Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dobczyk: Biuro musi wyzwalać kreatywność pracowników

Katarzyna Pachelska
Właściciele biura projektowego: Anna Jackowicz i Rafał Drobczyk
Właściciele biura projektowego: Anna Jackowicz i Rafał Drobczyk arkadiusz gola
Rozmowa z Rafałem Drobczykiem, architektem, współwłaścicielem biura projektowego Rafał Drobczyk z Gliwic, którego firma wygrała plebiscyt Polska Architektura XXL.

Biuro Projektów Rafał Drobczyk, którego jest pan współwłaścicielem, w tym roku obchodzi 20-lecie. Nagroda dla zaprojektowanego przez państwa biura firmy XSolve w Gliwicach w głosowaniu internautów 10. edycji plebiscytu Polska Architektura XXL chyba nie mogła się przydarzyć w lepszym momencie.
Tak, to przyjemne podsumowanie tych 20 lat działalności firmy, ale nie zamierzamy osiadać na laurach.

Spotykamy się w państwa biurze, które samo w sobie jest specyficzne. Położone niedaleko centrum Gliwic, w budynku w samym środku osiedla niskich bloków z lat 50. w dzielnicy Trynek. Można się tu poczuć jak na wakacjach u babci.
Właśnie to nasze biuro było inspiracją dla nagrodzonego projektu dla XSolve. Inwestorowi, właścicielowi tej firmy informatycznej, spodobał się industrialny, ale i ciepły klimat naszej przestrzeni. W swojej architekturze, poszukiwaniu przestrzeni, zawsze interesuję się ludźmi, którzy mają tam być w środku, czy chodzi o biura, czy o mieszkaniówkę, czy zakłady przemysłowe. Nawet hasło naszej firmy to „architektura potrzeb”. Interesuje mnie też interakcja, jaką budynki i osoby, które są w środku, podejmują ze społecznością lokalną. Ten budynek, w którym rozmawiamy, idealnie mi się wpasował w tę ideę. Znajomi mówili mi: „Nie kupuj tego dziadostwa, będziesz mieć z tego masę kłopotów. Nie ma miejsc parkingowych, ludzie tu wieszają pranie, puszczają disco polo z głośników. Gdzie tu miejsce na poważną pracownię architektoniczną”. Napotkaliśmy mikroopór lokalnej społeczności, która bała się, co my tu będziemy robić - może założymy warsztat albo inną uciążliwą działalność. Powoli staraliśmy się przekonać okolicznych mieszkańców, że jako użytkownicy tego obiektu jesteśmy nieinwazyjni. Wymyśliliśmy parę historii, które zgadzają się też z moją ideą projektowania. Np. mamy taką niepisaną umowę, że my użytkujemy nasz parking w ciągu dnia, a nasi sąsiedzi - w każdej innej chwili, czy to wieczorem, czy w sobotę lub niedzielę. Mnie to nic nie kosztuje, a dla nich jest to coś ważnego. Gdy oni potrzebują parkingu, ja przecież nie pracuję. To jest też związane z moimi przemyśleniami dotyczącymi własności. Nie trzeba mieć wszystkiego na własność, ogrodzonego, zamkniętego. Możemy się tym dzielić. Najważniejsze rzeczy są za darmo - powietrze, przyjaźń czy umożliwienie parkowania. Żeby się bardziej zintegrować z lokalną społecznością, wymyśliliśmy też coś innego. Przed budynkiem ustawiliśmy takie kolorowe budki...

Dla ptaków?
A właśnie, że nie. One tak wyglądają, ale to jest nasza biblioteka. Chyba pierwsza niepubliczna biblioteka w Gliwicach. Można wymieniać się książkami. O godz. 12 mamy czytanie bajek dla dzieci. Moja żona, która z nami pracuje, czyta dzieciom książki na schodach naszego budynku. To są nasze drobne inicjatywy, które obrazują moje myślenie o architekturze. Owszem, bardzo ważny jest dobry design, świetnie zaprojektowane budynki i ich wnętrza, ale pierwsza jest kwestia użytkowników i tego, jak oni funkcjonują w przestrzeni budynku, ale i w przestrzeni lokalnej. To jest wyznacznikiem dobrej architektury.

Jak to się stało, że zaprojektowaliście dla XSolve takie piękne biuro, którym zachwyca się pół Polski?
Właściciel firmy miał bardzo skonkretyzowane wymagania względem budynku biurowego, jednak ich biuro nie powstało tak od razu.

