Euro 2012: Koko jest spoko? [MÓWIĄ RODOWICZ, CYGAN I ZYDOROWICZ]
Niech kibice sami wymyślają
Rozmowa z Jackiem Cyganem, autorem tekstów piosenek, poetą i jurorem
Gdyby miał pan stworzyć receptę na udaną piosenkę na turniej piłkarski, to na co zwróciłby pan największą uwagę?
Jeżeli miałby to być rodzaj hymnu, to musiałyby się pojawić w nim elementy może nie tyle podniosłe, ale na pewno serio. Odwołujące się do pewnych wartości. Zaznaczam jednak, że nie chodzi tu o zbyt patetyczny nastrój i uderzanie w wysokie tony.
Natomiast jeśli mówimy o piosence stworzonej z myślą tym, by była śpiewana przez kibiców na stadionach, to najlepiej sprawdzają się utwory, które są po prostu lekkie, łatwe i przyjemne. Byle były z sensem. Muzyka i tekst muszą tworzyć pewną harmonię i łatwo wpadać w ucho.
To jak na tej podstawie oceni pan przebój "Koko Euro Spoko"?
Nie było mnie przez pewien czas w Polsce, ale słyszałem fragment "Koko Euro Spoko". Jeśli na wsi zbierają się kobiety i w tej konwencji śpiewają na przykład przy darciu pierza, to nie jest nic złego. Tak jak w przypadku pątników idących na pielgrzymkę na Jasną Górę. U nich też pojawiają się rymy częstochowskie. I to pasuje. Jeśli jednak ta konwencja uzyskuje oprawę dyskotekową i taką wynosi się na piedestał, to dla mnie jest już fałszem... Ale nie można mieć pretensji do samych pań z Jarzębiny, bo to urocze kobiety.
"Koko Euro Spoko" będzie śpiewane na stadionach?
Byłem na meczach w innych krajach, gdzie też są przyśpiewki, układane nawet na znaną melodię. Kibicom są potrzebne zaśpiewy, ale najlepiej, gdy sami je wymyślają. Wciskanie na siłę piosenek nie ma sensu.