, po zakupie domu, kiedy przystępował do jego remontu, najwięcej niewytłumaczalnych zjawisk dotyczyło elektryczności. Światła samoczynnie gasły i zaświecały się w różnych częściach domu.

- Elektryk, który przyjechał do instalacji, panikował. Nie wiedział, co się dzieje, nie chciał za nic sam zostawać w domu. Bał się. Wymieniał kable, nie znajdował usterki, a to się powtarzało - wspomina pan Piotr. - Kiedyś też miałem dziwne doświadczenie w piwnicy. Byłem w pomieszczeniu przy piecu c.o., kilkukrotnie przechodziłem korytarzem piwnicznym do pieca, mijając inne pomieszczenia na tym poziomie. I w pewnej chwili zamarłem. Drzwi jednego z nich były zamknięte. Nigdy ich nie zamykałem, To pomieszczenie na środku, nie ma tam przeciągu, który mógłby to spowodować. Zacząłem wołać, czy ktoś nie wszedł do środka. Oczywiście nikogo nie było - kończy historię Langer.

W otoczeniu domu dziwnym awariom ulegały także silniki samochodów. Pewnego dnia, po pracach remontowych, pan Piotr wsiadł do samochodu, aby wrócić do swojego miejsca zamieszkania. Jednak okazało się, że pojazd nie chce odpalić. Langer zadzwonił więc do zony, aby ta przyjechała po niego. Kobieta to uczyniła, jednak kiedy oboje wsiedli do samochodu, silnik pojazdu samoczynnie wszedł na wysokie obroty, jakby prowadzony niewidzialna ręka. Początkowo pan Piotr zdenerwował się na zonę, ze wykonała jakiś niebezpieczny manewr, jednak okazało się, ze kobieta nie ma z tym nic wspólnego. Zadziało się to bez jej udziału.

Czy dom wybrał sobie właściciela? "Cud" medalika przy studni

Najbardziej zastanawiający i niezwykły incydent przydarzył się właścicielowi tuż po zakupie domu. Splata się on z czasem, w którym Langer jeszcze nie wiedział o istnieniu domu w Jeleniu i nie myślał o jego zakupie.

- Jakieś pół roku przed kupnem domu, kiedy nie miałem tego jeszcze nawet w planach i nie wiedziałem o istnieniu domu w Jaworznie, przydarzyła mi się przykra historia. Mam niemieckie korzenie, jestem silnie związany ze śląską tradycją i mniejszością niemiecką na Śląsku, od kilkudziesięciu lat na szyi noszę medalik, który przedstawia herb Górnego Śląska (ziemie Górnego Śląska jako herb przyjmowały na ogół złotego orła na błękitnym polu. W części niemieckiej Górnego Śląska w latach 1919-1945 tarcza na herbie pruskiej prowincji Górnego Śląska przegrodzona została w połowie ostrzem kosy, poniżej którego znajdowało się godło górnicze - przyp. red.). Nie jest on cenny z uwagi na wartość jubilerską, ale dla mnie ma ogromne osobiste, emocjonalne znaczenie. Traktowałem go i traktuję jako osobisty talizman. I te pół roku przed zakupem domu w Jeleniu, ten medalik mi się zagubił. Po finalizacji kupna jeleńskiej nieruchomości, kiedy przyjechałem remontować budynek, w pobliżu pozostałości studni na ziemi w trawie ujrzałem coś błyszczącego. W tym miejscu leżał mój zagubiony talizman! Jak to możliwe? Nie jestem tego w stanie wytłumaczyć. Żona nie chciała uwierzyć, kiedy zadzwoniłem i opowiadałem jej to na gorąco - opowiada Piotr Langer.

Pan Piotr potraktował ten incydent jako dobry omen, chociaż trudno wytłumaczalny. Dopatruje się w nim tego, ze w tym miejscu czeka go coś pozytywnego. Osoby z zewnątrz często oceniają to zdarzenie jako takie, w którym dom "wybrał sobie właściciela", zanim ten pomyślał o jego zakupie. Czy może to mieć coś wspólnego z epizodem niemieckim w historii życia dawnego właściciela domu Teodora, który ponoć wrócił z niewoli w Oświęcimiu i na łożu śmierci przeklął dom?

Szwedzi i Norwegowie upodobali sobie jeleńską nieruchomość

Dom w Jaworznie-Jeleniu największą sławę zyskał w Szwecji i Norwegii. To z tych kierunków zgłasza się najwięcej ekip badawczych, które chcą eksplorować nieruchomość. Kręcono tu dokument dla Discovery. W maju br. przyjechała szwedzka ekipa badaczy zjawisk paranormalnych. Z domu transmitowano na żywo program telewizyjny z udziałem szwedzkich celebrytów. Montowano przy okazji fabularyzowany dokument związany ze zjawiskami, jakie mają miejsce w tych ścianach.

- Jesteśmy tu już trzeci raz. Kręcimy paradokument. Uważamy, ze dom w Jaworznie jest jednym z najbardziej nawiedzonych domów w Polsce - powiedział Tony Markinson, jeden z założycieli szwedzkiej grupy LaxTon Ghost Sweden, zajmującej się zjawiskami paranormalnymi. - Poprzednim razem członek naszej ekipy został zepchnięty przez nadnaturalną siłę ze schodów prowadzących na strych. Na nagraniach utrwaliliśmy głosy z zaświatów, z innego wymiaru. Były to m.in. złowrogie warczenia. Nadal pracujemy nad tym, co kryje się w tych murach, chcemy rozwiązać zagadkę do końca - mówił.

Szwedzcy badacze za pomocą specjalistycznego sprzętu mierzyli pole elektromagnetyczne, zmiany temperatury i rejestrowali ruch w pomieszczeniach.

- To coś, ten byt czy byty są rodzajem energii. Chcemy poznać jak najdokładniej jej naturę i przyczynę manifestacji w tym miejscu - dodawali szwedzcy łowcy duchów.

Badacze sił nadprzyrodzonych przywieźli ze sobą szwedzką medium, która ma zdolności nawiązywania kontaktu z innym wymiarem, wyczuwania zjawisk pozazmysłowych. Kobieta wskazała kanał, którym według niej energia manifestującą się w domu, przechodzi do naszego świata.

- Byt przechodzi przez jedną ze ścian w piwnicy i rozprzestrzenia na pozostałe pomieszczenia budynku - orzekła specjalistka od zjawisk nadprzyrodzonych.

Czytanie aury domu na podstawie fotografii. Zaskakująco zbieżne wnioski

Zanim spotkaliśmy się wewnątrz budynku z właścicielem i badaczami, na forum osób skupionych wokół zjawisk niewyjaśnionych, zamieściliśmy fotografię jeleńskiego budynku widzianego z zewnątrz, z ulicy. Z redakcją kontakt nawiązała między innymi kobieta przedstawiająca się jako medium, która specjalizuje się w określaniu aury miejsc i osób. Jej spostrzeżenia, które nam nadesłała, są dość przerażające.

- W budynku, w jego części piwnicznej, z ziemi poprzez ścianę wychodzi portal łączący to miejsce z innym niż nasza wymiarem rzeczywistości. Poprzez niego wydostaje się złowroga istota o charakterze demonicznym, ale nie jest to demon w ujęciu katolickiego pojmowania. To istota o obcej, odmiennej od naszego świata strukturze. Dlatego żaden egzorcyzm się nie udał i nigdy nie powiedzie. W domu uwięzione przez ten byt są dusze zmarłych osób i zwierząt. Bardzo wyraźnie widzę małe dziecko - chłopca i niewielkich rozmiarów psa - napisała polska medium. - Najprawdopodobniej któraś z osób kiedyś zamieszkujących budynek, parała się czarną magią, odprawiała rytuały w tym miejscu. Dom należało by wyburzyć i nic już nie budować na tym miejscu. Nikt nie będzie mógł spokojnie mieszkać w tym budynku - dodała.

Zastanawiająca jest zbieżność polskiej medium z jej szwedzką odpowiedniczką w kwestii rzekomego portalu, przejścia z innej rzeczywistości do naszego świata, jaki ma znajdować się w piwnicy domu.

Śledztwo polskiej ekipy od zjawisk nadprzyrodzonych. Pierwsze całonocne badania

W czerwcu do nawiedzonego domu w Jeleniu przyjechała polska ekipa badaczy zjawisk nadprzyrodzonych Among The Shadows, założona przez Szymona Derenia.

Ten ostatni znajduje się tutaj nie pierwszy raz. Był uczestnikiem dwóch wizyt szwedzkich specjalistów, pełniąc między innymi rolę ich tłumacza. Relacjonuje, że podczas jednej z tych wizyt sam na swoim ciele odczuł fizyczną ingerencję nieznanego bytu.

