AKTUALIZACJA 13.25
Jeden z górników jest w stanie ekstremalnie krytycznym, drugi w stanie krytycznym, sześciu przebywa na Oddziale Intensywnej Terapii.
Dyrekcja siemianowickiego szpitala uzgodniła z NFZ, że spotkają się na rozmowach dotyczące finansów, w terminie do końca tego tygodnia
Lekarze siemianowickiej oparzeniówki codziennie od ponad tygodnia walczą nie tylko o życie ciężko rannych pacjentów, ale też o finansowanie stosowanego przez szpital bardzo drogiego leczenia górników. - Zagrożona jest płynność szpitala - mówił wczoraj Mariusz Nowak, dyrektor Centrum Leczenia Oparzeń.
Po wybuchu metanu w KWK Mysłowice-Wesoła do wtorku na oddziale intensywnej terapii siemianowickiej oparzeniówki przebywało sześciu górników.
- Dwaj są w stanie krytycznym, czterech w stanie nieco bardziej stabilnym, z zauważalnymi poprawami w zakresie monitorowanych parametrów. Pozostali pacjenci na oddziale chirurgicznym są w stanie ogólnie zadawalającym - wyjaśniał prof. Marek Kawecki z CLO.
Gorzej mają się finanse szpitala. Dyrektor CLO zaapelował wczoraj o przyspieszenie procedur finansowania stosowanego przez szpital leczenia. Jak podkreślił, chodzi o efekt skali związany z dużą grupą ciężko rannych osób. Obecnie za ich leczenie płaci szpital, jednak jego władze obawiają się - w pewnej perspektywie - utraty płynności finansowej. Wprowadzenie jednego tylko leku dla wszystkich górników to koszt nawet 10 tysięcy złotych dziennie.
Dyrektor przyznał też że choć placówka ma "oddźwięk ministerstwa" w sprawie finansowania uruchomionych już hodowli komórkowych, nie ma na razie wieści w sprawie zgłoszonych już NFZ tzw. nadwykonań.
- Trzeba uświadomić urzędnikom, że należy działać szybciej. To nie jest tak, że możemy poczekać pół roku, aż Narodowy Fundusz Zdrowia się rozliczy - podkreślił dyrektor CLO.
Tymczasem w mysłowickiej kopalni ratownicy szukający na dole ostatniego zaginionego górnika wznowili wczoraj rano akcję ratowniczą. Do godz. 14.30 wypompowali ok. 84 m sześc. wody z rozlewiska w muldzie wyrobiska, która stanęła im na drodze. Po usunięciu przeszkody mieli ruszyć w kierunku zaginionego, od którego według ustaleń dzieliło ich wczoraj ok. 170 m. Przed nimi była jeszcze jedna mulda i ostatni odcinek drogi, który wciąż niewiadomo, jak wygląda. Zabudowana była tam tzw. strefa zabezpieczająca ścianę ze względu na zagrożenie tąpaniowe.
- Przejście przez nią może być utrudnione przez uszkodzone elementy - zastrzega Wojciech Jaros, rzecznik Katowickiego Holdingu Węglowego, do którego należy KWK Mysłowice-Wesoła. Zaznacza też, że ze względu na spodziewany wzrost stężeń groźnych gazów, akcja ponownie może zostać wstrzymana.
*Proces apelacyjny Katarzyny W.: Kochałam Madzię. Nie jestem zła
*Najlepsza jednostka OSP w woj. śląskim ZAGŁOSUJ W PLEBISCYCIE FINAŁOWYM
*Sprawdź, czy jesteś satanistą: Szokująca broszura ks. Sawy
*Najlepsze MEMY po meczu Polska – Niemcy ZOBACZ ZDJĘCIA
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?