Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Górnośląsko-Zagłębiowska Metropolia: Czy to metropolia, na jaką czekaliśmy?

Marcin Zasada
Arek Gola
Nie mamy wątpliwości, że metropolia to najważniejsza rzecz, jaka przydarzyła się miastom Śląska i Zagłębia w tym stuleciu. Ktoś powie: „To przecież nic trudnego: XXI wiek to dla Śląska, w świetle jego długiej historii, niezbyt inspirujący okres”. W obliczu globalizacji, kresu starego przemysłu, który region współcześnie zbudował, w obliczu innych zmian społecznych i gospodarczych, metropolitalna integracja to dla nas zarówno szansa na dogonienie świata, który przez ostatnie dekady sukcesywnie nam uciekał, ale i przypomnienie: Polsce, Europie, również sobie, że potrafimy wciąż być regionem innowacyjnym, stawiającym na nowoczesne rozwiązania. To dzięki nim jakość życia w Katowicach, Sosnowcu, ale i Bytomiu czy Będzinie może być wyższa.

Drogowskaz dla innych?
Związek metropolitalny, utworzony w 41 miastach Śląska i Zagłębia, działa od stycznia z pełnią budżetowego finansowania (to ok. 330 mln zł rocznie z 5-procentowego udziału w podatku PIT) oraz zadań. Te, określone w ustawie, to przede wszystkim zarządzanie transportem, dbanie o ład przestrzenny i promocja obszaru metropolitalnego. Jesteśmy pierwszą metropolią w Polsce, dzięki czemu to na nas skupia się dziś uwaga innych regionów z podobnymi ambicjami. Widać to było choćby na niedawnym posiedzeniu sejmowej komisji samorządu, podczas którego sprawozdanie z działania związku zdawał jego szef, Kazimierz Karolczak.

- Tak naprawdę to jest najważniejsza ustawa naszej kadencji. Utworzyliśmy nowy etap w historii polskiego samorządu - podsumowywał dyskusję poseł Andrzej Maciejewski. - To pierwszy krok. Ale już dziś metropolia (śląsko-zagłębiowska) uznawana jest za jedną z ciekawszych na skalę europejską.

Wypowiedź parlamentarzysty Kukiz’15 nie jest bynajmniej jakoś specjalnie zaskakująca. Z perspektywy tak administracyjnej centrali, jak i poszczególnych regionów, metropolia utworzona na Śląsku i w Zagłębiu jest nie tylko przedsięwzięciem ciekawym, ale i inspirującym. Tę ciekawość wyrażają nawet regiony, które metropolitalność budowały długo przed ustawą napisaną dla 41 gmin woj. śląskiego. Np. Trójmiasto, gdzie od lat działa coś, na co czekamy jak na cywilizacyjny awans - sprawna kolej miejska. Kilka tygodni temu w wywiadzie dla „Dziennika Bałtyckiego” dziennikarze z Pomorza przepytywali prezydenta Gliwic Zygmunta Frankiewicza punkt po punkcie, jak na Śląsku udało się wprowadzić wspólny bilet czy bezpłatne przejazdy dla dzieci. Bo w Gdyni i Gdańsku to wciąż rzecz nieosiągalna.

Jeden bilet na terenie całej metropolii to osiągnięcie, zwłaszcza po latach oczekiwań i obietnic z czasów starego GZM. Z drugiej strony, trudno popadać w przesadny optymizm - to przecież dojście do pewnego standardu, oczywistego minimum, które w normalnych okolicznościach nie powinno stanowić aż takiego wyzwania. Takowym w dziedzinie transportu będzie przede wszystkim zbudowanie kolei metropolitalnej, która będzie szybszą alternatywą wobec komunikacji drogowej. W trakcie kwietniowej debaty pod patronatem DZ w Będzinie Karolczak zapowiadał, że stworzenie modelu naziemnego metra w regionie to perspektywa co najmniej dekady. To również koszty przekraczające wszystkie budżety metropolii z tej projektowanej dekady.

Co z tą koleją?
Pierwsze podejście do jednego z odcinków przyszłej kolei metropolitalnej nie napawa optymizmem. Władze PKP PLK latem ubiegłego roku poinformowały, że projekt obejmujący trasę Będzin-Katowice-Tychy-Zebrzydowice nie będzie realizowany do 2020 roku. Z punktu widzenia komunikacji w metropolii, szczególnie dotkliwy jest brak finansowania dla odcinka Będzin-Katowice-Tychy (koszt: 1,8 mld). Przypomnijmy, że poza rozbudową linii w tym rejonie, rozważano m.in. postawienie nowych peronów dla kolei aglomeracyjnej w Sosnowcu i Szopienicach Płd., a także nowych przystanków w Katowicach-Szopienicach (Morawa) oraz przy ul. Damrota.