No właśnie. Czytałam na państwa stronie internetowej tę historię. Obecna lokalizacja była chyba trzecią, do której się przymierzaliście?
Tak. Nawet braliśmy pod uwagę komercyjną historię, czyli przestrzeń typu open space, którą trzeba by było urządzić. Ale cały czas szukaliśmy miejsca z duszą, jakiegoś powiązania. Finalnie została wybrana lokalizacja w centrum Gliwic, przy ul. Królowej Bony, gdzie kiedyś było kolegium nauczycielskie. Projektując wnętrze biura, inspirowaliśmy się siedzibą naszej firmy - m.in. organizując tamtejszą przestrzeń zgodnie z trendem smart biura albo agile - czyli sprytnego biura. Chcieliśmy najpierw poznać ludzi, którzy mają tam spędzać czas, pracując, ale i żyjąc. Branża IT obrosła w wiele mitów, że pracują tam lekkoduchy, które głównie grają w piłkarzyki.

Piłkarzyki w firmie informatycznej to przecież mus!
Przeniosłem się na pewien czas do starej siedziby XSolve, żeby zrozumieć tych ludzi i specyfikę ich pracy. Z tymi piłkarzykami nie jest tak do końca. To jest zwyczajna praca, ale te elementy, które nam się wydają swobodne, pomagają tym ludziom się komunikować. Często i my najlepiej komunikujemy się, w życiu prywatnym, „przy piwie”, gdy jesteśmy swobodni, odpoczywamy od codziennego młyna. Oprócz open space, zaprojektowaliśmy też sporo osobnych salek, w których, nawet ad hoc, mogą się zbierać grupy ludzi, żeby rozmawiać o jakimś zagadnieniu, wymieniać się ideami. W tej branży jest walka o pomysł, kreację. I ona jest najważniejsza. Tak trzeba zaprojektować biuro, żeby pomóc ludziom wykreować pomysł. Takie cieplarniane warunki stworzyć, żeby ten pomysł się wykluł i powstał w formie produktu. Trzeba było też zrozumieć interakcję między ludźmi, którzy siedzą w biurze, a jego otoczeniem zewnętrznym. Pracownicy potrzebują kreatywnego zewnętrza, żeby mogli pójść na chwilę do fajnej knajpki, do parku. Dlatego też, wspólnie z inwestorem, wybraliśmy przestrzeń istniejącą od dawna, zakorzenioną w mieście. Te przestrzenie niosą w sobie dużą wartość. Oczywiście, są z nimi też kłopoty, bo nie ma np. gdzie zaparkować, ale mają już ugruntowane, z charakterem, przestrzenie publiczne - kina, teatry, skwery. To wszystko powoduje lepsze stymulowanie procesu twórczego.

Biuro XSolve właściwie nie przypomina klasycznego biura. Wygląda jak skrzyżowanie galerii sztuki z kawiarnią i dopiero w kolejnym rzędzie - na miejsce pracy.
Sporo rozmawialiśmy z inwestorem o tym projekcie. Okazało się, że w firmie dużym problemem jest komunikacja. Trzeba było stworzyć czasem sprzeczne historie. Np. my architekci lubimy ukrywać toalety gdzieś daleko, z boku. W tym przypadku zrobiliśmy na odwrót, chcąc wymusić na pracownikach to, żeby chodzili po biurze, spotykali się z innymi, nawiązywali relacje, wymieniali się pomysłami. Bardzo atrakcyjną przestrzeń zrobiliśmy na froncie. Idąc do biura, wchodzimy od razu tak naprawdę do restauracji, kantyny. Jest dużo zieleni. To przestrzeń spotkań - jest przy wejściu i w samym środku.

Czyli nie ma opcji, żeby wejść i wyjść, nie spotykając nikogo.
Te firmy mają już wypracowaną nieco inną kulturę pracy niż tradycyjne. Ci ludzie są swobodni, mają więcej luzu, chętnie wyrywają się zza biurek.

No tak, ale człowiekowi starej daty wydaje się, że jak się siedzi przy biurku, to się pracuje. A jak się z kimś luźno rozmawia gdzieś przy jedzeniu, kawie albo w czasie przerwy na papierosa - to już nie.
Dobrze, że pani powiedziała o tym papierosie. Ta „przerwa na papierosa” kiedyś była elementem integrującym i czymś, co wyrywało nas zza biurka i wywoływało interakcje między ludźmi z różnych działów firmy. Ostatnio mój syn, który interesuje się designem, bo to też studiuje, zastanawiał się nad kulturą palenia i tym, co może dzisiaj, gdy coraz mniej osób pali, zastąpić przerwę na papierosa. W biurze XSolve i w wielu innych, które projektujemy, szukamy tego rozwiązania. Znajdujemy je poprzez tworzenie przez architekturę konkretnych sytuacji - np. przez optyczne i funkcjonalne zacieśnienie wejścia. Nawet goście już od wejścia zaczynają uczestniczyć w życiu firmy. Druga sprawa to zmiana logicznego podejścia do przestrzeni - takie usytuowanie toalet, kantyny, salek, by wymusić ruch i spotykanie się pracowników. Sama przestrzeń biura jest też przyjazna poprzez kolorystykę, bliskość małych, przeszklonych salek konferencyjnych. To jest częsty zabieg w przypadku smart biur. Maksymalną liczbę tych funkcji zaprojektowaliśmy w samym centrum biura. Musimy wejść do jądra tego zamieszania, a dopiero później przejść dalej.

Czy można mówić, że klasyczny open space z setkami miejsc obok siebie przeżywa już zmierzch? Że to się nie sprawdziło?
To nie jest zmierzch. Tego już po prostu nie ma, według mnie. To jest zło. Teraz już wiemy, że w open space’ach źle się pracuje, jest hałas, trudno się skoncentrować. Musi być zarówno przestrzeń na spokojne przemyślenia, jak i dla interakcji z innymi. My poszukujemy tej równowagi w projektowanych przez nas biurach. W tym dla XSolve zaprojektowaliśmy też małą salkę kinową pod schodami, z piłkarzykami czy drążkami do ćwiczeń. Jest tu też bardzo dobra wentylacja, bo badania pokazały, że znacznie wzrasta wydajność pracy, gdy mamy czym oddychać.

W biurze XSolve jest dużo roślin, również jako motywów dekoracyjnych. To jest nowy trend?
Mówi się, że na każdego pracownika powinny być 3 rośliny. Wtedy są najlepsze warunki do pracy. Ta kliniczność, która była kiedyś proponowana w biurach, i która sprawiała, że wyglądały one jak fabryki, już jest passé. Dziś to wszystko zmiękczamy, wprowadzamy wręcz domowy klimat. Zieleń staramy się przemycać też w projektach dla zakładów przemysłowych, np. w fabryce silników małych mocy w Niepołomicach zaprojektowaliśmy w hallu, przy recepcji, zieloną ścianę. Kolor zieleni dobraliśmy do logo firmy. Teraz pracujemy przy rozbudowie tej fabryki, gdzie zrobimy ogród zewnętrzny dla pracowników, m.in. z drzewami owocowymi. To japońska firma. Świetnie się z nią współpracuje, bo nie pozwala niczego zmienić po zrealizowaniu projektu, co w przypadku branż produkcyjnych i późniejszych „optymalizacji” często się zdarza. Zresztą świadomość inwestorów już jest większa. Teraz przebudowujemy zabytkowy zakład w Kędzierzynie-Koźlu. Sam inwestor zaproponował nam, żebyśmy zrobili coś specjalnego w szatniach. Dla pań zaprojektowaliśmy ladies room, gdzie mogą zrobić sobie makijaż, zobaczyć się w dużym lustrze.

A w woj. śląskim macie państwo teraz jakieś „otwarte” inwestycje?
Tak, w naszych Gliwicach zaprojektowaliśmy rozbudowę zabytkowej kamienicy na rogu ul. Plebańskiej i Średniej.

Gdzie pan mieszka?
W Gliwicach, koło Radiostacji, w domu wielopokoleniowym zaprojektowanym przeze mnie. Dostosowanym do naszych potrzeb jako dużej rodziny.

Rozmawiała: Katarzyna Pachelska

Plebiscyt Polska Architektura XXL
W tym roku zorganizowano 10. edycję tego konkursu. Internauci wybrali swoich faworytów z puli ponad 100 obiektów zgłoszonych w trzech kategoriach. Wnętrza biurowe w budynku dawnej szkoły przy ul. Królowej Bony 13 w Gliwicach w kategorii wnętrza publiczne zdobyły pierwsze miejsce. Powstały dla firm XSolve, tworzącej złożone produkty internetowe, oraz Chilid, projektującej aplikacje internetowe oraz prototypy produktów webowych.

POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:

Zobacz najważniejsze wydarzenia minionego tygodnia w programie TyDZień

Piknik w Parku Śląskim pod hasłem "Łączymy pokolenia"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo