Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piast Gliwice - Legia Warszawa 0:1

Tomasz Kuczyński
Takesure Chinyama  - z prawej - pogrążył Piasta.
Takesure Chinyama - z prawej - pogrążył Piasta. Mikołaj Suchan
Beniaminek z Gliwic podjął walkę z Legią, ale przegrał po bramce niezawodnego Takesure Chinyamy w 65. minucie. Niepewnie w tej sytuacji zachował się bramkarz Piasta Grzegorz Kasprzik i trzy punkty pojechały do Warszawy.

Trener Legii Jan Urban nie krył przed meczem swych obaw. - Szczerze mówiąc, to nienawidzę takich spotkań. To mecze-pułapki - oceniał szkoleniowiec - Każdy już nam dopisał trzy punkty i myśli o pojedynku z Lechem Poznań. Dlatego wiem, że takie spotkanie jest niewygodne dla piłkarzy. Oni wiedzą, że przeciwnik jest teoretycznie słabszy, a ja nie lubię takiego myślenia.

Goście nie mogli czuć się osamotnieni, ponieważ licznie stawili się ich kibice, aby zgodnie z gliwickim zwyczajem dopingować zza płotu stadionu. W porównaniu do meczu z Lechem Poznań, ogrodzenie za jedną z bramek nadal było pozbawione górnych segmentów, jednak od wewnątrz ustawiono dodatkowe, metalowe wzmocnienie.

Fama o tym, że w Gliwicach można obejrzeć mecze zza płotu poszła już w Polskę, bo fanów drużyn przyjezdnych ciągle przybywa, choć nie można ich wpuszczać na stadion przy Okrzei. Wczoraj fani ze stolicy szczelnie wypełnili swój "sektor".

Natomiast słynny gumolit, na którym stracił przed tygodniem równowagę Marcin Bojarski łamiąc nogę, nie został jednak usunięty. - Zdania były podzielone. A może właśnie dzięki temu gumolitowi nasz zawodnik nie miał więcej urazów? - zastanawia się dyrektor Piasta Józef Drabicki.
W tej sytuacji obie drużyny znów mogły wyjść z szatni na murawę po gumowej drodze, aby rozpocząć mecz, w którym beniaminek bardzo chciał postraszyć kandydata do tytułu mistrza Polski. Do wyjściowej jedenastki gospodarzy wskoczyli Damian Seweryn i Jakub Smektała. Ten drugi wszedł w meczu z "Kolejorzem" za Bojarskiego, strzelił bramkę, a mógł nawet jeszcze dwie. Liczył, że otrzyma szansę od trenera Dariusza Fornalaka i jego marzenie się spełniło.

Natomiast Seweryn ciągle stara się przekonać do siebie kibiców, czasami mocno go krytykujących. Kibice Piasta przed rozpoczęciem meczu skandowali nazwisko Bojarskiego, którego w tym sezonie już nie zobaczymy w akcji. Legia musiała sobie radzić bez kontuzjowanego Dicksona Choto, którego na środku obrony zastąpił Jakub Rzeźniczak.

Od pierwszych minut Piast pozwolił gościom na rozgrywanie akcji, czekając na swoje okazje z kontry. Legia grała składnie, oddała kilka strzałów, jednak poważniej nie zagroziła bramce Grzegorza Kasprzika. Niecelnie uderzali Maciej Rybus, Maciej Iwański i Takesure Chinyama.

Jedyny celny strzał oddał Tomasz Jarzębowski, ale jego "główka" również nie zrobiła wrażenia na Kasprziku. Gliwiczanie odpowiedzieli zbyt lekkim uderzeniem Damiana Seweryna. Po początkowej przewadze Legii gra zaczęła się wyrównywać. Piast grał pressingiem, w wyniku którego udało się zmusić Legię do błędu. Rzeźniczak za lekko podawał głową do swego bramkarza i zza jego pleców wyskoczył Mariusz Muszalik. Udało mu się dzióbnąć piłkę, jednak Jan Mucha zdołał skutecznie uratować sytuację.
Emocji nie brakowało też poza boiskiem. Trener Fornalak wściekły po ostrym potraktowaniu Kamila Glika. Wdał się w mocna słowną przepychankę z sędzią technicznym, chcącym ostudzić zapędy szkoleniowca. Arbitra zrugał też kierownik drużyny Janusz Bodzioch, budząc aplauz na trybunach.

Drugą połowę Piast rozpoczął z jedną zmianą. Seweryna, który już w pierwszych minutach został poturbowany, zmienił Tomasz Podgórski. Schemat meczu się nie zmieniał, dalej przy piłce więcej była Legia. Jarzębowski znów chciał zaskoczyć Kasprzika, tym razem bardzo groźnym strzałem z dystansu. Wcześniej czujność bramkarza Piasta sprawdzili też kibice z Warszawy rzucając w jego kierunku jakimś przedmiotem. Gra została na chwilę przerwana, a przedmiot ów trafił pod opiekę wspomnianego sędziego technicznego.

W 65. minucie widzowie doczekali się na bramkę, po której cieszyli się kibice zza płotu. Kasprzik wyszedł do piłki i wydawało się, że ją przejmie, albo wybije. Jednak Chinyama zdołał go minąć i trafił do siatki praktycznie z zerowego kąta! To już szesnaste trafienie czarnoskórego napastnika w tym sezonie. Akcja zaczęła się od bardzo dobrego podania Rogera z głębi pola. Chinyama z radości wskoczył na reklamę jednego z browarów ustawioną na bieżni!

Gospodarze tak jak w meczu z Lechem nie mieli już nic do stracenia. Wprowadzony został trzeci napastnik, Daniel Koczon. Wcześniej dobrą szansę zmarnował Smektała, bo mógł lepiej strzelić z siedmiu metrów, a nie wprost w ręce bramkarza. W końcówce Sebastian Olszar dostał dobre podanie, ale posłał piłkę Panu Bogu w okno.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!