12 z 45
Przeglądaj galerię za pomocą strzałek na klawiaturze
Poprzednie
Następne
Przesuń zdjęcie palcem
Chciałabym Wam przybliżyć historię Elżbiety Siarkiewicz, z...
fot. Elżbieta Siarkiewicz

Konkurs "Kobiety Śląska" na 100-lecie niepodległości. Zobacz, jakie panie już zgłoszono.

Chciałabym Wam przybliżyć historię Elżbiety Siarkiewicz, z domu Czarneckiej.
Poznałam ją dokładnie 26 lat temu. Była drobną, zbliżającą się do trzydziestki kobietą z krótko przystrzyżonymi, kruczoczarnymi włosami i zawadiacką iskrą w oku. Widywałyśmy się wtedy codziennie w pracy i chyba właśnie ten okres miał największy wpływ na naszą przyszłą znajomość. Znajomość, która miała i wciąż ma niesamowity wpływ na moje życie.
Ela urodziła się w latach 60. XX wieku w Częstochowie i tam też się wychowywała. Miała kochających rodziców, lecz była to specyficzna miłość. Miłość rodziców pędzących za każdą złotówką, wiecznie nieobecnych, dorabiających, handlujących i targujących tak, by zapewnić rodzinie lepszy byt. Małą Elę w dużej mierze wychowywała babcia. Już wtedy Ela nie rozumiała, dlaczego jej starsza kuzynka nie może zapamiętać tabliczki mnożenia. To przecież takie proste i logiczne. Gdy ukończyła IV LO im. Henryka Sienkiewicza w Częstochowie, zdecydowała się na studia na kierunku Ochrony Środowiska na Politechnice Częstochowskiej. Wtedy też rozkwitła jej pasja - żeglarstwo. Po szkole pakowała plecak, szła na dworzec, by móc pociągiem dostać się do najbliższego zalewu, gdzie mogła pływać. Szybko dorobiła się patentu sternika jachtowego, a w roli instruktorki kursów żeglarskich czuła się jak ryba w wodzie.
W tym samym okresie studiów, na jednym z juwenaliowych pochodów poznała chłopaka - Jarka, którego kojarzyła jako irytującego, stanowczego bosmana z portu, w którym pływała. Pewien czas później z pewnością zmieniła zdanie, gdyż został jej mężem, a wkrótce również ojcem jej synka, Janka. Początkowo pracowała w urzędzie, później na budowie, jako mistrz budowy. Jednak pierwsza ciąża spowodowała, że musiała zapomnieć na moment o karierze. Niecałe dwa lata później dowiedziała się, że będzie miała drugiego synka, Stasia. Był rok 1990, okres transformacji gospodarczej i ustrojowej. Następowało wiele zmian prawnych, jak i technologicznych w Polsce i w przedsiębiorstwach. Dlatego też, po paru miesiącach od narodzin Stasia, Ela była żywo zainteresowana rozwojem i potencjałem jaki niosły ze sobą nowe urządzenia i rozwiązania. Często przychodziła do biura, w którym pracował jej mąż, gdzie miała możliwość podpatrywać, podpytywać i uczyć się obsługi komputera, poznawać nowe systemy i programy. Wtedy jednak nadeszła wiadomość, że na świecie pojawi się trzecie dziecko, córeczka Marysia.
Przez ponad 5 lat, od narodzin pierwszego dziecka do odchowania najmłodszego, cała energia Eli koncentrowała się na tych trzech brzdącach. Jednakże, już we wczesnych latach 90. Ela zaczęła przekwalifikowywać się z inżyniera w ekonomistkę i księgową. Początkowo jako asystentka księgowej, szybko zorientowała się, że w jej głowie wszystkie bilanse, rozliczenia, zestawienia, księgi zysków i strat układają się w spójną, logiczną całość. Okres ten obfitował w wiele zmian w polskiej księgowości i prawie podatkowym, więc Ela chłonęła wiedzę niczym gąbka. Nowe ustawy, nowe przepisy i nowe wyzwania. Awansowała na główną księgową, szkoliła się na studiach podyplomowych, została certyfikowanym doradcą podatkowym. Dodatkowo, otworzyła swoje własne biuro rachunkowe, które funkcjonuje do dzisiaj. W roku 1999 została główną księgową w dużym, międzynarodowym koncernie motoryzacyjnym i wciąż obejmuje to stanowisko. Mając tak duże doświadczenie z powodzeniem ukończyła bardzo prestiżowe w świecie biznesu studia MBA oraz liczne szkolenia i kursy. Dziś nadzoruje sprawnie działający zespół księgowy, w którym z zadowoleniem obserwuje rozwój swoich pracowników na specjalistów i ekspertów w tej dziedzinie.
