1 marca to Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych, święto państwowe. W Bielsku-Białej przypominały o nim rozwieszone biało-czerwone flagi na ulicach oraz obiektach instytucji samorządowych. Z okazji święta został zorganizowany marsz pamięci żołnierzy wyklętych, który rozpoczął się na placu Opatrzności Bożej Apelem Poległych. Wzięli w nim udział mieszkańcy Bielska-Białej i okolic w różnym wieku – byli kombatanci, starsi bielszczanie, ale nie brakowało rodziców z małymi dziećmi z biało-czerwonymi elementami. Byli górale, górnicy, grupy rekonstrukcji historycznej. Najwięcej jednak było młodych ludzi - kibiców BKS Stal oraz narodowców z ONR i Młodzieży Wszechpolskiej.
Zjawili się także potomkowie żołnierzy wyklętych z regionu Beskidów– dzieci i dalsi krewni. Wanda Snaczke z Kamesznicy trzymała portret swojego ojca Władysława Szczotki ps. Orlik, żołnierza AK, który został zamordowany w 1950 roku.
- Wtedy miałam pięć lat. Teraz dowiedziałam się, co przeszedł, ile wycierpiał. Walczył o wolną Polskę, a był bity i katowany. Zabili go w Kamesznicy, a ciało pochowali w Cieszynie. Gdy dostaliśmy odszkodowanie za wyrządzone krzywdy, trzy lata temu mogliśmy wreszcie ekshumować jego szczątki i pochować w Kamesznicy – mówiła.
W marszu wziął udział także por. Jan Dąbrowski, uczestnik Powstania Warszawskiego. W rozmowie z DZ podkreślał, że gdy Armia Krajowa została uznana za bandytów, żołnierze AK ujawniając się mieli do wyboru obozy śmierci stalinizmu albo pójście do lasu.
- Wielu poszło do lasu, bo oni byli z małych miejscowości. Nie mieli dla siebie miejsca. W tym czasie wszyscy oczekiwaliśmy na trzecią wojnę światową. Wydawało nam się, że tylko trzecia wojna może zmienić sytuację ogólnoświatową, wskutek której my, Polacy, byliśmy pokrzywdzeni – przyznał. – Z tych niezłomnych niewielu się uratowało. Nie mieli szans. Żyli życiem do ostatniego żołnierza.
Po Apelu Poległych uczestnicy marszu odśpiewali Mazurka Dąbrowskiego, wznosili hasła „Cześć i chwała bohaterom”. W eskorcie policji, straży miejskiej i porządkowych, przeszli ulicami Bielska-Białej zatrzymując się przy miejscach kaźni UB w mieście, przy których 1 marca stały warty honorowe. Tam delegacje złożyły wiązanki kwiatów.
- Gromadzimy się by uczcić pamięć żołnierzy antykomunistycznego podziemi zbrojnego – podkreślał Stanisław Pięta, poseł PiS. Przypomniał, co Sejm RP zrobił dla uczczenia żołnierzy wyklętych, a także projekt ustawy ustanawiający Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych wniesiony przez Lecha Kaczyńskiego.
Choć apelował o spokojne zachowanie podczas marszu, wydarzeniu, które rozpoczęło się zgodnie z patriotycznym, doniosłym charakterem, za sprawą kibiców i narodowców krótko później towarzyszyły wybuchy petard hukowych oraz antyrządowe i antykomunistyczne hasła m.in. „Polska to my, a nie Donald i jego psy”, „Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę”. Okrzyki przeplatane były hasłem… „Bóg, Honor, Ojczyzna”.
- Gdy przechodziliśmy przez plac Chrobrego, obok mnie i syna wybuchła petarda. Huk był tak wielki, że myślałem, że mojemu dziecku coś się stało – mówił jeden z uczestników.- Niedawno oglądałem film „Generał Nil”. Postać generała, jego losy i to, co mu zrobili, wywarły na mnie wrażenie. Czułem, że muszę przyjść i wziąć udział w tym marszu. Zabrałem syna, bo chcę go uczyć patriotyzmu. Ale nie takiego, który wyraża się wyzwiskami i odpalaniem petard – skwitował.
Marsz zakończył się mszą w kościele pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w intencji poległych, pomordowanych i zmarłych żołnierzy AK, NSZ, KWP i wszystkich formacji zbrojnych walczących po 1944 roku z komunistyczną okupacją.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?