Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mariolka to nie wszystko

Ola Szatan
Mariolka, czyli Igor Kwiatkowski, oraz pozostali członkowie kabaretu wystąpią razem z Neo-Nówką jutro, 5 maja w Domu Muzyki i Tańca w Zabrzu
Mariolka, czyli Igor Kwiatkowski, oraz pozostali członkowie kabaretu wystąpią razem z Neo-Nówką jutro, 5 maja w Domu Muzyki i Tańca w Zabrzu Marzena Bugała
Z członkami kabaretu Paranienormalni, Igorem Kwiatkowskim, Robertem Motyką i Michałem Paszczykiem, rozmawia Ola Szatan

Nie jesteście do końca normalnym kabaretem, prawda?

Nieeee... Prywatnie to jesteśmy zupełnie normalni (w tym momencie członkowie kabaretu zaczynają wydawać z siebie plemienne okrzyki - przyp. red.). Rzeczywiście, istnieje taka legenda, że kabareciarz, jaki na scenie, taki też w życiu prywatnym. Otóż w naszym przypadku jest inaczej. Robimy sobie jaja, ale życie poza sceną mamy takie zwyczajne, bardzo zrównoważone.

Nie wierzę!

Naprawdę! Wracamy do domu, do rodzin, zajmujemy się ogródkiem. Niezależnie od tego, że niektórzy z nas mają dwie lewe ręce do roboty, nie potrafią obsłużyć pralki, poradzić sobie z rachunkami i generalnie poruszają się jak dziecko we mgle. Ale tak jak u wszystkich, tak i u nas przychodzi czas na smutek, nostalgię, rozmyślania. Jeśli uda nam się wygospodarować czas na wakacje, to spędzamy je osobno, żeby nieco od siebie odpocząć i nabrać dystansu.

Zdarzają się konflikty? Różnice charakterów?

Właśnie nie. Cechuje nas ponadgalaktyczne porozumienie. Jesteśmy fajnie dogadani, nie boczymy się na siebie, nie strzelamy fochów. Wszystko co w myśli, to od razu na języku. Dzięki temu nie ma konfliktów, nie ma balonu z negatywnymi emocjami, który nagle się przebija i jest kwas. Darzymy się prawdziwą braterską miłością.

Dlaczego postanowiliście stworzyć kabaret? Każdy z was ma inny fach w ręku, doświadczenia w innych branżach. Robert jest weterynarzem, znanym również jako prezenter radia Roxy FM, Michał jest wykształconym aktorem, a Igor kucharzem...

My po prostu lubimy się wygłupiać. Ale na przykład praca w radiu pomaga na scenie, chociażby z powodu nauki poprawnej dykcji. Bez niej byłoby tak jak w przypadku Igora. Bo on świetnie parodiuje różne osoby, ale jak ten biedny kucharz ma sklecić jedno zdanie, to niestety, porażka... (śmiech). Dlatego mamy podzielone role, jeden mówi, drugi pokazuje i przez to świetnie uzupełniamy się na scenie. Do Michała ludzie mówią: jak pan fajnie zagrał!, do Roberta - ależ pan ma głosisko, a do Igora... o, idzie pan Mariolka!!!
Skecz Mariolka stał się lokomotywą waszego kabaretu. Dzięki niej wskaźnik popularności Paranienormalnych nieustannie idzie w górę.

Z Mariolką to jest tak, że oczywiście bardzo się cieszymy, że taki skecz powstał. Natomiast nie opieraliśmy na nim całej naszej mocy i siły twórczości. To miał być taki jednorazowy wygłup, a okazało się, że ludzie chcą ją oglądać.

Więc ją robimy. Ale ktoś, kto lubi Mariolkę i przy okazji kupi bilet na występ Paranienormalnych, to przekona się, że nasz program trwa dwie godziny. Mariolka wychodzi tylko na pięć minut, jako smaczek, a resztę wypełniają skecze, które są naprawdę fajnie ułożone, jeśli chodzi o dramaturgię.

Powołaliście do życia Mariolkę, bo takie było zapotrzebowanie?

Podobnie jak wiele rzeczy w kabarecie, tak i Mariolka pojawiła się znikąd, jeszcze przed założeniem kabaretu, kiedy Robert i Igor pracowali w knajpie w Jeleniej Górze. Pierwszy jako didżej, drugi jako kucharz. I tam Igor napatrzył się na dziewczyny w typie Mariolki, wsłuchiwał się w ich dialogi. Z tego powstał wspólny kocioł tekstów. Nasz kolega Rafał przyniósł Igorowi perukę, kupiliśmy w lumpeksie odpowiedni sweterek i zrobił się skecz.

Mariolka zaczęła żyć własnym życiem!

Jak się okazało, że Mariolka ma kilka milionów wejść na portalu YouTube, byliśmy w szoku. Pojawiła się nawet propozycja ze stacji MTV, na antenie której emitowany jest program, w którym gwiazdy pokazują jak mieszkają. Chcieli przyjść do domu Mariolki. Igor był wielokrotnie zapraszany jako gwiazda do różnych topowych programów. Ale zawsze podkreślał, że może przyjść z kolegami z kabaretu, a nie sam.

Macie teraz swoje pięć minut. Zamierzacie wycisnąć cytrynę do ostatniej kropelki?

Mamy zdrowe podejście do tego. W końcu kto wie, może będziemy kabaretem wyłącznie jednego skeczu? Ale z drugiej strony, dlaczego wciąż na tapecie jest Jola Rutowicz? Przecież ona nie napisała ostatnio żadnego nowego skeczu?! Jej ostatnia książka w sumie też tak bez echa przemknęła, prawda? Albo ta seria reportaży w telewizji Z Jolą przez świat - wciąż pamiętamy scenę Joli z antylopą gnu... Mocna rzecz to była...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!