Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jan Dziadul: Gdzie jak żyję?

Jan Dziadul
Bery i bojki o autonomii przy suto zastawionym stole

Szczerze raduje się moje serce, że Ruchowi Autonomii Śląska udało się około 1 kwietnia skrzyknąć w Katowicach wszystkie europejskie siły niezadowolonych z ustrojowego miejsca czy też z pozycji w swoich państwowych szeregach.

Zjazd/międzynarodówka/ kongres/ - Wolnego Sojuszu Europejskiego, to wielkie wydarzenie dla barwnej różnorodności polskiego Śląska. Choć to spotkanie „narodów bez państw”, jak ładnie i tęsknie nazywają siebie, jakoś nie pasował Rosyjski Związek Łotwy z silnym państwem na zapleczu, co zresztą wytykano organizatorom - ale w końcu nie czepiajmy się, bo np. i niemiecka Partia Szlezwiku w Danii, i Węgierska Ludowa Partia Transylwanii w Rumunii - potrafią pokazać, jak trzeba, gdzie biją ich serca.

Toteż finalne rozważania o takim kuriozum jak Pole(n)xit, a dalej w jego ramach Silesi(a)xit - traktuję jak primaaprilisową wisienkę na torcie. Kto się na nią skusił - złożony niestrawnością - będzie wołał o lewatywę. Bo nieznajomość Śląska szkodzi, po prostu.

Oprócz red. Piotra Semki na tortowy cymesik nabrał się i Francois Alfonsi, przewodniczący Wolnego Sojuszu Europejskiego, który ma w Parlamencie Europejskim 12 szabel, a w sojuszu z Zielonymi - chyba z 50.

Otóż, ów Korsykanin zaapelował do władz Polski o poszanowanie praw obywateli czujących się Ślązakami, bo nie stanowi to żadnego zagrożenia dla Polski - z czym się zgadzam, rozumiem i popieram. Ale już w drugim słowie wołał o odzyskanie przez Śląsk autonomii, której pragnie i na którą zasługuje - co z kolei oznacza, że w ogóle naszych śląskich spraw nie rozumie i do Małego Korsykanina dość mu daleko.

Bo komu na Śląsku napra-wdę na autonomii zależy? Od-wołam się do Ślązaków Księstwa Cieszyńskiego, w tym górali beskidzkich i snujących różne wizje mieszkańców Bielska-Białej i okolic: chcecie autonomii od Polski?

Autonomia to uwodzicielskie hasło na sztandarach RAŚ, jego „być albo nie być”, które za trzy lata zupełnie zblednie, bo projekt Autonomia’2020 już w dniu ogłoszenia był polityczną zdechłą pustką, drogą donikąd.

Przywoływanie autonomicznych statusów Katalonii, Korsyki, Flamandii, Walii, Szkocji czy landów niemieckich - sensu wielkiego nie ma, bo rodziły się one z wiekowych historycznych uwarunkowań - a także z innego pnia niż nasz. Blisko wiek temu nasza autonomia została przez odrodzone państwo polskie Śląskowi narzucona z potrzeb politycznych - i była, jaka mogła wówczas być. Dzisiejsze analogie RAŚ cuchną na odległość historycznym cwaniactwem - szczególnie gdy barwy i symbol Tej, od której autonomii chcą, ma się głęboko gdzieś.

Czy ci z Korsyki, Szkocji i Katalonii czują tego bluesa, popijając w Katowicach piwkiem najlepszą na świecie goloneczkę? Uwierzą, że Ślązacy marzą o autonomii? Proponuję odłożyć na bok rezultaty ostatniego spisu powszechnego, a w nim różne śląsko-polskie identyfikacje, bo prowadzą na polityczne manowce. Bo czy taki Ślązak-Polak, jak np. Piotr Spyra, jest w statystykach fanów autonomii za nią czy też przeciwko niej? Jak się mamy w tej sprawie policzyć? Bo i my, napływowi, też gramy w tę grę.

Optowałbym za referendum. I to nie na całym historycznym Górnym Śląsku, bo cóż to ptoków i krzoków w Gliwicach czy Zabrzu może obchodzić, którzy autonomii nigdy nie powąchali - ale na tym skrawku, który przed wojną był autonomiczny.

Obiecuję: dołożę się do zbierania podpisów i do przekonywania Warszawy, choć z tym rządem mi nie po drodze - że warto głosować, aby na polskim Śląsku sprawę autonomii zamknąć raz na zawsze. I jak od Cieszyna po Lubliniec większość opowie się za autonomią, to Bóg mi świadkiem, że udam się do Canossy i pod drzwiami Gorzelika wszystko odszczekam.

Śledziłem zjazd Wolnego Sojuszu Europejskiego we wszystkich możliwych mediach z nadzieją, że ambicje RAŚ wesprą na europejskim forum wielkie górnośląskie persony, które na co dzień odżegnują się od polskich korzeni i wszystkiego, co z Polską związane. Wybitni naukowcy, politycy, pisarze… Pomysłodawcy, sprzed lat, kongresu górnośląskich intelektualistów. Choćby. Ci wszyscy, których autonomiści wpisują chętnie na swoje sztandary i mienią przyszłą elitą wydumanej istoty.

Jeżeli przegapiłem ich obecność - przepraszam; jeśli ich nie było, bo „dobra zmiana”, jak podpowiada kolega profesor z UŚ, krzywo patrzy na ich kariery naukowe i inne - to wszystko jasne. Oni wiedzą, że w tym zakątku Europy nie ma szans na autonomiczny Śląsk. A żyć trzeba…

Katowice były miejscem bardzo ciekawego zjazdu, z którego nic dla Śląska nie wynika - o takich imprezach mówi się, że to turystyka polityczna. Jak tak, to OK - poznawanie świata wzbogaca, poszerza horyzonty i uczula na problemy bliźnich, którzy mieszkają za rogiem i krok dalej. Dlatego w Europie „100 flag” i nasza autonomiczna powinna powiewać na rozumnym wietrze solidarności. Z bratnimi narodami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!