14 z 45
Przeglądaj galerię za pomocą strzałek na klawiaturze
Poprzednie
Następne
Przesuń zdjęcie palcem
Stefania Michejdowa 1884-1942...
fot. Stefania Michejdowa

Konkurs "Kobiety Śląska" na 100-lecie niepodległości. Zobacz, jakie panie już zgłoszono.

Stefania Michejdowa 1884-1942
Pierwsza dama miasta - o Polskę walczyła w czasie obu wojen światowych
Młodość
Jej ojciec musiał uciekać terenów zaboru rosyjskiego, osiadł w Grazu i tam urodziła się Stefa. Dr Piotrowski, zmienił nazwisko na Zaleski, przeniósł się do Puńcowa i zajął rolnictwem, ponieważ nie uzyskał zezwolenia na wykonywanie zawodu lekarza. Utrzymywał kontakty z wybitnymi osobistościami ówczesnego życia politycznego, naukowego i artystycznego, sam również prowadził działalność społeczną i polityczną. W takiej atmosferze wyrastały córki, Stefa i Jadwiga. Rodzice zadbali o ich wykształcenie, należały też do „Sokoła”. Zgodnie z panującymi wtedy obyczajami, ojciec wybrał córkom mężów, dla 18-letniej Stefy Władysława Michejdę, syna znanego polskiego patrioty, Franciszka Michejdy z Nawsia.
Ślub
sióstr odbył się w jednym dniu, w październiku 1902. W Cieszynie, w Kościele Jezusowym, pobłogosławił Stefanię i Władysława jego ojciec, ksiądz Franciszek Michejda. Nie wyszła za mąż z porywu serca, ale związek był udany, chociaż nie doczekali własnych dzieci. Męża szanowała, ceniła i miłość przyszła. Razem wyjechali do Lwowa, gdzie Władysław, doktor praw, otworzył kancelarię adwokacką. Stefa. jako wolna słuchaczka. uczęszczała na wykłady uniwersyteckie , poznała wiele ciekawych postaci, spośród ówczesnych elit miasta. Była lubiana, we wspomnieniach jawi się jako kobieta o miłym wyglądzie i sposobie bycia, potrafiła ująć przede wszystkim promieniującą dobrocią, płynącą z pięknej, harmonijnej duszy. Angażowała się w działalność społeczną, pracowała także społecznie w ochronce.
Na późniejszym życiu Stefanii zaważyła śmierć siostry, która zmarła przy porodzie. Stefania nie nie miała własnych dzieci i całe życie opiekowała się siostrzeńcami, była ich przybraną matką. Przyjechała ze Lwowa do Cieszyna i tu zastał ją wybuch I wojny światowej. Rozpoczął się bardzo trudny okres w jej życiu. Mąż pozostał na wschodzie i tylko listy łączyły w tym niespokojnym czasie małżonków, pisali do siebie nawet codziennie. Dzielili się ze sobą wszystkimi problemami, mąż nazywał Stefanię złotym kochaniem.
W czasie I wojny światowej
zaangażowała się w pracy społecznej. Pracowała w szpitalu jako sanitariuszka, mężowi pisała: zaraz na początku dostałam tyfus i inne okropności od opatrunków, a zajęcia mam coraz więcej, rano o 7-mej praktyka w szpitalu u Elżbietanek, a po południu wykłady. Organizowała z ramienia Stowarzyszenia Polek stacje opieki Czerwonego Krzyża dla żołnierzy, była sekretarką komitetu pań. Aktywnie działała w Sekcji Kobiet śląskiego NKN, która opiekowała się legionistami ćwiczącymi w cieszyńskim parku Sikory, a po ich wymarszu nadal dostarczała pomocy legionistom, żołnierzom i uchodźcom. Kobiety były zdecydowane brać udział we wszystkich akcjach humanitarnych, a przede wszystkim wspierały tanią kuchnię w lokalu Stowarzyszenia Niewiast Ewangelickich, gdzie wydano bezpłatnie porcje dzienne dla sierot i wdów po walczących. Tam również pomagała, a przede wszystkim zasilała ją sporymi kwotami.
Po wojnie
rozpoczęła wreszcie w miarę normalne życie, przyjechał mąż. Ich dom stał się miejscem spotkań elit miasta i domem rodzinnym siostrzeńców, Bywał tam min. G. Morcinek, któremu pomogła w debiucie literackim. Korespondowała z wieloma osobistościami z dziedziny sztuki i literatury, w rodzinnym archiwum zachowało się wiele ciekawych listów.
