Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Może pora odbudować katowicką synagogę

Stanisława Warmbrand
Fot. Materiały Prasowe
Żydzi w Polsce na pięćdziesiąt lat znaleźli się w zamrażarce - mówi Michael Schudrich, naczelny rabin Polski

Z Michaelem Schudrichem, od 2004 roku naczelnym rabinem Polski, nowojorskim Żydem o polskich korzeniach, rozmawia Stanisława Warmbrand

Proszę powiedzieć, gdzie pan najczęściej przebywa: w Polsce czy w Stanach Zjednoczonych?
Powiem szczerze - w samolocie! Jestem bardzo bogatym człowiekiem, bowiem mam aż trzy domy, czyli miejscastałego pobytu: w Polsce, Izraelu i w Stanach Zjednoczonych.

Zapytam więc, jak z wysokości lecącego w przestworzach samolotu widać Polskę?
Dosłownie, czy szuka pani metafory? Bo jeżeli chce pani metafory, to powiem, że patrzę na Polskę z odległego Nowego Jorku na przykład, jak na kraj, który ma nową, trwającą dwadzieścia lat wolność, która przyszła po dwóch okresach okupacji: hitlerowskiej i sowieckiej. Polacy to społeczność bardzo otwarta na nowe pomysły, powiem więcej, bardziej dynamiczna od społeczności, które bez przerwy miały demokrację. Podziwiam polską młodzież, wyrosłą już w nowej wolności. To naprawdę wielki skarb
dla Polski.

A jaka jest Polska widziana od środka? Myślę o sytuacji Żydów w Polsce.
Podstawowy problem między Żydami i Polakami polega na tym, że Żydzi w Polsce na pięćdziesiąt lat znaleźli się w zamrażarce. Przez prawie tysiąc lat nasze kontakty były żywe, codzienne, intensywne. Czasami wyglądało to dobrze, czasami źle, czasami tragicznie, czasami fantastycznie, ale to było naturalne, to było żyjące. W latach 1939-1989 świat naszej koegzystencji był sztuczny, martwy. Trudno było odnowić relacje po takim okresie. Ale po 20 latach innej Polski mogę powiedzieć, że jest o wiele lepiej, niż jeszcze kilka lat temu.

Diaspora żydowska w Polsce, pana zdaniem, trwa w czasie przeszłym, w stagnacji, czy odżywa?
Mam nadzieję, że żyjemy dalej? To przecież całe moje życie! Może trochę stagnacji jest, ale staramy się budować przyszłość.

Podziwiam polską młodzież, wyrosłą w nowej wolności.
To wielki skarb Polski

Rozmawiamy w Katowicach, mieście, gdzie żyli śląscy Żydzi, obywatele tego miasta, którzy w większości czuli się Niemcami. Ich tragedię, ich śmierć w obozach w Katowicach, Zabrzu, Buchenwaldzie, Auschwitz otaczało milczenie. Ciekawa jestem pańskiej oceny tej tragicznej sprawy.
To problem należący już do historii. Warto zobaczyć, jak katowiccy Żydzi myśleli po roku 1919, a więc już w niepodległej Polsce. To była przecież społeczność bardzo lojalna wobec Polski. Miałem okazję rozmawiać w Izraelu z przedwojennym jeszcze katowickim rabinem Beserem. Ten człowiek doskonale mówił po polsku!
To jednak jest problem człowieka, który czuł się obywatelem pruskim. Potem historia sprawiła, że Katowice stały się polskim miastem.Przychodzi wojna i prawie wszyscy katowiccy Żydzi, a była to wybitna inteligencja tego miasta, także byli pruscy oficerowie z najwyższymi niemieckimi odznaczeniami zdobytymi w I wojnie światowej, zostali wymordowani.
Tak, to bolesny problem, ale to, powiadam, czas przeszły, to nie jest problem żyjący, to historia. Człowiek, który urodził się tu w roku 1915, był dzieckiem w 1919, a więc wychował się w Polsce. Tamci ludzie, jeżeli nawet przeżyli, to odeszli już z tego świata. Dzisiejsi katowiccy Żydzi to zupełnie inna społeczność.

