Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Papież Franciszek: Jesteśmy w fazie dehumanizacji człowieka

fragment książki
Franciszek: Im więcej ma się władzy, tym bardziej trzeba być gotowym do służenia
Franciszek: Im więcej ma się władzy, tym bardziej trzeba być gotowym do służenia AP/EAST NEWS
W centrum naszego społeczeństwa nie ma już kobiety i mężczyzny. Są pieniądze i przedmioty, które można za nie kupić - mówi papież Franciszek w rozmowie z Thomasem Leoncinim.

Ojcze Święty, na początek chciałbym zapytać: czym jest młodość?
Młodość nie istnieje. Kiedy mówimy o młodości, często nieświadomie odnosimy się do mitów na jej temat. Lubię więc myśleć, że młodość nie istnieje, a zamiast tego istnieją młodzi. Tak samo jak nie istnieje starość, istnieją tylko starzy ludzie. I kiedy mówię: „starzy”, to nie jest brzydko, wręcz przeciwnie: to przepiękne słowo. Trzeba być szczęśliwym i dumnym z bycia starym, tak jak jest się powszechnie dumnym z bycia młodym. Bycie starym to przywilej: oznacza posiadanie wystarczającego doświadczenia, aby móc siebie poznawać i rozpoznawać własne wady i zalety; oznacza zdolność wracania potencjalnie młodymi, tak jak wtedy, gdy jest się młodym; oznacza zdobycie doświadczenia niezbędnego do zaakceptowania przeszłości, a przede wszystkim uczenia się z niej. Często pozwalamy na to, aby rządziła nami kultura przymiotników, bez wsparcia rzeczowników. Młodość, oczywiście, jest rzeczownikiem, ale nie odnosi się do niczego realnego, jest pewną ideą, która pozostaje sierotą kreacji wizualnej.

Papież Franciszek, Thomas Leoncini „Bóg jest młody”, tłumaczenie: Oskar Styczeń, wyd. Znak, Kraków 2018
Papież Franciszek, Thomas Leoncini „Bóg jest młody”, tłumaczenie: Oskar Styczeń, wyd. Znak, Kraków 2018

