Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Katowice: Oszuści z zarzutami. Były policjant aresztowany. Wyłudzili kilkanaście milionów

Redakcja
Do zatrzymania Marcina W. i Klaudiusza Cz. doszło w maju tego roku w Orzeszu.
Do zatrzymania Marcina W. i Klaudiusza Cz. doszło w maju tego roku w Orzeszu. BD Rutkowski
Policjanci z Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach przejęli sprawę byłego policjanta Marcina W. i jego wspólnika Klaudiusza Cz., którzy oszukali co najmniej 20 osób na łączną kwotę kilkunastu milionów złotych.

Sprawą oszustwa zajął się Wydział do Walki z Przestępczością Przeciwko Mieniu KWP w Katowicach, a śledztwo nadzoruje Prokuratura Okręgowa w Katowicach.

- Przedstawiono zarzuty dwóm osobom, czyli Marcinowi W. i Klaudiuszowi Cz. Wobec obu zastosowano tymczasowy areszt. Zarzuty dotyczą oszustwa na szkodę wielu osób, przy czym w stosunku do każdej z tych osób wartości kwot wynosiły od 100 tysięcy do nawet miliona złotych - przekazała prokurator Agnieszka Wichary z Prokuratury Okręgowej w Katowicach.

Śledczy gromadzą materiał dowodowy, opierając się na zeznaniach pokrzywdzonych osób i na tym etapie śledztwa analizowane są różne zgłoszenia z całej Polski. Oszustom grozi do 10 lat więzienia.

W sprawę zaangażował się Krzysztof Rutkowski, właściciel biura detektywistycznego „Rutkowski”, który podkreśla, że m.in. po naszej ostatniej publikacji na temat oszustwa zgłosiły się kolejne poszkodowane osoby. - Apelujemy do wszystkich, którzy zostali oszukani przez Marcina W. o to, by zgłaszali się do nas lub do policji. W ostatnim tygodniu przekazaliśmy organom ścigania kolejne materiały w tej sprawie - powiedział nam Krzysztof Rutkowski i podkreślał bardzo dobrą współpracę zarówno z KWP w Katowicach, jak i KPP w Mikołowie.

Początkowo śledztwo w sprawie oszustw, do których dochodziło m.in. na terenie województwa śląskiego, prowadzili policjanci z Wydziału Kryminalnego Komendy Powiatowej Policji w Mikołowie, pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Mikołowie.

Śledczy ustalili, że sprawcy wyszukiwali ludzi majętnych lub takich, którzy mogli mieć dostęp do większej ilości gotówki. Następnie proponowali im zaangażowanie się w biznes, który miał polegać na handlu różnego rodzaju substancjami, których posiadanie w naszym kraju jest zabronione.

Oszuści werbowali przyszłych pokrzywdzonych przez kilka miesięcy, powoli wprowadzając ich w „biznes” i wzbudzając zaufanie. Jednocześnie budowali w nich świadomość, że nie jest to legalny interes. W ten sposób chcieli się zabezpieczyć przed ich zdemaskowaniem w końcowej fazie procederu. W rzeczywistości do żadnego handlu nielegalnymi specyfikami nie dochodziło, ale pokrzywdzeni, w obawie przed konsekwencjami, bali się zgłosić oszustwa policjantom.
Pierwsze zadanie dla współpracownika było bardzo proste. Miał swoim samochodem jechać przed autem, którym rzekomo przewożono nielegalne specyfiki. Późniejszy pokrzywdzony miał sprawdzać czy na trasie nie ma policyjnych patroli i dostawał za to pieniądze.

Gdy ofiary inwestowały pieniądze w towar, czerpały z tego zyski. Do pewnego czasu. Gdy w grę wchodziły już większe sumy, poszkodowani przekazywali sprawcom pieniądze, a oni odbierali towar. Następnie przemieszczali się do innego punktu, aby przekazać go nabywcy. Zazwyczaj na trasie przejazdu samochód zatrzymywali fikcyjni policjanci, którzy informowali pokrzywdzonych, że towar zostaje zatrzymany przez policję. Sprawcy działali w całej Polsce, ale również poza granicami kraju. Do zdarzeń z udziałem „policjantów” dochodziło także w Czechach i na Słowacji.

Jeden z organizatorów procederu, Marcin W. 15 lat temu odszedł ze służby w policji. Nie zdał wtedy broni palnej, którą wykorzystywał później w przestępczych działaniach. Lista oszukanych osób jest bardzo długa, a do organów ścigania cały czas zgłaszają się kolejne osoby.

Pracownicy biura detektywistycznego Krzysztofa Rutkowskiego obezwładnili mężczyzn w maju tego roku przy restauracji Mr Hamburger w Orzeszu i przekazali ich funkcjonariuszom policji.

Marcinowi W. i Klaudiuszowi Cz. pomagała partnerka tego pierwszego, Katarzyna M. W trakcie zatrzymania oszustów, zaczęła uciekać mercedesem klasy S i o mały włos nie potrąciła policjanta. Naraziła na niebezpieczeństwo także swoje dziecko, które przebywało w samochodzie. Została zatrzymana po kilku godzinach.

W maju Rutkowski spotkał się z dziennikarzami. Towarzyszył mu jeden z pokrzywdzonych - Sebastian Czakon.

Mieszkaniec Knurowa został oszukany na kwotę 960 tysięcy złotych. Oszuści wprowadzili go w biznes - chodziło o zakup sterydów produkowanych w okolicy Bielska-Białej. Specyfik był przeznaczony do sprzedaży poza granicami naszego kraju, a Sebastian Czakon zajmował się konwojowaniem pastylek, które później miały służyć do produkcji hormonu wzrostu. Zarobił 30 tysięcy złotych. - Jednocześnie budowano w nim „świadomość nielegalnego biznesu”. Sprawcy zabezpieczali się przed tym, by nie zgłosił się na policję - mówił Rutkowski. Sebastian Czakon 11 maja sprzedał w Orzeszu dom za 500 tysięcy złotych. Pożyczył jeszcze 460 tysięcy złotych i całą kwotę zainwestował w biznes.

Mieszkaniec Knurowa tłumaczył, że kilka lat temu podjął decyzję o wynajęciu domu w Orzeszu, ponieważ miał problemy finansowe. Prowadził firmę zajmującą się sprzedażą tekstyliów, ale przedsiębiorstwo nie przynosiło już zysków. Wtedy pojawił się Klaudiusz Cz. i jego partnerka, z którymi podpisał umowę najmu domu. Z czasem cała trójka zaprzyjaźniła się. Potem na horyzoncie pojawił się Marcin W. Klaudiusz Cz. podkreślał, że W. umożliwił mu zarobienie sporej sumy pieniędzy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!