Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jan Dziadul: Bykowe lub jałówkowe. Rób lub płać FELIETON

Jan Dziadul
Każda myśl PiS-u sprawia, a ta szczególnie, że me ręce same klaszczą. Rzucił ją poseł Artur Soboń z Lubelszczyzny, wiceminister inwestycji i rozwoju, jak ja - ojciec dwóch córek. W całym kraju ochoczo ją złapano. Też ją trzymam, a nawet pragnę ubogacić. Chodzi o bykowe. Jestem za kategorycznym równouprawnieniem. Wnoszę również o jałówkowe. Tyle wolnych, bezdzietnych damskich elektronów kręci się po ojczyźnie - niech płacą.

Warto też rozważyć, czy prawo nie powinno działać wstecz. Uiszczaliby z nawiązką wieczni kawalerowie i panny. Podpowiadam, że mężczyznom powinno się naliczać bykowe od 16. roku życia aż do tzw. usranej śmierci - wszak nawet na jej łożu facet jeszcze może coś zmajstrować.

Jałówkowe singielek jest ciut bardziej skomplikowane. Wiek wyjściowy ten sam, a dalej… Wieści z całego świata donoszą o świeżo upieczonych matkach 50 i 60+, a w Turcji „zaciążają” nawet 70-letnie matrony, lecz nie idźmy w Polsce tą drogą… Sugeruję przedział: 16-45 lat. Resztą zajmiemy się potem.

Słusznie bowiem publicysta katolicki, Tomasz Terlikow-ski, ojciec przynajmniej czwórki dzieci, nazwał niegdyś bezdzietnych pasożytami. Bo to nasze dzieci - choćby moje i Terlikowskiego - będą pracować dla „dziecionierobów, dla rozmaitej maści podwójnych singli, konkubentów czy nawet niekiedy małżonków, którzy z własnej woli (bo o nich mowa, a nie o tych, którzy dotk-nięci głębokim cierpieniem bezdzietności) nie chcą mieć i nie mają dzieci”. Jednym słowem: pasożytów. Apelował o obłożenie ich słusznymi podatkami, ale za rządów PO-PSL było to wołanie na puszczy.

Co innego teraz. Niestety, naród nie zna pojęcia wdzięczność. Choć dajemy 500+, dzieci się rodzi coraz mniej. Dzietność 1,3 na stadło plasuje nasz kraj w ogonie światowych statystyk. Putin, sąsiad zza miedzy, szykuje ukaz o obykowa-niu bezdzietnych małżeństw. My pójdziemy dalej. Bo weźmy taką pierwszą z brzegu parę leniwych singli: szarmancki poseł Jarosław Kaczyński i wdzięczna posłanka Pawło-wicz, panna Krysia.

Wyliczono, że gdyby obowiązywało prawo czasów PRL-u z lat 1946-1973, to prezes płaciłby obecnie ok. 700 zł miesięcznie. Plus, rzecz jasna, zaległości rozłożone na dogodne raty. Panna Krysia mniej zarabia, a z racji wieku, obciążona byłaby tylko zaległościami… Nie wiem, ile by to wyszło na miesiąc. Kłóciłaby się, że PRL to historyczny niebyt, a jak czegoś nie ma, to nie ma o czym gadać. A tym bardziej płacić. Nowa KRS mogłaby to pewnie klepnąć, ale próbować, mimo wszystko, trzeba. W każdym razie, prezes, jak amen w pacierzu, w ramach rekompensaty za szkody moralne, zyskałby odznaczenie i status kawalera Orderu Bezdzietności.

Tym, którzy twierdzą, że opodatkowanie dziecioniero-bów to ruch szokujący, powiem prosto: gówno prawda! Już rzymski cesarz August wprowadził Lex Papia Poppea - ustawę nakładającą kary na bezdzietne małżeństwa i osoby żyjące w celibacie (prócz westalek pilnujących świętego ognia). Wszechobecne wówczas rozprzężenie obyczajowo-moralne skutkowało chorobliwym obrzydzeniem do stałych związków i posiadania dzieci. Od XV wieku byko-we obowiązywało w Turcji, od XVII w. w Anglii, nieobce było Rzeszy Niemieckiej i Włochom Mussoliniego. I tak powinno być w Polsce. Rób lub płać. Do niechlubnej kasty pasożytów powinno się wcielić krotochwilnych sodomitów - za ich bezproduktywne figle. Niech bulą podwójnie.

Odrębny problem to osoby stanu duchownego. Oficjalnie - celibat. W realu - tu dziecko, tam dziecko. Nie uogólniam, broń Boże. Sam przyjaźnię się z duchownymi bezdzietnymi. Myślę, że dobrym pomysłem byłoby pobierać niewielkie zaliczki, a gdy przy osiągnięciu statusu emeryta okaże się, że celibat to nie był pic na wodę i zaowocował bezdzietnością, państwo zwróci zadatek.

W rzeczy samej chodzi o to, żeby ktoś jednak na nas, starców, pracował. Sprawa jest tak paląca, że wszystkie chwyty dozwolone. Można ustawy o bykowym i jałówkowym obudować przepisami prorodzinnymi. Choćby zezwalającymi zamożnym mężczyznom i kobietom posiadania do pięciu żon/mężów. To powinno rozwiązać problem singli. Poproszony o zdanie w tej kwestii, podpowiedziałem, że ten ciekawy pomysł należałoby uszczegółowić. Każda kolejna żona powinna być przynajmniej 15 lat młodsza od poprzedniej… Co do mężów, to jeszcze nie wiem, ale można na razie podążać drogą bratanicy prezesa i zmieniać mężów jak rękawiczki. Do rozwiązania pozostaje dziedziczenie, ale to już po ustaniu upałów. A poza tym wszyscy zdrowi!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!