Gapowicze też płacą

- Rozpoczęliśmy wtedy współpracę z firmą windykacyjną i mamy efekty - mówi Marcin Maranda, rzecznik prasowy Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego w Częstochowie. - Do końca ubiegłego roku odzyskaliśmy 150 tysięcy złotych zaległych kar.

Hasło w tramwajach i autobusach jak się okazało nie było pustym sloganem.

Skuteczność w ściąganiu należności od gapowiczów jest w częstochowskim MPK najwyższa w kraju i wynosi 35 procent, przy średniej ogólnopolskiej dwukrotnie niższej.

Marcin Maranda podkreśla, że przedsiębiorstwo nie nasyła od razu firmy windykacyjnej na dłużnika, który został przyłapany na jeździe bez biletu. Najpierw taki pasażer jest powiadamiany listownie o zaległościach, potem otrzymuje ostrzeżenie, że sprawa zostanie skierowana do sądu, wreszcie przychodzi firma windykacyjna. I wtedy albo płaci, albo trafia na listę Krajowego Rejestru Długów, InfoMonitora i Europejskiego Rejestru Informacji Finansowej. Z list korzystają banki, sklepy sprzedające na raty, a nawet punkty telefonii komórkowej.

Nie ma wtedy szans na uzyskanie nawet najmniejszego kredytu. Taki klient traci wiarygodność w instytucjach finansowych, sklepach prowadzących ratalną sprzedaż towarów.

Firma windykacyjna współpracująca z MPK liczy, że uda jej się odzyskać nawet połowę długów.

Spółka zrezygnowała z zatrudniania kontrolerów z zewnątrz. Ma kilkunastu własnych. Chce, aby było ich więcej. Niedawno zaproponowano pracownikom ze wszystkich działów - w biurach, kierowcom, motorniczym, mechanikom - aby zawierali z przedsiębiorstwem umowy na prowadzenie kontroli przejazdów. Na razie nie ma odzewu na tę propozycję.

W przedsiębiorstwie wyliczają, że z powodu gapowiczów tracą rocznie nawet około miliona złotych.
A to już jest bardzo duża suma. Można za nią kupić supernowoczesnego, przegubowego mercedesa. A w Częstochowie do wymiany jest połowa taboru.

Przedsiębiorstwo dokładać nie ma z czego. Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne jest spółką miasta. Korzysta z dotacji. Miasto finansuje jej działalność w formie corocznych dotacji sięgających blisko 19 proc. kosztów funkcjonowania firmy.

W tym roku jest to prawie 17 milionów złotych. Radni co roku, przy uchwalaniu budżetu chcą obcinać dotację dla miejskiego przewoźnika.

W MPK tłumaczą, że są to pieniądze na pokrycie strat z tytułu ulg za przejazdy komunikacją miejską.

W spółce szacują, że 27 tysięcy częstochowian jest uprawnionych do korzystania z ulg na przejazdy autobusami i tramwajami miejskimi. To ponad 10 proc. mieszkańców.

Próba odebrania, czy nawet ograniczenia tych przywilejów kończy się gwałtownymi protestami. Tak było w ubiegłym roku, gdy ograniczono darmowe przejazdy i ulgi dla osób z lekkim upośledzeniem narządów ruchu.

Ograniczenie darmowej jazdy przyniosło także wprowadzenie biletów elektronicznych. Posiadacze takich biletów nie ociągają się z ich kasowaniem po wejściu do autobusu czy tramwaju. Czytnik jest precyzyjny i skrupulatnie odlicza należność za przejazd. Takiego biletu nie da się podrobić, w przeciwieństwie do papierowego, co też przynosi straty ekonomiczne dla firmy.