Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kuba Rozpruwacz był Polakiem? Nieuchwytny morderca z ziemi polskiej

Marcin Zasada
Policja odnajduje kolejną ofiarę mordercy z Whitechapel. Późnowiktoriański Londyn nie był zbyt przyjaznym miejscem do życia
Policja odnajduje kolejną ofiarę mordercy z Whitechapel. Późnowiktoriański Londyn nie był zbyt przyjaznym miejscem do życia vegaoo.com
Pod koniec XIX w. Seweryn Kłosowski, Józef Lis i Aaron Koźmiński wylądowali w Londynie. Być może to jeden z nich otworzył piekło, skradając się z brzytwą demonicznego golibrody

Morderca rozpruł brzuch, a ręką czarta albo szaleńca, wyciągnął jej wnętrzności, jakby napawając się tym aktem okrucieństwa" - pisał 8 września 1888 r. londyński "Evening News", donosząc o kolejnym makabrycznym odkryciu w zaułkach East Endu, w Whitechapel. W podwórzu zakładu fryzjerskiego znaleziono zmasakrowane zwłoki Annie Chapman, trzeciej ofiary zabójcy, którego cały świat będzie znać pod pseudonimem Jack the Ripper. Kuba Rozpruwacz. Świadkowie zeznali, że Chapman tuż przed śmiercią rozmawiała z jakimś obcokrajowcem. Morderca udusił swoją ofiarę, potem rozciął od mostka aż po kość łonową i usunął część macicy oraz pochwy.

Kolejna rzeź ulicznicy i nabrzmiały strach przed piekielnym oprawcą z przeklętych rewirów Whitechapel wywołały panikę wśród londyńczyków. Jak pisał detektyw Walter Dew, po morderstwie Chapman w mieście wybuchły demonstracje, a gazety prześcigały się w opisach zbrodni i snuciu domysłów. Po tym, jak ktoś rzucił plotkę, że zabójca został pojmany przez konstabli, wściekły tłum próbował sforsować komisariat. Jednym słowem, Londyn końca XIX w. nie jawił się jako przyjazne miejsce do życia.

Trzech panów z Polski

Angielska stolica w czasach późnowiktoriańskich, a właściwie jej owiany złą sławą East End, znany choćby z powieści Dickensa, był kloaką ówczesnego świata, miejscem mrocznym, mglistym i malującym się w trupich odcieniach. East End, w tym Whitechapel, zamieszkiwali biedacy, bezrobotni, roiło się od wyrzutków społecznych, kryminalistów i różnej maści imigrantów, między innymi Rosjan, Żydów i Polaków. To tę masę Jack, nomen omen, London nazwał "Ludźmi otchłani", tytułując tak swoją książkę, będącą zapisem jego pobytu w najniebezpieczniejszej części brytyjskiej metropolii. U schyłku XIX stulecia w krainie nędzy, przemocy, prostytucji oraz fatalnych warunków sanitarnych i mieszkaniowych rodziły się rewolucyjne nastroje, których bała się cała Anglia. Nie wiadomo, ilu polskich imigrantów brało udział w słynnych zamieszkach na East Endzie w 1887 r. Można za to z całą pewnością stwierdzić, że gdy niepokoje społeczne eksplodowały, w mieście byli już Kło-sowski, Lis i Koźmiński. Cała trójka osiedliła się na Wyspach przed zabójstwami prostytutek.

Seweryn Kłosowski urodził się w 1865 r. we wsi Nadgórna w Wielkopolsce. Kształcił się na lekarza, a na początku lat 80. dostał pracę w Szpitalu Praskim w Warszawie. W aktach sprawy "Rozpruwacza" opisano go jako "bardzo zdolnego, zafascynowanego anatomią chirurga". Warszawę opuścił nagle, w 1887 r. Tuż po tajemniczym zaginięciu młodej dziewczyny, z którą się spotykał. Trzy lata wcześniej do Londynu przeniósł się Józef Lis. Jego żydowscy przodkowie byli związani z ziemią świętokrzyską, on sam przyszedł na świat w 1868 r. w Kielcach. Jego ojciec był znanym policji rzezimieszkiem. Józef odziedziczył po nim wiele cech przydatnych w przestępczym świecie: zdolność umykania wymiarowi sprawiedliwości i zmieniania tożsamości.

Z żydowskiej rodziny pochodził też Koźmiński, rocznik 1865. Wychował się w Kłodawie. Zanim skończył 9 lat, stracił ojca. Gdy w 1881 r. w carskiej Rosji doszło do represji na Żydach, Koźmińscy udali się na zachód. Około roku 1883 wylądowali w Londynie. Aaron z całą rodziną zamieszkał w Whitechapel. Pogmatwane losy odbiły się na jego zdrowiu psychicznym. Aaron wkrótce zaczął zdradzać objawy schizofrenii.

6 sierpnia 1888 r. w stołecznym Lyceum Theatre komplet widzów podziwiał premierę spektaklu "Doktor Jekyll i pan Hyde", klasycznego studium psychopatologii i rozdwojonej osobowości. Tej samej nocy inny psychopata rozpoczął swoje własne widowisko, jakieś 30 minut piechotą od teatru, w którym wystawiono sztukę na podstawie noweli R.L. Stevensona. Nad ranem ciało prostytutki Marthy Tabram odkrył pracownik portu. Policyjny patolog naliczył 39 ciosów nożem.

31 sierpnia zmierzający do pracy woźnica George Cross natknął się na ciało kobiety, leżące na wąskiej uliczce Buck's Row. Przybyły na miejsce policjant zobaczył coś, czego Cross nie dostrzegł w ciemnościach: kobieta miała głęboko poderżnięte gardło aż po sam kręgosłup. Morderca rozciął też jej brzuch. Ofiarą była Mary Ann Nicholls, kolejna prostytutka.

Tydzień później w równie potworny sposób zaszlachtowano wspomnianą Annie Chapman. Policja ustaliła, że jej morderca był średniego wzrostu, miał wąsy i mówił z obcym akcentem. Już wtedy jednym z głównych detektywów zaangażowanych w poszukiwania "Rozpruwacza" był Frederick Abberline. Choć słynął on z niezwykłego zmysłu i intuicji, również jego zaskoczył list, jaki 27 września trafił do Centralnej Agencji Prasowej. "Drogi szefie - pisał nadawca - Nie trawię dziwek i nie przestanę ich rozpruwać. Ostatnio dobrze się spisałem, dama nawet nie pisnęła. Uwielbiam to robić (…). Następnym razem utnę ofierze uszy i wyślę je na policję, tak, dla żartu".

List sporządzony czerwonym atramentem obfitował w błędy ortograficzne. Autor poprawnie zdołał się tylko podpisać: "Jack the Ripper". W ten sposób po raz pierwszy zakodował się w masowej świadomości jako Rozpruwacz. List uznano za fałszywkę, jednak trzy dni później w Whitechapel znaleziono kolejne zwłoki.

30 września niejaki Louis Diemschutz natrafił na Berner Street na martwą Elizabeth Stride. Policja przypuszczała, że Diemschutz spłoszył "Rozpruwacza", bo ten zdążył tylko poderżnąć prostytutce gardło i nadciąć ucho. Może dlatego tej nocy zaatakował raz jeszcze: na Mitre Square funkcjonariusz patrolujący okolicę odkrył potwornie okaleczone ciało Katherine Eddowes. Miała zmasakrowaną twarz, niemal odrąbaną głowę i brzuch rozcięty od łona po szyję. Morderca zabrał ze sobą nerkę i fragment macicy. Nieopodal policja odkryła fragment zakrwawionego fartucha jednej z zamordowanych kobiet i dwuznaczny napis na murze: "Żydzi nie będą obwiniani za nic". Żydzi po angielsku to "Jews". Morderca napisał z błędem: "Juwes".

Nerka wycięta ze zwłok Eddowes została przysłana przez "Rozpruwacza" w połowie października, w kolejnej korespondencji, tym razem opatrzonej nagłówkiem: "From Hell". "Z piek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!