Takiego scenariusza nie spodziewali się chyba najwięksi pesymiści. Polscy siatkarze po pechowym Pucharze Świata w Japonii, gdzie nie wywalczyli olimpijskich kwalifikacji, mieli poprawić sobie humory zdobywając medal mistrzostw Europy. Plany pokrzyżowała im 39. w światowym rankingu Słowenia, wygrywając z biało-czerwonymi w ćwierćfinale 3:2!
Ze Słowenią nasi siatkarze na tych mistrzostwach zagrali już po raz drugi. W fazie grupowej w Warnie pokonaliśmy rywali, nie bez trudu, 3:1. To był jedyny jak do tej pory stracony set biało-czerwonych w tych mistrzostwach. W Sofii straciliśmy ich aż trzy.
- Popełniliśmy stanowczo za dużo błędów, rywal potrafił to wykorzystać - przyznał po meczu zmartwiony kapitan biało-czerwonych Michał Kubiak. - Nie ukrywam, że daliśmy z siebie wszystko, chcieliśmy wygrać to spotkanie, ale stało się jednak inaczej. Jesteśmy za to źli na siebie.
Od początku spotkania ze Słowenią w Armeec Arenie szło nam jak po grudzie. Szwankowało nie tylko przyjęcie, nasi zawodnicy fatalnie spisywali się także w ataku i obronie. Nie potrafili odrzucić Słoweńców od siatki również silną zagrywką. Można było odnieść wrażenie, że myślami są daleko poza halą.
Po Słoweńcach nie było widać trudów wtorkowego meczu barażowego z Holandią. Łatwe zwycięstwo 3:0 dodało im pewności siebie. - Jestem przekonany, że zagramy jeszcze lepiej i możemy wygrać z Polską - przekonywał przed meczem trener naszych rywali Andrea Giani.
Mimo odważnych deklaracji włoskiego szkoleniowca Słowenii, faworytem tego spotkania była zdecydowanie Polska.
Nie wiadomo czy przegrany set podziałał mobilizująco na naszych siatkarzy czy pewniej poczuli się Słoweńcy. Drugi set rozpoczęliśmy znacznie lepiej, od prowadzenia 2:0, 6:2. Potem jednak koszmar wrócił, podaliśmy rękę rywalom i szybko roztrwoniliśmy przewagę. Na taką grę Polaków Słoweńcy tylko czekali. Ich dobra zagrywka siała spustoszenie po naszej stronie boiska.
Na przerwie technicznej trener Antiga długo rozmawiał z Fabianem Drzyzgą, podpowiadał jak ma prowadzić grę biało-czerwonych. Lepiej jednak nie było. Zdobywanie punktów nie przychodziło łatwo polskiej drużynie. Zdecydowanie lepiej radzili sobie z tym Słoweńcy. - Gramy, gramy, jeszcze nie wszystko stracone - mobilizował zawodników trener Antiga.
I miał rację, bo Polacy wrócili do gry. Wygrali dwa kolejne sety i wydawało się, że w końcu trafili na dobrą drogę, która miała ich doprowadzić do półfinału.
Tie break już nie raz pokazał, że nie zawsze wygrywa w nim faworyt. Polacy zamiast kontynuować dobrą grę w dwóch ostatnich setach, wrócili do tej z dwóch pierwszych. Znowu mnożyły się błędy bezlitośnie wykorzystywane przez rywali. I choć udało nam się doprowadzić do remisu, to ostatnie słowo należało do zespołu, który do tej pory w mistrzostwach Europy najwyżej zajął 9. miejsce.
A Polacy? Wrócili do hotelu, spakowali swoje bagaże i pewnie starali się jak najszybciej zapomnieć o tym co się wydarzyło w Arenie Armeec.
*Policjanci z Częstochowy skasowali film, na którym biją chłopaka. Ale jest drugi ZOBACZ?
*Wielki powrót Kamila Durczoka. Dawny szef Faktów TVN zadebiutował w nowej roli
*Loteria paragonowa: Jak się zarejestrować? Kiedy losowanie nagród?
*Rolnik szuka żony. Co wydarzy się w odcinku 7?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?