Przedstawiciele PKP PLK obiecywali, że powrót do tej inwestycji jest możliwy, o ile np. spółka znajdzie oszczędności. Na początku roku chwaliła się ona 4 mld zł zaoszczędzonymi na procedurach przetargowych, ale apel metropolii o dotrzymanie słowa w tej sprawie wciąż pozostaje bez odpowiedzi.

W tym kontekście wciąż zasadne jest pytanie, czy zarząd związku będzie w stanie porozumiewać się z rządem w sprawie projektów decydujących o rozwoju metropolii? Weźmy smog. Na razie metropolia jako całość nie została ujęta w rządowym programie poprawy jakości powietrza, choć taki krok wydawał się koniecznością. Wątpliwości wciąż są, ale są też symptomy, że rząd chce traktować metropolię jako najlepsze w Polsce pole do realizacji innowacyjnych przedsięwzięć na dużą skalę.

Gdy Karolczak podpisywał umowę na 300 autobusów elektrycznych i partnerstwo w programie Narodowego Centrum Badań i Rozwoju, aktem tym chwalili się premier Mateusz Morawiecki i wicepremier Jarosław Gowin. Dla Ministerstwa Energii metropolia jest partnerem w strategicznym programie wodorowym (wykorzystanie wodoru z JSW m.in. w transporcie publicznym czy energetyce), zapisanym m.in. w „Programie dla Śląska” oraz w unijnej „Platformie Wsparcia Regionów Górniczych w Transformacji”. Wspominamy o tych akurat projektach, bo właśnie w innowacyjności metropolii tkwi potencjał rozwojowy i wizerunkowy.

Śląsk znów innowacyjny?
Śląsk i Zagłębie z pogrążonym w kryzysie górnictwem przez ostatnie dekady nie kojarzyły się z regionem nowoczesnym, zdolnym do kreowania innowacyjnych rozwiązań. Teoretycznie, kilkanaście miast w sercu dzisiejszej metropolii stanowiło drzemiący potencjał, ale rozproszenie pojedynczych interesów i ambicji, a także problemy będące pokłosiem niekończącej się restrukturyzacji starego przemysłu, utrudniały przedsięwzięcia na dużą skalę, które mogłyby być dźwignią rozwojową całego obszaru.

Dziś metropolia jest jedną ze stron negocjujących unijny program o nazwie „Platforma Wsparcia dla Regionów Górniczych w Transformacji”. W marcu w Brukseli śląska delegacja (oprócz metropolii to także władze województwa oraz Ministerstwo Energii) przedstawiła szczegóły projektów, które mogłyby zostać wpięte w unijny program. Aż 500 mln euro zapisano na fundusz ekologiczny (m.in. walka ze smogiem, rozbrajanie ekologicznych bomb czy edukacja). 300 mln oczekujemy na rewitalizację zdegradowanych terenów, 100 mln euro na wsparcie proinnowacyjnych inwestycji. Również na 100 mln euro wyceniono projekt Silesian Mobility Clusters, w ramach którego na terenie metropolii będzie rozwijany bezemisyjny transport.

Pieniądze miałyby zostać wykorzystane na badania i rozwój elektrycznych samochodów i autobusów, budowę infrastruktury do ładowania takich pojazdów, a także m.in. wsparcie tzw. car-sharingu samochodów elektrycznych czy wypożyczalnie skuterów i rowerów elektrycznych. Bardzo ciekawie brzmią także zapowiedzi stworzenia w metropolii wielkiego centrum badań, rozwoju i produkcji dronów. W propozycjach przedłożonych KE zapisano na ten cel 40 mln euro.

- Jeśli zastanowimy się nad technologiami przyszłości, nad tym, co może być przyszłością gospodarczą regionu, to dojdziemy do wniosku, że może to być dobry kierunek. Drony będą także przyszłością pewnego rodzaju transportu i chcielibyśmy brać w tym udział. Jeśli na poziomie Komisji Europejskiej będą pieniądze na taki projekt, warto po nie sięgnąć. Chcemy przy tym wykorzystać nasze doświadczenia, nasze uczelnie i naszych naukowców - podkreśla Karolczak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo