Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie chcę być u mamy, bo mój tatuś jest dobry

Redakcja
Władysław Morawski
Cała Polska szuka Bartka i Moniki. Ich zdjęcia wiszą w Katowicach na słupach ogłoszeniowych, ale dzieci nie zaginęły. Mieszkają z ojcem, o czym wie ich matka, policja i kurator sądowy. Mimo to są poszukiwane, bo ich rodzice nie potrafią ze sobą rozmawiać, a wtedy nie działa ani prawo, ani organizacje, które mają pomagać rodzinie - pisze Teresa Semik

On zdecydował, że za wszelką cenę będzie lepszym rodzicem, a ona, że mu na to nie pozwoli.

- Bo on chce mnie wyeliminować z opieki nad naszymi dziećmi - wyjaśnia matka. Małżonkowie są w trakcie rozwodu. Mają trójkę dzieci. Matka w ostatnich dwóch latach widziała Bartka i Monikę zaledwie kilka razy, bo jak twierdzi, mąż uniemożliwia jej te kontakty. Ojciec trzecie dziecko, dziś 3,5-letniego Tomka, widział ostatnio w lipcu 2010 roku. Argumentuje tak samo - żona uniemożliwia mu spotkania z synem.

Gdyby reżyser filmu "Sprawa Kramerów", Robert Benton, poznał skłóconych małżonków z Katowic, film o rozwodzie i jego wpływie na rodzinę, a głównie na dziecko, byłby bardziej przejmujący. Tak dramatyczny, że aż nieprawdziwy.

A jednak ta historia dzieje się naprawdę. Na stronach Fundacji Itaka Bartek i Monika miesiącami figurowali jako dzieci zaginione, choć ona chodziła do przedszkola, a on do publicznej szkoły.

- Powiedziałem żonie, że dzieci są ze mną teraz w Zwar-doniu, w domu moich rodziców - zapewnia ich ojciec.
Plakaty z ich podobiznami dalej rozklejane są w Katowicach, a po historii z zaginioną Magdą z Sosnowca budzą większy niż zwykle niepokój. Plakaty rozkleja matka od wielu miesięcy. Ona powiadomiła Itakę o zaginięciu dzieci, bo nie mogła swobodnie spędzać z nimi czasu.

- Musiałam zabiegać o chwilowe spotkania w miejscach publicznych. Dla mnie moje dzieci zaginęły - tłumaczy.
- To jest stygmatyzowanie Bartka i Moniki - wyjaśnia ojciec dzieci. - Policja ma pełną wiedzę, gdzie one przebywają.

Wyrokiem sądu

W połowie 2010 roku katowicki Sąd Okręgowy zdecydował, że na czas rozwodu dwójka starszych dzieci - Bartek (wówczas 8-letni) i Monika (4 lata) pozostaną pod opieką ojca, a nad najmłodszym Tomkiem (1,5 roku) pieczę sprawować będzie matka. Sąd zaakceptował sytuację, jaka wytworzyła się w tej rodzinie. Małżonkowie mieszkali już oddzielnie. Ona wyprowadziła się z domu z trójką dzieci do mieszkania rodziców. On odbierał je z przedszkola, zawoził na angielski, na basen. Któregoś dnia został z Bartkiem i Moniką w ich dużym domu, który wybudowali w Katowicach. Nie odwiózł do mieszkania dziadków, gdzie czekała matka.

- Nie chciały tam wracać. Zaparły się i nie wysiadły z auta. Zawiozłem je z powrotem do naszego domu - wyjaśnia ojciec.
- Zabrał je ode mnie podstępem - twierdzi matka.

Sąd popełnił błąd?

Małżonkowie nie zgodzili się z rozstrzygnięciem sądu, bo chcieli całą trójkę zachować przy sobie, choć każdy osobno. O jakiejkolwiek zgodzie między nimi być już nie mogło. W marcu 2011 roku katowicki Sąd Apelacyjny zmienił decyzję Sądu Okręgowego i postanowił, że dzieci mają wrócić pod opiekę matki. Jakby chodziło o zwrot gotówki. Sędziowie przerzucili akta w zaciszu swoich gabinetów i wydali wyrok, który nikomu nie pomógł, niczego nie naprawił. Co więcej, doprowadził do eskalacji konfliktu. Dziś w sprawę między małżonkami angażuje się kilka sądów, w tym karny, kilku kuratorów sądowych, policjanci i prokuratorzy.
* CZYTAJ KONIECZNIE:

*KATASTROFA KOLEJOWA W SZCZEKOCINACH - RAPORT SPECJALNY DZIENNIKA ZACHODNIEGO
*ŚLĄZACY I KASZUBI WSPÓLNIE CHCĄ WALCZYĆ O UZNANIE MNIEJSZOŚCI ETNICZNEJ

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera


*ALE FUTURYSTYKA! Zobacz jak będą wyglądać Katowice w 2015 roku. WIZUALIZACJE
*Niesamowicie GORĄCE DZIEWCZYNY na mroźne dni. Zobacz FOTKI Queen Śląska i Zagłębia

Mija rok, a dzieci do matki nie wróciły. Ona nie widuje Bartka i Moniki, a on nie widuje Tomka.

- Raz widziałem Tomka w wyznaczonym przez sąd terminie. Jeżdżę pod drzwi bezskutecznie - mówi ojciec.

- Nie dam mu Tomka, bo zmanipuluje jego psychikę tak, jak zmanipulował pozostałe dzieci - wyjaśnia matka i pyta: - Dlaczego dzieci pod opieką ojca nie chodzą na angielski, Monika na tańce, nie uczestniczą w życiu rówieśników? Dlaczego Tomek poszedł do komunii w tajemnicy przede mną i chrzestnymi?

Na podstawie prawomocnego wyroku Sądu Apelacyjnego kurator sądowy próbuje odebrać ojcu dzieci, by przekazać je matce. Przychodzi raz, drugi, piąty itd. Dzieci albo nie ma w miejscu, gdzie być powinny, albo zachowują się tak, że trzeba by je zabierać siłą i to biegając za nimi, bo uciekają szybko.

- Kurator sądowy wykonując obowiązki w takiej sytuacji musi uczynić wszystko, aby dobro dzieci nie zostało naruszone, a zwłaszcza, aby nie doznały krzywdy fizycznej lub moralnej - wyjaśnia sędzia Krzysztof Zawała z katowickiego Sądu Okręgowego. - Jeżeli kurator uzna, że wskutek wykonania orzeczenia dobro dziecka zostałoby naruszone, wstrzymuje się z jego wykonaniem .

Prawo też mówi, że kurator może zażądać pomocy "organu opieki społecznej lub innej powołanej do tego instytucji".
- Może to być psycholog, pedagog, ktoś z opieki społecznej. Może to też być policja - dopowiada sędzia Zawała.

Mama zjawia się po dzieci często w towarzystwie radiowozu policyjnego. Terminy odebrania dzieci ściśle powiązane są też z aktywnością telewizji. Dzieci biorą nogi za pas albo jadą na wycieczkę z babcią. Nie ma ich.

- Są zastraszane przez ojca i moich teściów, dlatego uciekają. Próbuję robić wszystko, by je odzyskać - przekonuje matka.
Efekt jest odwrotny. Bartek mówi, że nie chce iść do szkoły, bo się boi, że mama przyjdzie z policją i go zabiorą. Na pytanie pedagoga o mamę, odpowiada: "Nie chcę być u mamy, tatuś jest dobry". Monika mówi: "Nie wiem, jaka jest moja mama".

Lojalny wobec ojca

Sąd Apelacyjny nakazując zwrot dzieci matce oparł się na opinii Rodzinnego Ośrodka Diagno-styczno-Konsultacyjnego, z którego wynika, że Bartek jest skrajnie lojalny wobec ojca i ma wdrukowany przez niego zły obraz matki. Jeśli dzieci pozostaną z ojcem, relacje z matką będą coraz gorsze, a to będzie dla nich krzywdzące.

- Nigdy nic złego nie mówiłem im o mamie - zapewnia ojciec i przypomina, że Tomka nie widział od lipca 2010 roku. Ostatnio też przychodzi pod drzwi żony z policjantami, by potwierdzili, że ma uniemożliwiane kontakty z dzieckiem. - Prosiłem, aby z nim przyjechała na spotkanie, bo dobrze by było, żeby się dzieci zobaczyły. To przyjechała z policją.

