Przypomnijmy: narodziny Alana przypominały scenę filmową. Rodzice jadąc nocą na porodówkę złapali gumę. Zdesperowany ojciec zatrzymał nadjeżdżający... furgon straży pożarnej Katowickiego Holdingu Węglowego ze strażakiem i sztygarem. Obaj byli na szychcie. Przenieśli szybko kobietę do auta, ale Alan ani myślał dłużej czekać. Poród odebrał ojciec malca w asyście górnika.
- Tuż po odwiezieniu do szpitala Alan wyglądał niczym okaz zdrowia - mówi mama chłopca, Katarzyna Niedbałka. Był tylko nieco wychłodzony. Ważył 3,45 kg i miał 54 cm. - Dostał 9 punktów w skali Apgar - opowiada.
Kiedy rankiem zaczął robić się siny, lekarze zdecydowali o przewiezieniu go do katowickiej kliniki, gdzie badania potwierdziły obawy - malec ma wadę serca.
- Syn leży podłączony do aparatury. Oddycha samodzielnie, ale - jak tłumaczą lekarze - serce nie jest w stanie samo prawidłowo pracować - mówią rodzice.
Zmienić to może jedynie operacja, która niesie ze sobą pewne ryzyko. - Szansę powodzenia operacji lekarze oceniają na 70 procent. I na jednej się nie skończy - zapowiada pani Kasia. Wczoraj miała zostać wyznaczona data pierwszego z zabiegów, ale termin odwlekł się z powodu niepożądanej reakcji małego na leki. - Pojawiła się wysypka - mówi Niedbałka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?