Ale tyle o biznesie. Co z tymi pasjami? To ona jako pierwsza w swojej rodzinie nauczyła się jeździć na nartach. Później zachęciła do tego sportu męża i dzieci tak, że każde rodzinne ferie zimowe spędzali aktywnie. Mimo, iż najmłodsza pociecha przez pierwsze dwa sezony, pełna zapału przy wyjściu na stok, na miejscu po 2 minutach żądała zdjęcia nartek i zjeżdżania z górki na plastikowym jabłuszku. Pozostała dwójka dzieciaków przedzierała w międzyczasie dziesiątki rękawiczek trzymając się, dla lepszej równowagi, górnej liny malutkiego wyciągu narciarskiego zamiast orczyka. Natomiast pasja do sportów wodnych była kultywowana w rodzinie Eli każdego lata. Wspólne spływy kajakowe i wyjazdy na dłuższe rejsy jachtem sprawiały, że mimo wielu różnic charakterów między rodzeństwem, nauczyli się dbać o siebie i współpracować ze sobą.
Wydaje mi się, że Ela ma duża łatwość w zjednywaniu sobie ludzi. Jest typem osoby, z którą masz ochotę przebywać. Ma niesamowitą wiedzę merytoryczną ze świata finansów, jak i inżynierii, ale może Cię niesamowicie zaskoczyć informacjami dotyczącymi medycyny alternatywnej czy po prostu innego sposobu patrzenia na pewne sprawy. Jeśli poruszysz tematykę pojęcia materii i energii, medycyny niekonwencjonalnej, wpływu diety na poszczególne funkcje naszego organizmu czy okoliczności powstania kalendarza Majów, uwierz, to będzie ciekawa rozmowa. Co więcej, możesz ją prowadzić z Elą w języku angielskim, rosyjskim, ale i włoskim, ciao Bella!
Być może brzmi to jak wyliczanka, ale nie potrafię dobrać takich słów, by być w stanie w pełni oddać charakter i osobowość Eli. Podjęłam się próby przybliżenia Wam jej osoby, ponieważ jest dla mnie niesamowitym wzorem kobiety, która potrafiła połączyć imponującą karierę zawodową, z wychowaniem trójki dzieci i tworzeniem pięknego, partnerskiego związku z kochającym mężem, nie zapominając przy tym o sobie i rozwoju swoich przeróżnych pasji. Oczywiście droga ta nie była usłana różami. Wymagała wiele pracy, wyrzeczeń i poświęceń ze strony Eli, a czasem trudnych decyzji i wyborów. Równocześnie po każdym kryzysie, ona znów znajdywała siłę, by podążać obraną drogą lub odwagę, by zmienić drogę, na tę, którą uważała za bardziej właściwą w danym momencie.
Wydaje mi się, że właśnie tego nauczyła mnie Ela. Jak nie poddawać się, jak iść po swoje, jak wyznaczać sobie cele i je spełniać, ale też jak wyciągnąć właściwe wnioski, jeśli się nie powiodło.
Nazywam się Maria Siarkiewicz i pełna dumy mówię, że jestem córką Elżbiety Siarkiewicz. Praca jaką opisywałam w pierwszych wersach mojej historii to najtrudniejszy zawód świata - matka. To ona daje najważniejszą lekcję w życiu, co znaczy kochać i być kochanym.
Drogi czytelniku, proszę odłóż wszystko, sięgnij po telefon i zadzwoń do swojej mamy, powiedzieć jak bardzo ją kochasz.

Zobacz również

Kto odda krew przed meczem Wisły, dostanie nagrody

Kto odda krew przed meczem Wisły, dostanie nagrody

Zorza polarna w Lubuskiem! Niesamowite zjawisko na niebie

Zorza polarna w Lubuskiem! Niesamowite zjawisko na niebie

Polecamy

Kłopoty zdrowotne Magdy Linette. Polka pożegnała się z tenisowym turniejem w Rzymie

Kłopoty zdrowotne Magdy Linette. Polka pożegnała się z tenisowym turniejem w Rzymie

Zanim dasz komuś łyka, zastanów się dwa razy. Oto, co ci grozi

Zanim dasz komuś łyka, zastanów się dwa razy. Oto, co ci grozi

Nie żyje 18-latek poszukiwany w powiecie raciborskim. Najprawdopodobniej utonął

Nie żyje 18-latek poszukiwany w powiecie raciborskim. Najprawdopodobniej utonął