Historia Turnieju Czterech Skoczni rozpoczęła się w 1953 roku. Trzy lata później - nie wygrywając żadnego z konkursów - w klasyfikacji generalnej triumfował Nikołaj Kamienski i został pierwszym zawodnikiem, który z takim tytułem pojawił się na igrzyskach olimpijskich. Reprezentant Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich w Cortinie d’Ampezzo upadł jednak po pierwszym skoku i marzenia o laurach prysły zanim na dobre się narodziły.
Pierwszym medalistą olimpijskim, który w tym samym roku wcześniej stanął na podium Turnieju Czterech Skoczni, okazał się cztery lata później Otto Leodolter. W Squaw Valley Austriak był trzeci, podobnie jak w 8. TCS.
Na kolejnych igrzyskach, w 1964 roku w Innsbrucku, błyszczał już przede wszystkim zwycięzca Turnieju - Fin Veikko Kankkonen, który sięgnął po tytuł na skoczni normalnej, a na dużej był drugi, ustępując Norwegowi Toralfowi Enganowi.
Od tego momentu na skoczków przyjeżdżających na igrzyska w glorii zwycięzców Turnieju zwracano szczególną uwagę. Ich losy bywały oczywiście różne, chociaż dorobek medalowy jest w sumie całkiem przyzwoity. Na dużej skoczni sięgnęli po siedem medali (trzy złote i cztery srebrne), a na normalnej po osiem (cztery złote, trzy srebrne i jeden brązowy).
Najcenniejsze kombinacje, czyli TCS plus tytuł igrzysk zdobywali oprócz Kankkonena tylko Jens Wessflog (w 1984 w Sarajewie na skoczni normalnej), Matti Nykaenen (w 1988 roku w Calgary na obu skoczniach), Toni Nieminen (w 1992 na dużej), Espen Bredesen (w 1994 w Lillehammer na normalnej) i jako ostatni Kazuyoshi Funaki (w 1998 w Nagano na dużej).
Jak widać taka sztuka nie udała się nikomu już od dwudziestu lat! Co ciekawe w Vancouver 2010 i w Soczi 2014 na podium nie stanął żaden ze skoczków, którzy na ówczesnych Turniejach Czterech Skoczni znaleźli się w czołowych trójkach! W całym XXI wieku tylko trzech zawodników utrzymało wysoką formę przez kilka tygodni dzielących obie imprezy: w Salt Lake City 2002 brąz na dużej skoczni zdobył drugi na TCS Matti Hautamaeki, a srebro na normalnej absolutny zwycięzca Turnieju, którego wyczyn w postaci wygranych we wszystkich konkursach powtórzył teraz Stoch, czyli Sven Hannawald, natomiast w Turynie 2006 trzeci na obiekcie normalnym był Roar Ljoekelsoy, który takie samo miejsce zajął na mecie zmagań w Bischofshofen.
Z drugiej strony tych wyliczeń warto przypomnieć, że Wojciech Fortuna, przed swoim sensacyjnym złotem w 1972 roku w TCS był 23, zajmując w poszczególnych konkursach 43, 24, 47 i 18 miejsce, a sam Stoch przed podwójnym ozłoceniem w Soczi w Turnieju był 8, na co złożyły się miejsca 23, 4 i dwukrotnie 9. Tyle historia.
A odpowiedź na tytułowe pytanie i tak poznamy dopiero podczas olimpijskich konkursów w Pjongczang zaplanowanych na 10 i 17 lutego.
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:
Magazyn reporterów Dziennika Zachodniego tyDZień
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?