Historyczny Gruszka

- Odnieśliśmy historyczny sukces, wcześniej nigdy Arkas nie wygrał nic wielkiego w europejskich pucharach - cieszył się po meczu Gruszka. - Cieszę się, że mogłem im pomóc w wywalczeniu tego trofeum. Przez kilka dni musimy się nacieszyć tym zwycięstwem, potem przed nami kolejne wyzwania.
Podczas meczu w hali w Izmirze można było odczuć dużą presję. Kibice, a także działacze tureckiego klubu nie wyobrażali sobie innego scenariusza niż zwycięstwo swojego zespołu. - Po wygraniu z greckim zespołem z Patras w półfinale ciśnienie na wygranie tego pucharu było ogromne - dodaje Gruszka.

Ogromny apetyt na wygranie Challenge Cup miał również zespół z Jastrzębia. Z takim nastawieniem podopieczni Roberto Santilliego polecieli do Turcji. Po wyeliminowaniu włoskiego Sisleya Treviso, który był uważany za najpoważniejszego kandydata do zdobycia tego trofeum, wydawało się, że już nic nie stoi na przeszkodzie, by Jastrzębski Węgiel powtórzył wyczyn Płomienia Milowice, który jako jedyny do tej pory polski zespół triumfował w europejskim pucharze. Szansa była ogromna, ale została zaprzepaszczona w czwartym secie, a następnie w tie breaku.

- Mieliśmy wygrać czwartego seta i wtedy byłoby po sprawie - kręcił głową kapitan jastrzębian Robert Prygiel. - Turcy byli w naszym zasięgu, zagrali jednak solidną siatkówkę. My nie potrafiliśmy skończyć kilku kontr, nie zdołaliśmy podbić kilka piłek. Czuję się mocno rozczarowany.

Na osłodę pozostaje drużynie z Jastrzębia nagroda indywidualna dla Pawła Ruska jako najlepszego libero turnieju finałowego. Siatkarze Jastrzębskiego Węgla wrócili do kraju dopiero wczoraj w nocy.