Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marcin Stefański: Zmiana systemu jest dla klubów wędką. Od nich zależy, co na nią złowią

Rafał Musioł
W efekcie reformy rozgrywek 4 maja dojdzie do trzecich Wielkich Derbów Śląska w tym sezonie. Gospodarzem będzie Górnik Zabrze, chociaż to Ruch Chorzów zajął w tabeli zdecydowanie wyższe miejsce
W efekcie reformy rozgrywek 4 maja dojdzie do trzecich Wielkich Derbów Śląska w tym sezonie. Gospodarzem będzie Górnik Zabrze, chociaż to Ruch Chorzów zajął w tabeli zdecydowanie wyższe miejsce Mikołaj Suchan
O jutrzejszym starcie II etapu rywalizacji w ekstraklasie i o tym, co w reformie budzi największe emocje, mówi Marcin Stefański, dyrektor logistyki rozgrywek.

Cała Europa w święta grała, a piłkarze polskiej ekstraklasy mieli dwutygodniową przerwę przed rozpoczęciem drugiej fazy rozgrywek. Dlaczego?
Przede wszystkim zadecydowały przepisy. Zgodnie z ustawą, klub musi co najmniej siedem dni przed meczem poinformować odpowiednie organa m.in. jakie zespoły wezmą udział w meczu. A my terminarz drugiej fazy poznaliśmy po zakończeniu 30. kolejki. Ale szczerze mówiąc dla klubów ta przerwa była korzystna, bo potrzebowały czasu na sprawy organizacyjne, dystrybucję biletów itp. Przecież w kilku przypadkach niewiadomą byli nie tylko przeciwnicy, ale i liczba spotkań u siebie.

A także... liczba punktów. Chyba właśnie dzielenie dorobku na pół budziło najwięcej emocji.
Zdecydowanie tak. Nie ukrywaliśmy, że podczas konsultacji z wszystkimi zainteresowanymi ta kwestia zajmowała najwięcej czasu. Pojawiała się też oczywiście kwestia atrakcyjności spotkań i wpływów telewizyjnych dla klubów, które znajdą się w grupie B, czyli w drugiej ósemce. Jednak, jak widać, emocje sportowe zapowiadają się w niej co najmniej tak samo duże, jak w grupie A. Natomiast finansowe ryzyko zabezpieczyły wypłaty z tzw. funduszu solidarnościowego.

Wracając do dzielenia dorobku. Czy to nie dziwne, że np. remis w ostatniej kolejce drużynie, która miała do tego momentu parzystą liczbę punktów, dawał dodatkowy punkt po podziale (dzięki zaokrąglaniu w górę), a u drugiej, która miała dorobek nieparzysty, de facto niczego nie zmieniał?
Matematycznie może tak to wyglądało, ale warto pamiętać, że liczba punktów po 30 kolejkach ma decydujące znaczenie przy ustalaniu kolejności zespołów, które cały sezon zakończą z identycznym dorobkiem, więc także tamten remis może mieć jeszcze znaczenie.

W efekcie jednak tytuł mistrzowski może zdobyć zespół, który wywalczył w całym sezonie mniej punktów niż wicemistrz...
Nie biorąc pod uwagę podziału punktów jest taka ewentualność. Ale popatrzmy na inne ligi: hokeja, koszykówki czy siatkówki. Tam, w systemie play-off, mistrzostwo może wywalczyć klub, który startuje np. z ósmego miejsca i w całym sezonie wygrywa mniej spotkań niż rywale. I nikt się temu nie dziwi. Podobnie w piłce nożnej - można nie wygrać meczu w fazie grupowej, a następnie zostać mistrzem świata.

Nie lada problem mają statystycy. Jak liczyć tabele wszech czasów?
Przecież takie wątpliwości pojawiały się już dawniej, gdy zespoły nagradzano dodatkowym punktem za wysokie zwycięstwa, albo karano ujemnym za takież klęski. Moim zdaniem sprawę można uprościć i liczyć po prostu mecze, zwycięstwa, remisy i porażki. Na potrzeby czysto statystyczne to zdecydowanie najbardziej miarodajna metoda.

