Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Legia Warszawa - Górnik Zabrze 4:0. Do przerwy było po wszystkim. Górnik bezsilny przy Łazienkowskiej [ZDJĘCIA, RELACJA]

Przemysław Drewniak
Obrońcy Górnika byli często bezradni w starciach z zawodnikami warszawskiej Legii
Obrońcy Górnika byli często bezradni w starciach z zawodnikami warszawskiej Legii Bartek Syta
W sobotnim meczu 14. kolejki Lotto Ekstraklasy Górnik Zabrze przegrał na wyjeździe z Legią Warszawa 0-4. Gospodarze już do przerwy prowadzili trzema bramkami po trafieniach Carlitosa, Michała Kucharczyka i Dominika Nagy'a. W końcówce wynik spotkania ustalił kolejnym golem Carlitos.

Zanim swoje umiejętności w sobotni wieczór zaprezentowali piłkarze, swój pokaz "siły" dali... kibice gospodarzy. Na początku spotkania odpalili race, a gęsty dym zmusił obie drużyny do przerwania gry i zejścia z murawy. Po 16 minutach zawodnicy wrócili, ale można było odnieść wrażenie, że zabrzanie wciąż rozgrzewają się w szatni. Na boisku byli, ale tylko teoretycznie, bo stanowili tylko tło dla Legii. Nie tego spodziewali się zabrzańscy kibice po zwycięstwie z Zagłębiem Lubin w poprzedniej kolejce (2:0). - Szczególnie po ostatnim meczu przyjeżdżaliśmy tutaj z oczekiwaniami. Boisko nas jednak zweryfikowało pod każdym względem. Mieliśmy zbyt mało argumentów, aby nawiązać równorzędną walkę. Legia była doskonale przygotowana - tłumaczył trener Marcin Brosz.

Jego podopieczni źle weszli w mecz, popełniali sporo niewymuszonych błędów, a to tylko dodawało pewności siebie gospodarzom, którym w pierwszej połowie wychodziło wszystko. Pechowa dla Górnika okazała się 13. minuta - Carlitos oddał strzał prosto w Tomasza Loskę, a bramkarz Górnika przepuścił piłkę między nogami.

Po objęciu prowadzenia Legia wciąż grała nieustępliwie. Atakowała zabrzan wysokim pressingiem, konstruowała akcje głównie na prawej stronie, gdzie świetnie czuł się aktywny Sebastian Szymański. Obrona Górnika często była w tarapatach, a ofensywa robiła niewiele, by ją odciążyć. Debiutujący w Ekstraklasie, niespełna 19-letni bramkarz Radosław Majecki, w pierwszej połowie nawet nie miał okazji, by popełnić błąd.

Do pomyłek zmuszała za to Górnika Legia, co musiało skończyć się kolejnymi bramkami. Po jednym z ataków gospodarzy Dani Suarez zagrał piłkę ręką w polu karnym, a jedenastkę bezbłędnie wykorzystał Michał Kucharczyk. Kilka minut później fatalną w skutkach stratę zaliczył Kacper Michalski, Carlitos zagrał do Dominika Nagy'a, a Węgier skierował piłkę do siatki pod nogami Loski. W 36. minucie było w zasadzie po meczu. - Kontrolowaliśmy spotkanie i stwarzaliśmy sobie wiele okazji. Na nic nie pozwalaliśmy naszym rywalom. Pokazaliśmy się z bardzo dobrej strony. Jesteśmy dziś bardzo mocni - cieszył się trener Legii, Ricardo Sa Pinto.

W drugiej połowie gospodarze zwolnili tempo. Górnik grał nieco odważniej, zdobył nawet bramkę ze spalonego, ale przebieg tej części meczu nie miał już żadnego znaczenia. Ostatnie słowo i tak należało do gospodarzy, bo w końcówce po podaniu Nagy'a piłkę do pustej bramki skierował Carlitos.

- Przyczyna porażki? Na pewno duże znaczenie miały przegrane pojedynki jeden na jeden. Nie potrafiliśmy w tym elemencie nawiązać równorzędnej walki - przyznał Brosz. Po porażce w Warszawie Górnik znów znalazł się w strefie spadkowej. Okazję do poprawy będzie miał w najbliższy piątek, gdy na Roosevelta przyjedzie Śląsk Wrocław.

Na +
CARLITOS

Hiszpański snajper potwierdza, że wraca do wysokiej formy, jaką pokazywał jeszcze w barwach Wisły Kraków. Otworzył wynik w starciu z Górnikiem, a w ostatnich czterech meczach zdobył aż pięć bramek.

Na -
TOMASZ LOSKA

Na negatywne wyróżnienie zasłużyła cała drużyna Górnika, ale to od jego błędu zaczęło się strzelanie Legii przy Łazienkowskiej. Niewiele pomógł swoim kolegom, przez co aż cztery razy musiał wyciągać piłkę z siatki.

Legia Warszawa 4-0 Górnik Zabrze
Carlitos 13', 81', Michał Kucharczyk 29' (k.), Dominik Nagy 37'

Legia:
Radosław Majecki - Marko Vešović, Mateusz Wieteska, Artur Jędrzejczyk, Adam Hloušek - Michał Kucharczyk, André Martins (68' Domagoj Antolić), Cafú, Sebastian Szymański (77' José Kanté), Dominik Nagy - Carlitos (83' Cristian Pasquato).

Górnik: Tomasz Loska - Kacper Michalski, Dani Suárez, Paweł Bochniewicz, Daniel Liszka - Kamil Zapolnik (66' Adam Ryczkowski), Szymon Matuszek, Szymon Żurkowski, Jesús Jiménez - Łukasz Wolsztyński (77' Daniel Smuga), Igor Angulo (53' Rafał Wolsztyński).

żółte kartki: Jędrzejczyk - Bochniewicz, Liszka.
sędziował: Wojciech Myć (Lublin)

Izu Ugonoh o promotorze Dariuszu Michalczewskim

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo