Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kim był Zbigniew Nienacki? Skandalistą, który stworzył Pana Samochodzika. Ale nie tylko

Magdalena Nowacka-Goik
Magdalena Nowacka-Goik
Jarosław Molenda, autor książki  „Nienacki. Skandalista od Pana Samochodzika”
Jarosław Molenda, autor książki „Nienacki. Skandalista od Pana Samochodzika” Fot. Karolina Gajcy
Rozmowa z Jarosławem Molendą, autorem książki „Nienacki. Skandalista od Pana Samochodzika” o tym, że pisarz nie zawsze jest pozytywny, jak jego bohater. Za to może być bulwersujący

Miał pan sygnały od oburzonych czytelników? Zarzuty, że zniszczył im pan dzieciństwo, kojarzone z włóczęgą po Polsce, szukaniem skarbu templariuszy, w towarzystwie najsłynniejszego, idealnego muzealnika, czyli Pana Samochodzika, którego stworzył daleki od ideałów, a wręcz „skandaliczny” Zbigniew Nienacki? A może wprost przeciwnie, ktoś podziękował za prawdę, jaką by ona nie była?

Czytelnicy faktycznie podzielili się na dwie grupy. Tych, którzy twierdzą, że dobrze, iż przedstawia się autora i jego życie takim, jakim było i pokazuje, jak naprawdę żył. Natomiast oczywiście jest i grupa zagorzałych fanów. I od nich faktycznie zbieram bęcki. Pewnie też tu leży przyczyna, że książka zbiera niskie noty, jak na ogrom włożonej w nią pracy. Nie są wobec niej wysuwane zarzuty merytoryczne, tylko emocjonalne, wynikające z subiektywnego podejścia. Cóż mam odpowiedzieć.... Przedstawiłem fakty, które mówią same za siebie. Mam w dorobku ponad 50 książek i wydaje mi się, że pod względem merytorycznym, napisałem to dobrze. Tyle, ile mogłem, z tematu wyciągnąłem. Prawda jest taka, że ta książka powinna powstać z trzydzieści lat temu, kiedy żyło sporo osób znających Nienackiego osobiście, wtedy oczywiście można byłoby dodać do niej jeszcze więcej wątków. Obecnie takich osób jest garstka. Wśród nich pani Alicja (partnerka życiowa Nienackiego - przyp. red.), która jednak ze względu na bliskie związki z Nienackim, ma swoisty i bardzo osobisty stosunek do autora Pana Samochodzika. Dlatego właśnie, chociaż oczywiście w książce piszę także o ich relacjach, to jednak jej wspomnień tu nie ma. Nie chciałem hagiografii.

Pisarzem Nienacki był świetnym, człowiekiem...no właśnie. Mitoman, megaloman, komunista, uwodziciel nieletnich, donosiciel, grzechów by się nazbierało.

Nie jestem jednostronny, ale trzeba przyznać obiektywnie, że patrząc przez pryzmat osobowości, wiele dobrego się nie doszukamy. Jako autorowi, pisarzowi, absolutnie nie ujmuję Nienackiemu talentu, tego, że stworzył fantastyczny cykl Pana Samochodzika, którego też czytałem i mam kilka ulubionych książek z tej serii. Chociaż bardziej zaliczyłbym się do fanów cyklu innego autora tamtych czasów, o którym też napisałem, Alfreda Szklarskiego. Podziwiam Nienackiego za jego warsztat i ryzyko, które podjął, wprowadzając do powieści dla młodzieży dorosłego bohatera. Wsłuchiwał się w głosy czytelników, analizował, wyciągał wnioski. Robił porządny research. Czy chcą tego krytycy, recenzenci, Nienacki ma swoje poczesne miejsce w literaturze polskiej i nie tylko tej młodzieżowej, ale i dla dorosłych - w podwójnym znaczeniu tego słowa. Jego Skiroławki narobiły swojego czasu sporo szumu, ze względu na erotykę. Moim zdaniem pokazałem tę postać rzetelnie i ta zbyt niska ocena książki trochę chyba jednak jest niesprawiedliwa.

Takie są konsekwencje podjęcia wyzwania, aby zmierzyć się z legendą. Do tej pory powstały dwa większe opracowania dotyczące Nienackiego, jedno jednak skupiające się na jego twórczości, drugie z kolei trochę ulgowo traktujące jego życiorys. Tu mamy prawie 500 stron, czyli można już powiedzieć, cegła. Impuls, aby jednak zaryzykować i zagłębić się w ten trudny temat, pojawił się trochę przez przypadek.

