- Akcja potrwa co najmniej dziesięć dni. Strażnicy swoje działania rozpoczęli w alejach, lecz będą się przenosić w inne rejony miasta, gdzie najczęściej dochodzi do łamania przepisów o parkowaniu pojazdów - mówi Artur Kucharski, rzecznik Straży Miejskiej. - Dam przykład: jeden z kierowców zaparkował u zbiegu ulicy Dąbrowskiego z alejami i na pytanie dlaczego tak zrobił odparł, że nie miał gdzie. Tymczasem dziesięć metrów dalej było pięć wolnych miejsc parkingowych!
Strażnicy nie pouczają, każdy źle ustawiony samochód oznacza mandat. Akcja ma doprowadzić do uporządkowania parkowania w alejach, gdzie kierowcy kompletnie przestali zwracać uwagę na znaki drogowe, określające sposób ustawiania pojazdu, np. równolegle do chodnika.