Mecz Górnika z Pogonią poprzedziła nietypowa akcja promocyjna. Wiele osób zobaczyło na swoim telefonie warszawski numer kierunkowy, a po odebraniu usłyszało głos Tomasza Loski zapraszającego na piątkowe spotkanie na Roosevelta. Pechowcy, którzy nie zdążyli odebrać pierwszego połączenia, otrzymywali kolejne... w środku nocy. O tym, czy było warto posłuchać bramkarza Górnika kibice mieli się jednak przekonać dopiero w czasie meczu.
Tymczasem pierwsza połowa spotkania była najbardziej bazbarwną z tych rozegranych na Roosevelta w ostatnich miesiącach. Oba zespoły weszły w klincz, walczono bark w bark, kopano się trochę po kostkach, ale brakowało chrakterystycz-nej dla Górnika iskry. Najlepszą okazję do przełamania strzeleckiego impasu miał Igor Angulo, ale w 22 minucie Hiszpan zmarnował kolejną w tym sezonie sytuację sam na sam, tym razem z Łukaszem Załuską. Napastnik, który był bliski korony króla strzelców poprzednich rozgrywek, najwyraźniej w tych nie może ustawić celownika.
Problem z trafieniem w bramkę miała też Pogoń, chociaż Tomasz Loska musiał się solidnie rozciągnąć, by wybić nad poprzeczkę próbę lobu Radosława Majewskiego w 40 minucie meczu. Generalnie goście sprawiali jednak wrażenie skupionych przede wszystkim na uniknięciu strat, a dopiero później polujących na ewentualne zyski.
Zobacz zdjęcia:
Gospodarzom taki scenariusz nie był obcy. Oni również wychodzili na murawę z dużym balastem w postaci dwóch zer - punktowego i strzeleckiego zdwóch ostatnich spotkań. Nic więc dziwnego, że starcie z Pogonią zyskało w ich szatni dodatkowy wymiar, a fakt, że goście pojawili się w Zabrzu pod postacią czerwonej latarni tabeli bynajmniej nie ułatwiał sprawy gangowi Brosza.
Wszystko skomplikowało się jeszcze bardziej tuż po przerwie, gdy obrona Górnika nie poradziła sobie z Kamilem Drygasem i Radosławem Majewskim i ten drugi spokojnie sprzed linii pola karnego kopnął piłkę do bramki tuż przy słupku, poza zasięgiem rąk Loski. Od tego momentu bramkarz Górnika nie raz jeszcze wystawiany był na ciężką próbę, natomiast po drugiej stronie boiska kolejną świetną okazję zmarnował Angulo... Wysiłek golkipera gospodarzy zamienił się w punkt w 69 minucie, gdy Hiszpan doczekał się kolejnej szansy dzięki dyskusyjnemu rzutowi karnemu. I wreszcie, choć nieco szczęśliwie, trafił do siatki.
W ostatniej minucie drugą żółtą kartkę zobaczył Michał Koj, ale wynik nie uległ zmianie, za to bardzo gorąca zrobiła się atmosfera na widowni, mającej do sędziego wiele pretensji.
Górnik Zabrze - Pogoń Szczecin 1:1 (0:0)
0:1 Radosław Majewski (49), 1:1 Igor Angulo(70-karny)
Górnik Loska - Wiśniewski, Suarez, Bochniewicz, Koj - Nowak (65. Ambrosiewicz), Matuszek, Biedrzycki (53. Urynowicz), Ryczkowski, Smuga (46. Jimenez) - Angulo. Trener: Marcin Brosz.
Pogoń Załuska - Stec, Walukiewicz, Nunes, Malec - Podstawski, Kożulj, Matynia (79. Benedyczak), Majewski (72. Błanik), Drygas - Frączczak. Trener Kostja Runjaić.
Żółte kartki Koj, Ambrosiewicz - Kożulj, Hołota
Czerwona: Koj (90, za drugą żółtą)
Sędziował Wojciech Myć (Lublin)
Widzów 11.261
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:
Magazyn sportowy KIBIC Dziennika Zachodniego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?