Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na sesji zagrali radnym marsza pogrzebowego

Janusz Strzelczyk
Filharmonicy częstochowscy zagrali radnym w tonacji molowej
Filharmonicy częstochowscy zagrali radnym w tonacji molowej Waldemar Deska
Filharmonicy częstochowscy nie domagają się gaż jak gwiazdy rocka, ale chcą godnie zarabiać. W poniedziałek na sesji rady miasta zagrali radnym marsza żałobnego Chopina.

Ponad 43 miliony złotych dla Filharmonii Częstochowskiej nie bardzo ucieszyło muzyków. W poniedziałek na sesji rady miasta zagrali radnym marsza żałobnego Chopina.

- Te miliony są na rozbudowę budynku, w którym nie będzie miał kto grać - mówi Andrzej Pisarzowski, szef Solidarności w Filharmonii Częstochowskiej. - Za tak marne płace muzycy nie są w stanie utrzymać swoich rodzin. Odchodzą z filharmonii. W tym roku zwolniło się czterech.
Muzyk przyjęty do częstochowskiej orkiestry bezpośrednio po studiach dostaje około 1300 zł z na rękę.

- Średnie wynagrodzenie w naszej filharmonii wynosi około 2400 zł miesięcznie brut-to - mówi Beata Młynarczyk, dyrektor Filharmonii Częstochowskiej.

Filharmonia należy do miasta, jest instytucją kulturalną gminy, obok teatru dramatycznego, Ośrodka Promocji Kultury Gaude Mater i Miejskiej Galerii Sztuki. W tym roku w budżecie Częstochowy na filharmonię przeznaczono 3,8 mln zł. To jest 70-75 proc. budżetu placówki.

- Resztę wypracowujemy sami, ze sprzedaży biletów, dodatkowych koncertów - mówi Młynarczyk. - Dotacja miasta idzie praktycznie na płace i ich pochodne, czyli ubezpieczenia itp.
W Filharmonii Częstochowskiej na 104 etatach jest zatrudnionych 100 osób. Z tego 70 to muzycy.
Dyrektor artystyczny zespołu, Jerzy Salwarowski, chciałby mieć 75-osobową orkiestrę, z 12 skrzypkami.

Filharmonicy w ramach pensji podstawowej grają 40 koncertów rocznie. Koncertują przeważnie w niedziele. Przez pięć dni w tygodniu, od poniedziałku do piątku biorą udział w próbach. Przed nowymi koncertami próby są bardzo intensywne.

Słabo opłacani muzycy, nie mogą sobie pozwolić na wypoczynek po koncertach i trudnych próbach. Dorabiają w prywatnych szkołach muzycznych, dają lekcje muzyki. - W porównaniu do innych miejskich orkiestr filharmonicznych mamy podobne płace - mówi dyrektor Młynarczyk. - Ale nasza orkiestra jest większa, częściej koncertuje. Powinno się nas porównywać z orkiestrami finansowanymi przez urzędy marszałkowskie.

Instrumenty muzyczne są drogie. Na przykład ustnik do oboju kosztuje 70 złotych. Trzeba go zmieniać po dwóch, trzech koncertach. Aby zaoszczędzić filharmonia sama wytwarza ustniki do obojów. Kupiła maszynę i z trzciny pracownicy robią części do tych instrumentów.

Wczoraj na sesję rady zaprotestować przyszli muzycy razem z Beatą Młynarczyk, chociaż od roku związkowcy w filharmonii są w sporze płacowym z dyrekcją. Jednak po ostatnich mediacjach obie strony, mimo podpisania protokołu rozbieżności, doszły do wniosku, że adresatem roszczeń jest rada miasta. Bo to radni ustalają budżet na kulturę w mieście, a więc decydują m.in. o pensjach filharmoników.

Ale tak jest w każdej instytucji budżetowej. Na przykład w służbie zdrowia. Sprawą kondycji finansowej filharmonii obiecał muzykom zająć się przewodniczący rady miasta Piotr Kurpios.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!