Euroloteria nie dla nas?

Taka rekordowa wygrana padła przed tygodniem w loterii EuroMillions. Szczęśliwiec z Hiszpanii prawidłowo skreślił siedem liczb, przenoszących go do finansowego raju. Niestety, jego bramy są oficjalnie zatrzaśnięte dla Polaków. Spryciarze omijają ministra finansów i walczą o poważną gotówkę z EuroMillions w internecie.

Czy jednak po 5 latach obecności w Unii Europejskiej Polakom musi wystarczyć kumulacja w totka, idąca "tylko" w dziesiątki milionów - w dodatku wypłacanych w złotych?

EuroMillions daje szansę na wygraną co piątek. Nocne losowanie odbywa się w dziewięciu europejskich krajach: Irlandii, Wielkiej Brytanii, Belgii, Luksemburgu, Francji, Hiszpanii, Portugalii, Austrii, Szwajcarii. Przed tygodniem szczęśliwy kupon z Hiszpanii zgarnął bajońską sumę: 126 mln euro. Dotychczas najwyższą wygraną w EuroMillions mógł się pochwalić posiadacz kuponu wylosowanego w Irlandii w 2005 roku - było to 115 mln euro.

W Polsce w EuroMillions oficjalnie nie zagramy. Monopol loteryjny, jaki ustanowiono w Polsce oznacza, że pieczę nad nim ma państwo, a do organizowania loterii nie dopuszcza konkurencji. Totalizator Sportowy, liczący 50 lat,to należąca w 100 proc. do państwa spółka. Przynosi budżetowi krocie (w 2007 r. 1,3 mld zł). Poza tym, że TS ma monopol państwowy, to nie jest zainteresowany sprzedażą konkurencyjnych kuponów, bo pieniądze te trafiłyby do spółki prywatnej za granicą.

Tymczasem w Polsce Totalizator Sportowy to jeden z najważniejszych sponsorów sportu i mecenas kultury narodowej. Poniekąd uprawiając w Polsce hazard, płacimy kolejny podatek na rzecz kultury czy sportu, bo od każdego zakładu idzie na ten cel 20 groszy.

- W 2008 roku dopłata na Fundusz Rozwoju Kultury Fizycznej wyniosła ponad 663 mln zł, a na Fundusz Promocji Kultury ponad 165 mln zł - mówi Piotr Gawron, rzecznik Totalizatora Sportowego. - Podatek od gier liczbowych wyniósł ponad 677 mln złotych, a podatek dochodowy 77,4 mln.
Takiego systemu dopłat do sportu i kultury z hazardu swoich obywateli nie ma żadne z państw, w których organizowana jest europejska loteria.

Jesteśmy ludnym państwem, więc wiadomo, że chętnych do organizowania u nas Euro- Millions by nie zabrakło. Niestety, operacja nie jest prosta. Nie mamy euro, więc kłopot byłby z bieżącym przeliczaniem ceny kuponu. Trzeba by też zamontować sieć komputerową. Ale nawet gdyby znaleźli się chętni, to nasz kraj mógłby się na tym przejechać.

Przekonała się o tym Słowacja, posługująca się euro. Gdy pojawiła się tam możliwość wygrania grubych milionów w eurowalucie, narodowa loteria straciła graczy, a kraj wpływy do budżetu. Dlatego i nasz rząd pilnuje wpływów budżetowych z hazardu.

- Przepisy unijne w sprawie hazardu nie są zharmonizowane. Każde państwo prowadzi własną politykę i dopuszcza lub nie konkurencję - mówi Witold Lisicki z Ministerstwa Finansów.

Oczywiście Polacy grają w euroloterie, ale głównie poprzez internet. Na przykład w Niemczech istnieje firma organizująca wirtualnie hazard dla miłośników wyścigów konnych, zawodów sportowych w 21 dyscyplinach (z Formułą 1, boksem, hokejem, tenisem, a nawet dartem), kasyno, grę liczbową EuroMillions, loterie. Działa też w Wielkiej Brytanii, Hiszpanii, Austrii i na Malcie. Płaci się kartą Visa, Maestro, MasterCard i w razie wygranej odbiera pieniądze na konto (założenie go przez Polaka pracującego lub żyjącego w którymś z tych krajów nie jest trudne).

Wczoraj we wszystkich tych krajach można było obstawiać wygraną posłów do parlamentu brytyjskiego (wybory są 1 maja 2010 r).

W loterii największe szanse mają na razie konserwatyści (za wygraną po wprowadzeniu większości tego ugrupowania do parlamentu można dostać 1,12 funta brytyjskiego, za Partię Pracy 6, a najmniejsze szanse mają raczej liberalni demokraci , stąd najwyższa wygrana 101 funtów). Aby jednak grać, trzeba wynieść się z Polski lub omijać fiskusa wchodząc do globalnej sieci. Polacy już tam są.