W tyskich szkołach udało się ze sklepików wyrzucić chipsy, a co ze stołówkami? Jak ocenia pani jakość serwowanych w nich posiłków dla dzieci?
Tam, gdzie działają szkolne kuchnie - nienajgorzej. Nawet jeśli posiłek jest oparty głównie na mące (np. makaron, pierogi) to jest dodatek białka: mięsa, czy sera. Może nie jest rewelacyjnie pod względem wartości posiłku, ale trzeba pamiętać, ile one kosztuje i ile za nie płacą rodzice uczniów.
Co z jedzeniem oferowanym przez firmy cateringowe?
Mam troje wnucząt. Kiedy wnuk trafił do szkoły gdzie takie jedzenie serwowano, bo nie było kuchni, to po kilku dniach odmówił spożywania "plastikowego jedzenia". Posiłki jako gorące były pakowane na tacki i się zaparzały. Potem było nieco lepiej, bo przywożono je do szkoły w dużych naczyniach i porcjowano na miejscu. Tak czy inaczej należy unikać takich posiłków.
Dlaczego?
Jakoś nie mogę uwierzyć, że kiedy gotuje się dla kilku tysięcy osób każdego dnia to do garnka z zupą wrzuca się tylko dobre, chude mięso. Udowodnić tego oczywiście nie mogę. To tylko moje przypuszczenia.
Wiele z kuchni szkolnych zlikwidowani nie tak dawno.
Ubolewam nad tym, że od lat 90. wylewamy dziecko z kąpielą. Pozbyliśmy się ze szkół stomatologów, higienistek, a teraz likwidujemy kuchnie. Samorządom zależy na dużych, spektakularnych inwestycjach, a o tak ważnych sprawach jak odżywianie dzieci zapominają.
Dlaczego gorący posiłek jest tak ważny dla dziecka, czy nastolatka?
Śniadanie zjedzone w domu wystarcza tak do godziny 12-12.30 Jeśli o tej porze uczeń nie zje czegoś zaczyna mu brakować cukru. Robi się senny, nieuważny, przestaje myśleć. Drugie śniadanie przygotowane do szkoły przez mamę - nie oszukujmy się - zwykle ląduje w koszu na śmieci.
Jak nakłonić dziecko, aby zamiast batonika zjadło coś wartościowego?
Jest kilka sposobów. Są szkoły gdzie na przerwie o 10.30 dzieci nie wychodzą z sal, tylko wyjmują co które ma i wspólnie jedzą drugie śniadanie pod okiem nauczycielki. Wymieniają się, dzielą, częstują tych, którzy jedzenia nie przynieśli. Drugi sposób to panie sklepikarki, które potrafią podpytać dziecko przychodzące po łakocie czy na pewno zjadło śniadanie i podsuwające kanapkę zamiast cukierków.
Prowadzący sklepiki mają chyba większy zysk na słodyczach niż na kanapkach.
Niekoniecznie. Zapewniam, że wychodzą na swoje, choć wymaga to od nich nieco więcej wysiłku. Początkowo w Tychach po zakazie sprzedaży niezdrowego jedzenia narzekali, ale teraz radzą sobie.
Rozmawiała: Aldona Minorczyk-Cichy
*Wybory Miss Mokrego Podkoszulka w Sosnowcu - ZOBACZ ZDJĘCIA PIĘKNYCH DZIEWCZYN
*Topless czy w bikini? Co wypada w czasie upałów? ZOBACZ ZDJĘCIA
*Śląski Air Show w Katowicach - Samoloty F-16 w akcji [ZOBACZ ZDJĘCIA]
*18 września otwarcie Galerii Katowickiej - ZOBACZ, JAKIE TAM BĘDĄ SKLEPY
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?