Dwie dekady później GKS walczy w pierwszej lidze, a za sobą ma sporo trudnych chwil, z groźbą upadku klubu włącznie. W obecnym sezonie forma zespołu Kazimierza Moskala pozostawia sporo do życzenia, co przekłada się oczywiście na miejsce w tabeli, adekwatne być może do możliwości zawodników, ale pozostawiające duży niedosyt u kibiców. Ich rozczarowanie coraz wyraźniej widać po frekwencji na Bukowej.
W sobotę katowiczanie zagrali kolejne słabe - a w drugiej połowie w długich jej fragmentach wręcz koszmarne - spotkanie, ale jednak zdołali zgarnąć komplet punktów. Jako pierwszy do siatki olsztynian trafił oczywiście Grzegorz Goncerz, dla którego był to jedenasty gol w rozgrywkach. Snajper z Katowic Piotra Skibę pokonał w 19 minucie wykorzystując błąd w ustawieniu obrońców, a kopnięta przez niego piłka odbiła się od słupka i wpadła do siatki. Lider klasyfikacji strzelców mógł jeszcze poprawić ten dorobek, jednak w 41 minucie zmarnował sytuację sam na sam z bramkarzem posyłając piłkę obok słupka.
Po zmianie stron gospodarze zrobili natomiast wszystko, by po raz kolejny w tym sezonie stracić prowadzenie i Stomil spełnił ich prośbę. Katowiczanie tak długo grali na stojąco pozwalajac rywalom na kolejne ataki, aż w 77 minucie Dawid Szymonowicz wślizgiem wepchnął im piłkę do bramki.
- K... mać, GieKsa grać! - domagali się kibice i ten apel przebudził gospodarzy.
Wszystko co najważniejsze miało jednak miejsce dopiero w doliczonym czasie gry. Najpierw Kazimierz Moskal dokonał zmiany, która sprawiała wrażenie manewru na zyskanie czasu, tymczasem Dariusz Zapotoczny, który zajął miejsce Krzysztofa Wołkowicza w swoim pierwszym kontakcie z piłką dał gospodarzom zwycięstwo!
Trenerzy po meczu GKS Katowice - Stomil Olsztyn (2:1)
Kazimierz Moskal, trener GKS:
Zmiana w 91 minucie była spowodowana tym, że Krzysiek Wołkowicz naprawdę dał z siebie wszystko, i dlatego go zmieniłem. Cieszę się, że strzelił gola. Mecz był emocjonujący.
Mirosław Jabłoński, trener Stomilu:
Swoją grą udowodniliśmy, że przyjechaliśmy do Katowic wygrać. Zdeprymowała nas głupio stracona pierwsza bramka, ale po przerwie znów byliśmy zmobilizowani. Sam finał był dla nas niedobry. W doliczonym czasie gry powinniśmy już szanować ten punkt. Moim zawodnikom zabrakło instynktu samozachowawczego.
*Proces apelacyjny Katarzyny W.: Kochałam Madzię. Nie jestem zła
*Najlepsza jednostka OSP w woj. śląskim ZAGŁOSUJ W PLEBISCYCIE FINAŁOWYM
*Sprawdź, czy jesteś satanistą: Szokująca broszura ks. Sawy
*Najlepsze MEMY po meczu Polska – Niemcy ZOBACZ ZDJĘCIA
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?