Działalność społeczna
W 1937 roku zmarł nagle Władysław, od 1929 burmistrz Cieszyna. Została sama, a właściwie nie, ponieważ całe dorosłe życie była otoczona ludźmi, którym pomagała.
Aktywnie pracowała w Polskim Czerwonym Krzyżu, opiekowała się więźniami. Z ramienia Koła Polek razem z hrabiną Gabrielą Thun – Hohenstien, przewodniczącą Niemieckiego Stowarzyszenia Matek Chrześcijańskich, zainicjowały akcję porządkowania grobów żołnierskich na cmentarzu komunalnym w Cieszynie, uznając, że miejscom pochówku bez względu na narodowość należy się opieka.
Jednak przede wszystkim opiekowała się żłobkiem i sierocińcem przy ulicy Kraszewskiego, właściwie go utrzymywała, co miesiąc przekazywała boiwem sporą sumę pieniędzy,. Z. Kossak - Szatkowska pisała: Wszak Pani jest dobrym duchem opiekuńczym i najwyższą instancją zakładu sierocego w Cieszynie. Znała wszystkie dzieci po imieniu, poświęcała im wiele czasu. Prowadziła akcję umieszczania polskich sierot w polskich rodzinach. Przejmowała się losem dzieci, które zawsze mogły liczyć na jej pomoc. Pisały: Ciocia Stefania była samą dobrocią o promiennym uśmiechu, zawsze rozumiejącą dziecięce marzenia. Organizowała kursy kroju i szycia dla młodych dziewcząt. Uratowała tym wiele młodych robotnic przed łatwym chlebem. Sponsorowała też naukę w szkole średniej i na studiach wielu biednym, młodym ludziom. Niektórzy z nich zrobili uniwersyteckie kariery i zostali profesorami. Była kobietą wielkiego serca. Beneficjenci pisali: Zdaję sobie doskonale sprawę ile zawdzięczam – wszystko zawdzięczam Pani Mecenasowej. Zawdzięczam ukończenie szkoły średniej. Nazwisko to jest pomnikiem szlachetnego humanitaryzmu. I kolejne wspomnienia: I całe długie lata, aż do ostatka dom Jej był moim najbliższym domem, zawsze miałem na horyzoncie – pełną dobroci twarz Cioci i Jej „nie martw się Józku”. A to dla mnie było bardzo dużo. I wierzcie mi, że nie miałem nigdy więcej prawdziwie radosnych dni w życiu, nad te spokojne Wilje Bożego Narodzenia, tradycyjnie spędzone na Błogockiej.
Pieniądze
zawsze wydawała zawsze na cele pożyteczne. Nie przywiązywała wagi do biżuterii, ani do kosztownych mebli, na kobiece drobiazgi też nie wydawała pieniędzy. Mąż prowadził kancelarię adwokacką, później został burmistrzem Cieszyna, ona w całości poświęcała się działalności charytatywnej, zabiegała w różny sposób o fundusze, urządzała koncerty, loterie. Część pieniędzy przeznaczała na kuchnię dla bezrobotnych. Pomocy udzielała wszystkim, bez względu na narodowość czy religię. Ludzie garnęli się do niej, umiała każdego wysłuchać. Uchodziła za osobę bardzo tolerancyjną, a to było bardzo ważne w wielokulturowym Cieszynie.
W czasie II wojny
znów troszczyła się o innych, organizowała pomoc dla więźniów i ich rodzin. Zachowały się kartki i listy z podziękowaniami. W godzinie próby nie pozostała bezpartyjna, należała do sztabu organizacji podziemnej prowadzonej F. Kwaśnickiego, wchodzącej do Związku Walki Zbrojnej. Wpadła w „kocioł” 9 stycznia 1940 przy ulicy Sienkiewicza 10, w mieszkaniu pani Kubiszowej. Jej aresztowanie boleśnie odczuli wszyscy, znajdujący się w kręgu jej oddziaływania, zabrakło tak potrzebnej pomocy.
S. Michejdową sądzono w Bytomiu. Wyrok - rok więzienia za przyjęcie pieniędzy na wsparcie rodzin Polaków. Nie udowodniono, że była świadoma skąd pieniądze pochodziły i dla kogo były przeznaczone, dlatego nie sądzono jej za zdradę stanu, a tylko za złamanie prawa dotyczącego zakazu dokonywania zbiórek pieniężnych. Została zwolniona, bo czas spędzony w więzieniu śledczym zaliczono na poczet kary, a w Raciborzu przebywała prawie półtora roku. W czasie powrotu do domu, na dworcu kolejowym w Cieszynie ponownie aresztowało ją gestapo. Została numerem 22650 w Auschwitz. Najbliżsi cały czas próbowali ją ratować, ale kontakt się urwał. Dopiero w grudniu 1942 otrzymali kartkę z obozu - prosiła o pieniądze. Jej forma świadczyła o skrajnym wyczerpaniu wszechstronnie wykształconej kobiety.
Rodzina natychmiast rozpoczęła starania o jej uwolnienie, wysyła list do Regierungsprresidenta w Katowicach z prośbą o zwolnienie z obozu, powołując się na wyrok sądu. Do listu dołączyła
opinie
napisane przez znanych cieszyńskich Niemców, którzy próbowali pomóc. Dyrektor Muzeum pisał: jest mi od lat znana jako szlachetna i dobroć czyniąca dama, która cieszy się u cieszyńskiej ludności ogólnym szacunkiem. Udzielała się tylko pracując charytatywnie, wiceburmistrz A. Gabrisch: w swej charytatywnej działalności nie wzdragała się wchodzić do najbardziej zaniedbanych mieszkań. Do ulżenia ludziom używała nieraz środków własnych. Włączała się i w starania o ubogich narodowości niemieckiej. Miałem wrażenie, że traktowała troskę o biednych i potrzebujących jako swój najważniejszy, jeśli nie jedyny cel życiowy. Hrabina Gabriela Thun-Hohenstein z Kończyc Wielkich, która była z uwiezioną serdecznie zaprzyjaźniona, pracowały razem w sanatorium dla chorych na płuca, Stefania udzielała się w kierowaniu tym zakładem, w poradni dla matek, w Czerwonym Krzyżu, w domu opieki nad małymi dziećmi i innych instytucjach o charakterze humanitarnym. Hrabina stwierdzała, że .głównym jej celem było nastawienie na czynienie dobra i przynoszenia ulgi i jest jej, jako Niemce, niewymownie przykro, że ta kobieta musi tak cierpieć i twierdzi, że tak czują wszyscy starzy cieszyńscy Niemcy. Prośbę o jej zwolnienie uważała za obowiązek sumienia Podkreślała szacunek, jakim była obdarzona przez całą ludność niemiecką w Cieszynie. nie tylko przez najuboższych. Cieszyńscy Niemcy zdobyli się na zabranie głosu w obronie Polki. Musiała być postacią szczególną, skoro zdobyli się aż na taką odwagę.
Załączniki zrobiły wrażenie na adresacie i Regierrungsprasident zwrócił się do szefa gestapo rejencji katowickiej o zwolnienie Michejdowej z obozu. Odpowiedź otrzymał tego samego dnia, była to informacja o śmierci Stefanii w dniu 21.11.1942. Władze przyjęły informację, chociaż w aktach była kartka z obozu z datą 3 grudnia 1942.
Czy była politykiem?
nie brała udziału w wielkiej polityce, chociaż należała do elit miasta, pracowała charytatywnie, jak przystało pierwszej damie w mieście, wspierała własnymi pieniędzmi wielu potrzebujących. Kiedy jednak przyszła godzina próby, nie zawahała się i została członkiem podziemnej organizacji. Była postacią wielkiego formatu, działała ponad podziałami, a jednocześnie za swoją działalność zapłaciła cenę najwyższą, życie.
Dzisiaj nie ma w Cieszynie ulicy jej imienia ani tablicy pamiątkowej na sierocińcu przy ulicy Kraszewskiego, któremu oddała wiele swojego czasu i pieniędzy. (obecnie dom dziecka). Była wzorem dla ówczesnych i może być dla nas współczesnych.

Zobacz również

Dzień Otwarty na Uniwersytecie Śląskim!

Dzień Otwarty na Uniwersytecie Śląskim!

Ekstraklasa ma nowego lidera! Śląsk nie dał szans Cracovii. 4:0!

Ekstraklasa ma nowego lidera! Śląsk nie dał szans Cracovii. 4:0!

Polecamy

Co zrobić, gdy ktoś ukradnie twój telefon z aplikacją mObywatel?

Co zrobić, gdy ktoś ukradnie twój telefon z aplikacją mObywatel?

Nadchodzą najlepsze festiwale muzyczne w Polsce. Zobacz, kiedy i gdzie się odbędą

Nadchodzą najlepsze festiwale muzyczne w Polsce. Zobacz, kiedy i gdzie się odbędą

CKE komentuje codzienne wycieki arkuszy

TYLKO U NAS
CKE komentuje codzienne wycieki arkuszy