GKS wraca do Tychów

Remont lodowiska kosztował 28 mln zł pochodzących z budżetu miasta Tychy (13,5 mln), Ministerstwa Sportu i Turystyki (10 mln) oraz Urzędu Marszałkowskiego Województwa Śląskiego (4,5 mln). Kiedy wczoraj przed południem odwiedziliśmy pachnącą nowością taflę na lodzie ćwiczyli już hokeiści, a w szatniach trwało ustawianie nowych szafek na sprzęt. Inna grupa ludzi czyściła posadzki hali, żeby wszystko lśniło jak należy.

- Prace modernizacyjne udało nam się zakończyć przed terminem i już w grudniu oddaliśmy taflę do dyspozycji hokeistom - powiedział Zbigniew Boczkowski, prezes firmy "Concret" modernizującej lodowisko.

Tyski obiekt jest niezwykle nowoczesny. Wrażenie robi system monitoringu wyposażony w 45 kamer oferujących precyzyjne zbliżenia każdej osoby zasiadającej na trybunach, a także kibiców stojących na zewnątrz hali. W środku działa również monitoring akustyczny pozwalający na zidentyfikowanie wszystkich dźwięków.

Wchodzący do wewnątrz kibice od razu zauważą nowe estetyczne krzesełka w klubowych zielono-czarno-czerwonych, eleganckie kamienne okładziny ścian, a także nowoczesny telebim sprzężony z czterema kamerami, na którym będzie można oglądać powtórki akcji. W środku hali obowiązuje całkowity zakaz palenia, a tym, którzy się do niego nie zastosują, przypomni o tym Dźwiękowy System Ostrzegawczy połączony z czujnikami dymu.

- W trakcie modernizacji były dwa bardzo trudne momenty. Pierwszy w trakcie podnoszenia ważącego 300 ton dachu, a drugi w momencie uruchomienia aparatury mrożącej taflę, na którą wylaliśmy 180 kubików betonu. Gdyby coś poszło nie tak, to ten beton trzeba byłoby skuwać. Na szczęście obie te operacje przebiegły bez żadnych problemów - stwierdził prezes Boczkowski z firmy "Concret".

W trakcie modernizacji starano się korzystać z wzorców przeniesionych z najlepszych czeskich i słowackich lodowisk.

- Rzeczywiście wiele zastosowanych tu rozwiązań znam z lodowisk w swoim kraju. Trzeba pochwalić budowlańców, bo wykonali kawał dobrej roboty. Na takim ładnym obiekcie naprawdę chce się grać i trenować - powiedział trener tyszan Miroslav Ihnaczak.

Hokeiści GKS po wczorajszym treningu przeprowadzili się do nowej liczącej aż 180 metrów kwadratowych szatni. - Gdzie jest moje miejsce - nerwowo pytał się Robin Bacul, a Sebastian Gonera domagał się od osób montujących szafki dodatkowej półki na rękawice i kask.

- Szatnia wygląda na dużą, ale jak tu wejdą 24 osoby, to wcale nie będzie za wiele miejsca - powiedział Tomasz Proszkiewicz.

Dodajmy, że tuż obok znajdować się będą tzw. sucha szatnia czyli miejsce, gdzie hokeiści będą zostawiać swoje prywatne ubrania, a także suszarnia, w której schnąć będą stroje graczy.

- Już się nie możemy doczekać powrotu na własne lodowisko i dopingu 2,5 tysiąca naszych fanów - stwierdził kapitan drużyny Adrian Parzyszek, a bramkarz GKS Arkadiusz Sobecki dodał: - Zrobimy wszystko, żeby piątkowy "chrzest" lodowiska był udany. Wierzę, że pokonamy Podhale.

-Nareszcie wracamy na własny lód. Nasi zawodnicy są zmobilizowani, a kibice spragnieni hokeja. Myślę, że rywale już powinni się zacząć bać GKS - dodał szef klubu Andrzej Skowroński.