A nie uważa pan, że wątpliwości dotyczą też króla strzelców? Przecież teoretycznie rasowy snajper w słabszej grupie może łatwiej poprawić swój dorobek niż w starciu z obrońcami czołówki. Może tę rywalizację "zamykać" po 30 kolejkach?
Akurat sprawa króla strzelców nie jest uwzględniana w regulaminach rozgrywek. Nie wydaje mi się jednak, że ostatnia runda sezonu zasadniczego powinna oznaczać koniec tego wyścigu. W Lidze Mistrzów czy mistrzostwach świata też nie ma do końca równych szans, bo wiele zależy od tego, z kim gra się w grupie. A dzisiejszy lider strzelców Marcin Robak strzelił przecież 5 bramek w jednym meczu mocnemu Lechowi.

Czyli generalnie efekty reformy panu się podobają?
Nowy system ocenić będziemy mogli w pełni dopiero po zakończeniu całego sezonu. Na razie jednak możemy mówić o konkretnych liczbach. Frekwencja na meczach potwierdza, że liga jest atrakcyjna. Jednym z pytań było to, jak sprawdzą się mecze w miesiącach wakacyjnych. Okazało się, że ludzie chcą ligi w lecie, chcą przychodzić na stadiony i że ma to sens. Z analizy liczby kibiców w centralnym systemie identyfikacji na meczach Ekstraklasy wynika, że przyciągnęliśmy 150.000 całkowicie nowych osób, które dotychczas na ekstraklasie się nie pojawiały. Legia sprzedała 7.500 karnetów na rundę finałową. Myślę, że gdyby Górnik miał już gotowy stadion, to mając w perspektywie mecze u siebie i z Legią, i z Ruchem, też pobiłby klubowe rekordy. A sportowo? Pada więcej goli, a to się musi kibicom podobać. Chociaż oczywiście malkontenci powiedzą, że to wynika z obniżenia się poziomu obrońców. Nie ma też meczów o tak zwaną pietruszkę. Proszę sobie przypomnieć, ile było emocji w ostatniej kolejce.

Ale kto wie, czy tak samo będzie w kolejnej fazie. Niektóre sygnały mogą świadczyć o tym, że dwie-trzy drużyny z grupy mistrzowskiej są już zadowolone z osiągnięcia celu i nie liczą na nic więcej.
Jak się zacznie druga runda, pewnie zmienią zdanie, bo przecież jak najwyższe miejsce to także konkretne pieniądze. Poza tym kluby mają cele perspektywiczne, dobry wynik teraz to dodatkowi kibice i sponsorzy wkrótce. Można powiedzieć, że zmiana systemu jest dla klubów wędką i teraz od nich zależy, co na nią złowią.

Przed nami siedem decydujących kolejek rozgrywek. Poznamy mistrza, pucharowiczów i spadkowiczów. A w kolejnym sezonie...
Wystartujemy najprawdopodobniej 18 lipca i z pewnością z ekstraklasą liczącą 16 zespołów. W kwestii systemu rozgrywek ostateczne decyzje zapadną zapewne jeszcze przed końcem obecnych rozgrywek.

"Dziennik Zachodni" przy okazji dyskusji o kształcie reformy zaproponował, aby ekstraklasę zmniejszyć do dziesięciu zespołów, które rozegrałyby cztery rundy spotkań, co dałoby po 36 meczów w sezonie. Cztery zespoły w pucharach, dwa w barażach o utrzymanie i dwa do spadku: wtedy spotkań bez stawki nie byłoby w ogóle. Zyskałaby też 1. liga, bo sześciu spadkowiczów w przejściowych rozgrywkach podniosłoby jej jakość.
Taką rewolucję musiałyby poprzedzić zmiany w statucie PZPN. Uważam jednak, że potencjał sportowo-infrastrukturalny polskiej piłki jest taki, że minimum 16 zespołów w ekstraklasie wydaje się liczbą optymalną. Na pewno jednak będziemy szukać kolejnych sposobów na uatrakcyjnienie Ekstraklasy. Tym bardziej, że nie wiadomo, jak będzie wyglądał system europejskich pucharów od roku 2018, a musimy pamiętać, że nasz klimat sprawia, że trudno byłoby nam znaleźć więcej niż 38 terminów w sezonie.

Rozmawiał: Rafał Musioł


*Egzamin gimnazjalny 2014 ARKUSZE + KLUCZ ODPOWIEDZI
*Pogoda na weekend majowy 2014: Będzie ciepło, ale nie upalnie MAJÓWKA 2014
*Eurowybory 2014: Sprawdź, kogo naprawdę popierasz [TEST WYBORCZY]
*Sprawdź, czy znasz geografię woj. śląskiego [QUIZ DZ]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!