Tak, jak to zresztą opisuję w książce, najpierw usłyszałem, że Netflix będzie robił nową wersję Pana Samochodzika (pierwsza, ze Stanisławem Mikulskim w roli głównej powstała w 1971 r. - przyp. red.). Wcześniej opublikowałem biografię Szklarskiego, Nienacki wpisywał się więc w trend prezentacji sylwetek autorów, także młodzieżowych, popularnych w minionej epoce. Stwierdziłem, że jest pole do popisu, aby wgłębić się w tę postać, a kiedy zacząłem robić research, wiedziałem, że to dobra decyzja i ma sens. Książka w pierwotnej wersji była jeszcze grubsza, trzy arkusze już się nie zmieściły. Wydawca powiedział jednak, że inaczej nie będzie to cegła, tylko pustak i zażądał skrótów (śmiech). Natomiast samo pisanie poszło już szybko, chociaż trzeba przyznać, że poświęcałem na nie całe dnie - po kilkanaście godzin. Zaczynałem około 4-5 rano, kończyłem o 21. Sporo trzeba było przejrzeć. Miałem też pozamawiane akta z IPN-u, których nie dostaje się od ręki, trzeba było więc pisać i czytać jednocześnie. Dużo dała mi wizyta w dawnym domu Nienackiego, do którego zaprosił mnie właściciel. Pozwolił mi zagłębić się w korespondencję i inne pamiątki. Część informacji wykorzystałem, aczkolwiek nie wszystko - istnieją pewne granice prywatności, których jednak nie powinno się przekraczać. Natomiast dzięki nim z pewnością udało mi się naświetlić relacje, które łączyły Nienackiego z żoną oraz partnerką Alicją Janeczek. Właściciel domu też znał osobiście Zbigniewa Nienackiego i chętnie dzielił się opowieściami.

Człowiek o wątpliwej moralności, o czym dowiemy się czytając książkę, dwuznaczny w postępowaniu, stworzył fajnego, pozytywnego, chociaż także niewolnego od wad pana Tomasza, czyli Samochodzika. Bo fajny, ale był ormowcem!

Pan Tomasz nie jest ideałem, tak jak np. Tomek Wilmowski u Szklarskiego. Wypominanie jednak bohaterowi - nie autorowi - np. przynależności do ORMO, nie ma za bardzo sensu. Taka była wtedy rzeczywistość i autor jej nie fałszował. Pranie mózgu także u młodych czytelników szło pełną parą, autor musiał też tak pisać, jeśli chciał, aby jego powieści się ukazywały, wyboru za dużego nie miał. Inaczej cenzura by mu nie puściła.

Cenzura cenzurą, ale wiadomo przecież, że po drodze mu z partią było. A taka opinia w obecnych czasach chluby nie przynosi.

Gdyby był takim prawdziwym ideowcem partyjnym, to bym ten fakt zaakceptował i nawet mu to wybaczył. Ale podkreślam - jeśli faktycznie wierzyłby w te idee. Żyjemy w ustroju demokratycznym i każdy ma prawo do swojego światopoglądu politycznego - niezależnie od jego oceny. Ludzie zresztą wierzyli w komunizm, pojawiały się szumne obietnice, ale były realizowane. Wydaje mi się jednak, że Nienacki był nastawiony na koniunkturalizm i przypisał się do systemu z bardzo pragmatycznych pobudek, chcąc go wykorzystać dla własnych korzyści. Co do przynależności do ORMO - tu w sumie ten zarzut można byłoby wybronić. OK, dziś kojarzy się to źle, z dawnym ustrojem, ale wielu tych tzw. społecznych inspektorów, obywateli pilnujących porządku, wykonywało nie taką złą pracę. Za co nienawidzono Nienackiego, jako ormowca? Za to, że ścigał ludzi, którzy nielegalnie wycinali choinki, bawili się w kłusownictwo. Dzisiaj, np. w społeczności duńskiej, postawiono by go za to na piedestał.

A co w takim razie trudno Nienackiemu wybaczyć? Czego nie wolno zapomnieć i szukanie usprawiedliwienia byłoby no właśnie - niewybaczalne.

Myślę, że jego stosunku do kobiet. Losu, który spotkał Alicję po jego śmierci. To był układ, w którym to ona mu wiele wybaczała. Po śmierci Nienackiego chciała w domu stworzyć miejsce jego pamięci, nie udało się. Także z powodów niedopatrzeń, braku prawnych regulacji.

Uwodzicielstwo można byłoby mu w ostateczności wybaczyć. Ale skłonność do uwodzenia nieletnich dziewcząt już nie. To już nie tylko kwestia moralności, ale też przestępstwo. Uwodził te nieletnie, czy nie?

Ten wątek jest poruszony w książce. Część osób, w spisanych wspomnieniach potwierdza, że Nienacki był babiarzem, psem na kobiety. Miał swoje patenty i podchodził do tego jak do łowów. Czy nastolatki pozostawały w kręgu jego zainteresowań? Pewnie nie przywiązywał wagi do metryki. Sam przypadek Alicji Janeczek jest tu wskazówką - poznał ją jako 17-latkę, była tylko o rok starsza od jego syna. Co prawda oboje podkreślali, jakoby przez pierwsze dwa lata znajomości nie dochodziło między nimi do zbliżeń seksualnych. Jestem w stanie w to uwierzyć - Nienacki miał wiele kobiet i mógł sobie pozwolić, aby na nią poczekać. Na pewno jednak tych kobiet wiele było w jego życiu - w Jerzwałdzie też sporo o tym słyszałem. To była jeszcze jedna jego ze słabości, tak jak uzależnienie od alkoholu - bo był alkoholikiem, dorzuciłbym więc seksoholizm. Chociaż odnoszę wrażenie, że u niego sam proces, rytuał uwiedzenia sprawiał mu największą satysfakcję. Manipulował ludźmi w świadomy sposób. Kobietami szczególnie.

Skromny też nie był.

Pisarz musi wierzyć w siebie. Był inteligentny i oczytany, miał podstawy do tego, aby czuć się pewnym. Czy to, co stworzył było wybitne, czy nie - można polemizować. Ale czytelnicy go za to kochali.

Nie przeocz

Musisz to wiedzieć

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera