Określenie to zresztą dobrze pasuje do dworca. Takie nagromadzenie brudu i smrodu w budynku, który ma służyć klientom PKP to w rzeczy samej wyczyn. Żeby było jeszcze brutalniej, PKP nie tylko nie chce sprzątać na swoim podwórku, ale i nie zamierza poprawić jego bezpieczeństwa. Chodzi o monitoring, który niebawem będzie miało 41 dworców w Polsce. Do końca roku kamery zostaną zamontowane np. w Tczewie, gdzie poczekalnia ma wielkość katowickiego baru dworcowego, a zakamarków, w których mogą czaić się przestępcy jest tyle, co w dworcowej toalecie.
Monitoring ominie jednak największy dworzec na Śląsku, gdzie kieszonkowców jest tyle, co pasażerów w Tczewie. PKP uznało, że stacji Katowice nic już nie zaszkodzi. I tłumaczy, że na dworcach przeznaczonych do przebudowy kamer się nie montuje. Ciekawa logika, biorąc pod uwagę fakt, że brutalistyczny terminal w Katowicach do przebudowy przeznaczany jest od kilkunastu lat. Nawet jeśli w końcu uda się rozpocząć tę inwestycję, zakończy się ona najwcześniej w 2012 r. Kieszonkowcy mają więc jeszcze 3 lata na znalezienie sobie nowego miejsca.
Nie twierdzę, że monitoring to antidotum na dworcowy czy uliczny bandytyzm. W miastach, także w Katowicach, sprawdzał się różnie, pod czujnym okiem kamer działo się wiele, bo panowie przed monitorami umilali sobie czas pewnie tak samo, jak bankowi ochroniarze w "Vabanku". Brak kamer na dworcu jest po prostu kolejnym dowodem na to, że PKP traktuje swoich klientów jak bydło, które trzeba przewieźć z pastwiska na pastwisko. Co pozostaje? Podziwiać architekturę PKP. Póki jeszcze jest.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?