Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy znani z tego, że są znani, podbiją politykę

Kamil Durczok
W polskiej polityce wszystko w porządku. Najwyraźniej wybrańcy narodu dobierają optymalne cele i metody, dobro obywateli zawsze im najdroższe, a głupoty nepotyzmu i korupcji, gdzie jak gdzie, ale u nas nie uświadczysz.

Do wszystkich tych wniosków prowadzą obserwacja i analiza wydarzenia numer jeden na krajowej scenie w mijającym tygodniu, czyli zaproszenia na listę SLD uczestniczki programu "Top Model". Oczywiście, gdyby się uprzeć, to znajdą się jeszcze do przedyskutowania ze dwie informacje, z których bardziej kręcąca zdaje się akcja ABW w domu młodego internauty. Ale po mojemu - panna Szulawik rządzi.

Przyznać trzeba, że obserwacja zamieszania ze startem blond gwiazdeczki z list Lewicy daje sporo wniosków natury całkiem serio. Takich bez tych idiotycznych uśmieszków, jakie towarzyszyły 90 proc. dyskutantów, zabierających głos w kwestii nowego zagrania przewodniczącego Napieralskiego. Wniosek pierwszy. Mało zaskakujący: w kraju wciąż bardziej w cenie jest znana twarz niż dorobek. Panna Marta dotąd była niewątpliwe bardziej znana z demonstrowania cokolwiek różnych walorów od tych potrzebnych w Sejmie. Jeśli ktoś, czyli szef SLD, wiąże z jej osobą nadzieje na dobry wynik, to dlatego, że pani Szulawik jest "znana z tego, że jest znana" (copyright: prof. Wiesław Godzic). Jest jasne, że żaden wyborca nie jest tak głupi, by wierzyć, że modelka bez najmniejszego doświadczenia w polityce zlikwiduje nam deficyt budżetowy. Jeśli na nią zagłosuje, to dlatego, że zna ją z telewizji. I tyle.

Wniosek drugi. Chyba zaskakujący: feministki są dziwne i niepojęte. Cała dyskusja wokół niedoszłej finalistki konkursu dla modelek toczyła się na szczytach chamstwa i szowinizmu. Głupawe uśmieszki, jakie malowały się na twarzach panów zabierających głos w tej sprawie, powinny zabrzmieć jak sygnał do ataku dla tych pań, które ostro protestują przeciwko traktowaniu kobiet wyłącznie jak ciała. Żeby było jasne: nie wydaje mi się, że w bohaterce tkwią ukryte talenty polityczne. Ale przez kilka dni koronnym argumentem sporej części czołowych postaci polityki i mediów była informacja o tańcu na rurze i występach w nocnym klubie, które miała zaliczyć Szulawik. Dlaczego feministki i obrończynie praw kobiet nie ruszyły do frontalnego ataku? Pozostanie to nieodgadnioną tajemnicą zakamarków kobiecej duszy. Że faceci to szowiniści i buce, wiadomo nie od dziś. Ale że wśród kobiet zabrakło elementarnej solidarności…

Na razie korzyści z całego zamieszania jest kilka. Na czoło wybija się sława, którą osiągnęła bohaterka całej historii. Jest jeszcze bardziej znana niż chciała być, startując w "Top Model". Drugi zaliczyła moja stacja matka, czyli TVN. Jak ktoś nie wiedział, że jest taki program, to teraz wie. Trzecią odniósł Napieralski. Znowu jest głośno o Lewicy. Ostrzegać tylko wypada, że "głośno" nie znaczy "dobrze". Czwarta korzyść jest na razie w sferze prognoz, ale stanie się faktem, jeśli pani Marta w wyborach zainkasuje nie więcej niż 20, 30 głosów. Wyborcy kolejny raz pokażą, że są mądrzy. Bo w polityce trzeba czegoś więcej niż urody i dobrych chęci.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!