Matka mówi tak samo: - Prosiłam, żebyśmy wszyscy razem pojechali na terapię. Zapewniał, że będzie, a nie przyjechał, bo podobno dzieci były chore. To zwykła wymówka - przekonuje.
* CZYTAJ KONIECZNIE:

*KATASTROFA KOLEJOWA W SZCZEKOCINACH - RAPORT SPECJALNY DZIENNIKA ZACHODNIEGO
*ŚLĄZACY I KASZUBI WSPÓLNIE CHCĄ WALCZYĆ O UZNANIE MNIEJSZOŚCI ETNICZNEJ

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera


*ALE FUTURYSTYKA! Zobacz jak będą wyglądać Katowice w 2015 roku. WIZUALIZACJE
*Niesamowicie GORĄCE DZIEWCZYNY na mroźne dni. Zobacz FOTKI Queen Śląska i Zagłębia

Oboje po studiach, ale rozmawiają głównie przez adwokatów.

- Proponuję żonie rozmowę bezpośrednią, ale dostaję odpowiedź od jej adwokata - twierdzi ojciec: "Właściwym miejscem spotkania z moją klientką w celu omawiania spraw dzieci jest kancelaria adwokacka moja lub pana pełnomocnika, a nie proponowanie jej spotkania w cztery oczy" - pisze mecenas Agata Dziadkiewicz-Święch.

Nie pomogły mediacje różnych ludzi, w tym księdza, by usiedli naprzeciw siebie i wspólnie pomyśleli, jak zakończyć tę wojnę. Już nie dostrzegają, jak bardzo krzywdzą siebie i dzieci. Jeśli rodzic uniemożliwia dziecku kontakt z drugim rodzicem, to bez wątpienia je krzywdzi i to na całe życie. I to powinno być karane. Dzieci nie są ich własnością.

- Nie negocjuje się z kimś, kto nie respektuje orzeczeń sądowych, a mąż mojej klientki ich nie respektuje, bo nie chce oddać matce dzieci - tłumaczy mecenas Agata Dziadkiewicz-Święch.- Bartek i Monika nie chcą iść do matki, a nie zmuszę ich siłą - odpowiada ojciec. - Poza tym boję się, że ich więcej nie zobaczę, tak jak Tomka.

Nie powiodła się sądowa próba pozbawienia go władzy rodzicielskiej. Do sądu trafił więc wniosek matki o zakaz "osobistej styczności z małoletnimi Tomaszem, Bartłomiejem i Moniką". Do sprawy włączyła się teraz katowicka prokuratura. A więc może być tylko gorzej.

Bezduszne prawo

Mamy dziesiątki organizacji, które w swoich programach i obowiązkach piszą o wspieraniu rodziny. Wszystkie zawiodły. Zawodzi także prawo - ułomne w sprawach rodzinnych, a nade wszystko bezduszne i nieludzko wolne. W tej sprawie minął prawie rok od jednej do drugiej decyzji sądu, dotyczącej pieczy nad małoletnimi dziećmi. A rok w przypadku 4-letniego dziecka to niemal wieczność.

- Rodzice i dzieci - wszyscy razem w tej rodzinie - powinni być objęci szeroką terapią psychologiczną - mówi Tomasz Ledworowski, prezes Śląskiego Stowarzyszenia Praw Ojca. - Problem w tym, że oboje rodzice muszą tego chcieć, nikt ich nie przymusi, nawet sąd. Takie mamy prawo. A inaczej ten konflikt nie skończy się nigdy. Tu trafiła kosa na kamień.
Teresa Semik

A dziecko cierpi

Kurator Sabina Kosiecka-Buszko, Sąd Rejonowy w Mikołowie
Trudno rozmawiać z rodzicem, który robi wszystko, by ograniczyć kontakty dziecka z drugim rodzicem. Żadna kara nie będzie skuteczna, jeśli oni w swojej nienawiści, rozgoryczeniu czy zemście postanowią zamykać drzwi przed sobą i utrudniać widzenia. Wywiozą dziecko z domu, powiedzą, że musiało pojechać do lekarza, albo do chorej babci. Dla osób wychowujących dziecko w nienawiści do drugiego rodzica potrzebna jest terapia. Oni muszą zrozumieć, że robią krzywdę własnemu dziecku, że ono nie jest kartą przetargową w ich konfliktach. Są prawne możliwości wymuszenia tych widzeń, np. w obecności kuratora, ale najczęściej prowadzą tylko do eskalacji zbrojeń między rodzicami. TES

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!