Katowicka ulica Mickiewicza. Użyłam kiedyś, opisując tę ulicę, określenia rana jak po wyrwanym zębie, bo tak wygląda to miejsce bez synagogi. Czegoś brakuje w architekturze, która stanowiła spójny ciąg od liceum im. Mickiewicza, budowanego harmonijnie z wyglądem świątyni, po łaźnię, która po obecnych przeróbkach jest raczej w opozycji do tego miejsca. Żeby przywrócić równowagę, trzeba odbudować synagogę. Kiedy?
Mało jest na razie szans, ale jeżeli dwadzieścia pięć lat temu ktoś uważał w Polsce, że za pięć lat kraj ten będzie wolny, że Polska będzie w kilka lat później w NATO, a jeszcze za kilka lat
w Unii Europejskiej, to taki człowiek zyskałby miano wariata. Czy jeszcze w roku 1977 ktoś przypuszczał, że Polak będzie papieżem? Żyjemy w czasach, w których rzeczy niemożliwe stają się rzeczywistością, więc kto wie? Może i w Katowicach odbudowana zostanie synagoga. Trzeba żyć nadzieją.

Spotkał się pan z licealistami w Tychach i Katowicach, właśnie w historycznym liceum imienia Adama Mickiewicza. Jak pan ocenia śląską młodzież?
Po pierwsze, jestem zbudowany tym, że ci młodzi ludzie są tak bardzo grzeczni, o wiele grzeczniejsi niż ich rówieśnicy w Warszawie, a poza tym jestem mile zaskoczony, że śląska młodzież była tak bardzo zainteresowana tym, co mówiłem. Odczuwałem ciepło. Przyznam, że połechtało to moje serce.

Czuł się pan gościem, czy czuł się pan jak u siebie?
Trochę tak, a trochę tak.

Wysłuchałam pańskiego wykładu o respektowaniu Prawa Bożego, zapisanego w Torze, gdzie dla Żydów zawarte są wszystkie pytania i wszystkie odpowiedzi, określające moralność i życie, do najmniejszych drobiazgów. Żyjemy jednak w czasach szalonych zmian, niepokoju intelektualnego, technicznego. Czy nie czas zmienić pytania, zmienić relacje?
Odpowiem krótko: sięgnijmy do statystyki. Jeżeli judaizm trwa 5769 lat, to jest szansa,
że będzie funkcjonował dalej.
Prawo Boże to także chrześcijaństwo. Czy jest osmoza, przenikanie się
między tymi systemami?

Tak. I to w sposób oczywisty i wieloraki. Przykładem tysiącletnia koegzystencja na polskiej ziemi,
przenikanie się kultur, słownictwa, nawet kuchni.

Kto przysłonił te księżyce nad dachami? To słowa Agnieszki Osieckiej do żydowskiej piosenki. Ile księżyców jest nad dachami Katowic? Czy my wszyscy katowiczanie, Polacy, Niemcy, Żydzi, Ukraińcy, Ormianie świecimy jednym, śląskim blaskiem, czy jesteśmy osobno? Jak potoczy się nasza historia?
To bardzo ważne, żeby zrosnąć się w jeden, obywatelski, katowicki organizm, ale niech
każdy ma możliwość iść swoją drogą. Zachować tożsamość. Ja to jestem ja, a ty to jesteś ty. To takie proste!

W Katowicach nie było getta

W Katowicach w czasie wojny i okupacji nie było getta. Na Górnym Śląsku, na terenach w obrębie III Rzeszy Niemieckiej, działały liczne obozy koncentracyjne. Od 1939 roku Żydzi z polskiej części Śląska byli zsyłani do obozów na terenie Niemiec, a także do obozu w Katowicach (o którym mało kto wie) i do KL Auschwitz-Birkenau.

Dla społeczności żydowskiej Górnego Śląska warszawskie getto jest więc symbolem Holokaustu. W niedzielę 19 kwietnia członkowie organizacji żydowskich i przyjaciele w 66. rocznicę powstania w getcie (wybuchło w wigilię żydowskiego święta Paschy, 19 kwietnia 1943 roku; ostatnie walki ustały do połowy maja) złożyli kwiaty na żydowskim cmentarzu w Katowicach, a następnie pod pomnikiem przy ul. Mickiewicza, posadowionym w miejscu wysadzonej w powietrze w 1939 roku synagogi. Elżbieta Fajerman, prezes klubu Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Żydów, na cmentarzu i pod pomnikiem przypomniała bohaterów getta i heroiczną walkę osadzonych tam ludzi. Kadisz, modlitwę za dusze zmarłych, odmówił Aleksander Moldauer. W poniedziałek w klubie TSKŻ aktorki Państwowego Teatru Żydowskiego w Warszawie, Ernestyna Winnicka i Danuta Stankiewicz, dały spektakl składający się ze wspomnień tych, co getto przeżyli, żydowskich pieśni oraz tekstów Szlengela, Ficowskiego, Szymborskiej, Broniewskiego i Słonimskiego. (SW)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!