Co Ojciec Święty widzi, patrząc na młodego człowieka?
Widzę chłopaka lub dziewczynę, którzy szukają własnej drogi, którzy nieomal unoszą się nad ziemią, patrzą na świat i spoglądają na horyzont oczami przepełnionymi nadzieją, mając plany na przyszłość, ale i złudzenia. Młody człowiek chodzi na dwóch nogach jak dorosły, ale w odróżnieniu od dorosłych, którzy stojąc, trzymają nogi koło siebie, on zawsze ma jedną wysuniętą, gotów ruszyć, wystartować. Zawsze kieruje się do przodu. Mówić o młodych to mówić o obietnicach, a zatem o radości. Młodzi mają tyle siły, są zdolni patrzeć z nadzieją. Młody człowiek żyje obietnicą życia, ma w sobie pewien stopień wytrwałości: ma dość szaleństwa, aby móc się łudzić, i dość zdolności, by móc się wyleczyć z rozczarowań, jakie mogą stąd wynikać. Nie można mówić o młodych, nie poruszając tematu wieku młodzieńczego, ponieważ nie wolno lekceważyć tego etapu, który prawdopodobnie jest najtrudniejszy i najważniejszy w życiu. Wiek ten naznaczony jest pierwszym świadomym kontaktem z własną tożsamością i stanowi fazę przejścia w życiu nie tylko dzieci, ale całej rodziny; jest to etap pośredni, jak most, który łączy nas z drugą stroną drogi. Dlatego też nastolatki nie są ani tu, ani tam; są w drodze, w podróży, w ruchu. Nie są dziećmi - i nie chcą być traktowane jak dzieci - ale nie są też dorosłymi - choć tak chcą być traktowane, zwłaszcza na poziomie przywilejów. Można więc chyba powiedzieć, że wiek młodzieńczy to czas napięcia, nieuniknionego napięcia introspekcyjnego młodego człowieka. Napięcie to jest tak silne, że dotyka jednocześnie całą rodzinę i może dlatego czyni ją tak ważną. Jest to pierwsza rewolucja młodego mężczyzny i młodej kobiety, pierwsza przemiana życia, która zmienia cię tak bardzo, że często wywraca do góry nogami przyjaźnie, miłości, codzienność. W wieku młodzieńczym trudno używać słowa „jutro” z pewnością. Prawdopodobnie także w dorosłym życiu powinniśmy ostrożniej wypowiadać to słowo, zwłaszcza w tym okresie historycznym, jednak nigdy tak jak w wieku młodzieńczym nie jest się świadomym chwili i jej znaczenia. Dla młodego chwila jest całym światem, może wywrócić całe życie. Prawdopodobnie więcej się wtedy myśli o teraźniejszości niż w jakiejkolwiek innej fazie życia. Młodzi szukają porównania, pytają, podważają wszystko, poszukują odpowiedzi. Chcę podkreślić, jak ważne jest to podważanie wszystkiego. Młodzi pragną się uczyć, aby radzić sobie samodzielnie i stać się niezależni, i właśnie w tym okresie dorośli muszą być bardziej niż kiedykolwiek wyrozumiali i starać się pokazywać właściwy sposób postępowania - ale nie próbując pouczać tylko słowami.Młodzież przechodzi przez różne stany ducha, także gwałtownie, a rodziny razem z nią. Bez wątpienia z etapem tym wiążą się różne zagrożenia, ale przede wszystkim jest to czas wzrastania dla młodych i dla całych rodzin. Wiek młodzieńczy nie jest patologią i nie możemy mówić o nim tak, jakby był. Dziecko, które dobrze przeżywa swoje dorastanie - jakkolwiek trudne by to było dla rodziców - jest dzieckiem z przyszłością i nadzieją. Niepokoi mnie aktualna tendencja do przedwczesnej „medykalizacji” naszych dzieci. Wydaje się, że każdy problem chce się rozwiązać medycznie - albo też kontrolując wszystko w myśl hasła o „jak najlepszym wykorzystaniu czasu”, przez co plan zajęć młodzieży staje się bardziej napięty niż u dyrektorów wielkich firm. Podkreślam: wiek młodzieńczy nie jest patologią, która trzeba pokonać. To część normalnego dorastania, naturalna w życiu naszych dzieci. Gdzie jest życie, tam jest ruch, gdzie jest ruch, tam są zmiany, poszukiwania, niepewność, jest nadzieja, jest radość, ale też niepokój i przygnębienie.

Skoro nasze społeczeństwo tak bardzo potrzebuje młodych, dlaczego młodzi ludzie są odrzucani?
Nie tylko są odrzucani, ale też szczególnie mocno to odczuwają, ponieważ urodzili się i rośli w społeczeństwie, które kulturę odrzucenia ustanowiło swoim paradygmatem. W naszym społeczeństwie przyjął się zwyczaj „skorzystaj i wyrzuć”: używa się czegoś, wiedząc, że kiedy się zużyje, zostanie wyrzucone. To jest bardzo silny wymiar, który opanowuje zwyczaje ludzi i ich schematy myślowe. Nasze społeczeństwo jest w zbyt mocny i wiążący sposób zdominowane przez kryzys ekonomiczno-finansowy, w centrum którego nie ma mężczyzny i kobiety, ale pieniądz i przedmioty stworzone przez mężczyznę i kobietę. Jesteśmy w fazie dehumanizacji człowieka: jeśli nie masz pracy, tracisz poczucie własnej godności. Wiemy wszyscy, jaka jest różnica między zapracowaniem na chleb i przyniesieniem go do domu a odebraniem z pomocy społecznej…