- W piwnicy poczułem na plecach nieprzyjemny dotyk, ukłucie. Potem pod koszulką na ciele długo utrzymywał mi się czerwony ślad, jakby znamię. Na parterze domu, w pokoju nagraliśmy na sprzęcie dziecko przytulające się do mojej nogi - opowiada o zdarzeniach podczas badań zjawisk Szymon Dereń.

Pan Szymon wspomina także opis wrót do innego wymiaru, jakie według szwedzkiej medium znajdują się w piwnicy. Zauważa zbieżność opinii dwóch niezależnych, nie znających się osób z innych państw na temat jednego konkretnego miejsca.

- Dwie niezależne medium, osoby różnej narodowości mówią o portalu przejścia w piwnicy. My też nagraliśmy dziecko, jakie w opisie zdjęcia podała polska medium. Dodatkowo utrwaliliśmy nagrania, na których słychać trzykrotnie wypowiadane męskim głosem imię Teodor - mówi Dereń. - Później od mieszkańców Jelenia dowiedzieliśmy się, że były właściciel budynku tak właśnie miał na imię - podkreśla.

Przy okazji badań Polaków, do domu za zgodą i życzliwością właściciela domu wchodzi para, która przejeżdżając przypadkowo obok owianego złą sławą budynku, i widząc, że się coś w nim dzieje, wiedziona ciekawością podchodzi do ekipy badaczy. Okazuje się potem, ze oboje z nich już od progu domu maja nieprzyjemne odczucia związane z przebywaniem w nim.

- Od razu to poczułam. To takie dziwne, jakby ciągle przebywało się pod wodą, taki dziwny napór, ból i zawroty głowy - przekazuje pani Anna.

Polska ekipa jest pierwszą, która w domu na badania zostaje przez całą noc. Początkowo mieli zamiar rozdzielić się i nocować w różnych częściach domu, jednak z uwagi na bezpieczeństwo, postanowili przebywać razem podczas swojego śledztwa.

- Dzisiaj zostajemy w domu w Jaworznie. Jest ze mną Dawid i Grzegorz. Wspólnie zbadamy to miejsce. Spróbujemy odpowiedzieć na pytanie, czy ten dom rzeczywiście jest jednym z najbardziej nawiedzonych miejsc w Polsce. Jako pierwsi z ekip badawczych zostaniemy w budynku na całą noc, będziemy tu spać - zapowiadał przed śledztwem polskiej ekipy Szymon Dereń.

Polacy zabrali ze sobą sporą ilość sprzętu służącego do badań zjawisk paranormalnych.

- Sprzęt, jaki wykorzystujemy to kamery cyfrowe, kamerka sportowa Go Pro, mierniki pola elektromagnetycznego: K2, TriField, Rem Pod, PMB; urządzenia do wychwytywania głosów, które nie są słyszalne dla ludzkiego ucha: Sprit Box 11 oraz EVP za pomocą dyktafonów - wylicza założyciel grupy.

Rano, po nocy, jaką spędzili w nawiedzonym domu, ponownie spotykamy się z badaczami, pytamy o pierwsze efekty nocnych poszukiwań.

- Będziemy dokładnie analizować zarejestrowane na naszym sprzęcie manifestacje. Wynikami podzielimy się w sierpniu na naszym kanale you tube. Póki co możemy zdradzić, że ponownie udało się zarejestrować głos wypowiadający imię Teodor oraz nieokreślony rozkazujący komunikat, mówiący "Won" - zdradza pierwsze efekty śledztwa Szymon Dereń.

Podczas wieczornej wizyty w jaworznickim domu przy ulicy Jeleń Rynek wraz z przypadkowymi gośćmi i ekipą polskich badaczy byliśmy świadkami samoczynnie zapalającego się światła w jednym z pomieszczeń, w którym nikt nie przebywał. W budynku i na długo po wyjściu z niego długo towarzyszył nam ból i zawroty głowy oraz złe samopoczucie. Czy to za sprawą bytów zza światów, trudno orzec. Może to żyła wodna, pole elektromagnetyczne? Coś z tym budynkiem jest nie tak. Są przecież na tym świecie rzeczy, o których nie śniło się filozofom.

Nie przeocz

Zobacz także

od 7 lat
Wideo

Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera