To może oznaczać, że dokument jest fałszywy. Sprawa budzi emocje w śląskim środowisku koszykarskim, dlatego dziś do niej wracamy.
Wokół dyplomu Mardonia było też zamieszanie w Siarce Tarnobrzeg, gdzie również pracował. Działacze Siarki uważają ten rozdział za zamknięty, a prezes Zbigniew Pyszniak tłumaczy, że nie skierowano sprawy do prokuratury, bo klubowi przede wszystkim zależało na rozwiązaniu umowy z Mardoniem.
Przegrał nam mecz i tak się zaczęło
Rozmowa ze Zbigniewem Pyszniakiem, prezesem Siarki Tarnobrzeg
Dlaczego chcieliście się rozstać ze Zbigniewem Mardoniem?
On miał gwarantowany kontrakt na dwa lata. Tyle czasu musielibyśmy mu płacić, gdybyśmy przegrali tę sprawę w sądzie. Zresztą sobie sam nagrabił, bo przegrał nam specjalnie mecz i od tego się wszystko zaczęło.
Dzięki temu, że dyplom trenera był nieprawidłowy, mieliście podstawę do rozwiązania kontraktu?
Najprawdopodobniej było tak, że zarzuciliśmy mu, iż w momencie podpisywania kontraktu świadomie wprowadził nas w błąd, ponieważ ten dokument nie był prawdziwy. Mardoń nie był trenerem drugiej klasy. Jak dobrze pamiętam miał z PZKosz tylko zaświadczenie, czy zgodę, że może prowadzić pierwszoligowy zespół. To nawet nie była licencja. Żądaliśmy od niego, żeby pokazał nam dyplom ukończenia studiów na trenera drugiej klasy. A on mówił, że nie musi, bo ma zaświadczenie ze Związku. Nie wiem, na jakich zasadach je dostał, bo ja na przykład, żeby prowadzić zespół w II i I lidze musiałem skończyć studia i mieć minimum dyplom trenera drugiej klasy.
Widzieliście wcześniej jego dyplom?
Cały czas chcieliśmy od niego dyplom ukończenia AWF-u, to on powiedział, że kończył u Ruskich. Na co my: no to pokaż. No to coś pokazał. Potem się okazało, że to fałszywe, co potwierdził w sądzie świadek, którego zeznania bardzo nam pomogły wygrać tę sprawę.
Kiedy zobaczyliście dyplom Mardonia, mieliście podstawy do dalszych działań?
On nie miał dyplomu, tylko przedstawił zaświadczenie. Kiedy zaczęły się między nami tarcia, zażądaliśmy dyplomu. To było gdzieś po czterech miesiącach. Mówił, że skończył studia w Sankt Petersburgu, nie pamiętam, czy przedstawił nam ten dokument. Mówił natomiast, kiedy jeździł do Rosji, a udało się dojść, że w tym czasie prowadził mecze w Polsce. W kontrakcie miał zapisane, że musi mieć uprawnienia trenerskie, a nie miał, tylko jakieś tam zaświadczenie z PZKosz.
*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?