Dlaczego? A choćby dlatego, że wyjeżdżając teraz na Słowację, poczuję się fatalnie. Za piwo będę musiał zapłacić prawie 5 zł, a za jednodniowy karnet na wyciąg narciarski - ponad 100 zł. Wszystko przez złotego, który gwałtownie w ostatnich tygodniach tracił bodaj do wszystkich walut świata.
Doceniam rolę, jaką złoty odegrał tuż po pierwszej wojnie. Jestem też pełen uznania dla tych, którzy w 1995 r. zrobili odważny krok i przeprowadzili jego denominację. Ale to już przeszłość. Najwyższa pora pogodzić się z tym co nieuchronne. Najwyższa pora pożegnać się ze złotym. Co było dobre sto lat temu, nie musi być dobre teraz. Własną walutę pożegnali Niemcy, Włosi i Francuzi... Czy ktoś uważa, że to głupcy, że sprzedali swe narodowe ambicje?
Naprawdę dziwię się Lechowi Kaczyńskiemu, że z uporem maniaka broni złotego. Przykro mi to stwierdzić, ale tkwi korzeniami w II RP, gdy najważniejsze było utrzymanie polskiej administracji, suwerenności, granic i pieniądza. Jestem w stanie się z nim zmierzyć na argumenty przeciw złotemu, bo, tak jak on, jestem kompletnym dyletantem ekonomicznym. Mam natomiast kredyt w tzw. walucie obcej i każdego miesiąca obrywam po kieszeni w imię niezrozumiałej ufności w wielkość złotówki.
No dobrze, skoro nie złotówka, to co? Euro wydaje się jedyną alternatywą. Tak przynajmniej mówią znawcy tematu. Bo będziemy mocniej związani z gospodarką reszty Unii, bo wahania waluty będą pod kontrolą Europejskiego Banku Centralnego itd. A może zamienić ją na stabilnego franka szwajcarskiego? Co prawda, poważni ekonomiści w ogóle o takiej możliwości nie mówią, ale czysto teoretycznie - jest to możliwe! A skoro tak, to może pójść dalej i zamienić złotego na mongolskiego tugrika? Tam, jak powszechnie wiadomo, gospodarka rozwija się niezachwianie od dziesięcioleci, ludziom żyje się dostatnio, a wielu o światowym kryzysie nawet nie słyszało.
Ale żarty na bok. W najbliższych tygodniach będziemy świadkami najważniejszych decyzji od co najmniej 20 lat, które zaważą na naszym życiu. W naszym imieniu podejmować je będzie rząd. Zażarta dyskusja zaś najprawdopodobniej nie będzie dotyczyć meritum. Głos z lubością zabierać będą pseudoeksperci mówiący o narodowym interesie, wyprzedaży Polski, Targowicy... Kto by w takiej sytuacji słuchał ekonomistów? Skupmy się i chociaż raz posłuchajmy!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?