Często młodzi są zachęcani - zwłaszcza przez zamożnych dorosłych - żeby nie myśleć zbyt wiele o pieniądzach, ponieważ one niewiele znaczą, jednak dziś w większości przypadków pieniądz, za którym goni młody człowiek, jest mu niezbędny do przeżycia, do tego, aby mógł sobie spojrzeć w oczy w lustrze, założyć rodzinę, zbudować przyszłość. A przede wszystkim, aby przestał być zależny od rodziców. Co Ojciec Święty myśli na ten temat?
Uważam, że musimy prosić młodych o wybaczenie, ponieważ nie zawsze traktujemy ich poważnie. Nie zawsze pomagamy im widzieć drogę i budować środki, które mogłyby pozwolić im nie czuć się wyrzuconymi poza nawias. Często nie potrafimy nakłonić ich do marzenia i nie jesteśmy w stanie wzbudzić w nich entuzjazmu. To normalne, że szuka się pieniędzy, aby zbudować rodzinę, przyszłość i aby wyjść z zależności od dorosłych, w której dziś młodzi pozostają zbyt długo. To, co ważne, to żeby uniknąć odczuwania żądzy gromadzenia. Są osoby, które żyją, aby gromadzić pieniądze, i myślą, że muszą je gromadzić, aby żyć - tak jakby pieniądze zamieniały się też w pokarm dla duszy. To oznacza życie w służbie pieniądza, a nauczyliśmy się, że pieniądze są konkretne, ale mają wewnątrz coś abstrakcyjnego, ulotnego, coś, co z dnia na dzień może bez uprzedzenia zniknąć - pomyśl o kryzysie bankowym i niedawnych default. To, o czym mówisz, uważam jednak za ważne: wspomniałeś o pieniądzu jako elemencie koniecznym dla utrzymania, a więc o pracy. Mogę ci powiedzieć, że to praca jest pożywieniem dla duszy, praca może się zmienić w radość życia, we współdziałanie, w jedność zamierzeń i grę zespołową. Nie pieniądze. Praca powinna być dla wszystkich. Każda istota ludzka musi mieć konkretną możliwość pracowania, pokazania sobie samemu i swoim bliskim, że może zarobić na życie. Nie można zaakceptować wyzysku, nie można zaakceptować tego, że wielu młodych ludzi jest wyzyskiwanych przez pracodawców za pomocą fałszywych obietnic, płatności, które nigdy nie dochodzą, wymówki, że młodzi muszą zdobyć doświadczenie. Nie można zaakceptować tego, że pracodawcy oczekują od młodych pracy tymczasowej, a nawet darmowej, jak to się zdarza. Wiem, że są przypadki darmowej pracy, czasem nawet trzeba poddać się procesowi rekrutacji, aby móc ją wykonywać. Jest to wyzysk, który powoduje najgorsze odruchy duszy; odruchy te stopniowo narastają i mogą zmienić nawet osobowość ludzi młodych. Młodzi proszą nas, abyśmy usłyszeli ich głos, i naszym obowiązkiem jest wysłuchać ich i przyjąć, a nie wykorzystywać. Nie ma wymówek, które by to usprawiedliwiały.

Czyli w praktyce, co powinien robić ten, kto ma wielką władzę?
Im więcej ma się władzy, tym bardziej trzeba być gotowym do służenia. Kto ma trochę więcej władzy niż inni, musi być gotowy służyć trochę więcej. To właśnie tu powinna panować prawdziwa konkurencja: między tymi, którzy chcą jak najbardziej służyć. Aby bardziej wyczerpująco odpowiedzieć na twoje pytanie, muszę jednak opowiedzieć o najgroźniejszych dla człowieka chorobach: wypisałem je jako rodzaj przewodnika dla pracowników kurii1, ale są tak samo ważne dla tych, którzy sprawują władzę, i dla każdego z nas. Powiedziałbym, że w pewnym sensie są właśnie związane z władzą. Pierwsza choroba to myślenie, że jest się nieśmiertelnym albo nawet niezastąpionym: bierze się z narcyzmu i jest typowa dla tych, którzy patrzy z uwielbieniem w swoje odbicie i nie widzą Boga w oczach innych, a zwłaszcza nie rozpoznają Światła Jezusa w oczach potrzebujących. Lekarstwem na nią jest łaska czucia się grzesznikiem i powiedzenie całym sercem: „Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać” (Łk 17, 10).

POLECAMY:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Papież Franciszek: Jesteśmy w fazie dehumanizacji człowieka - Portal i.pl