Takich emocji przy Okrzei dawno nie było. Piast pokonał Podbeskidzie, wyprzedził Legię Warszawa i zasiadł fotelu lidera.
Mecz w Gliwicach reklamowano jako starcie wicelidera z trzecią drużyną tego roku. Górale świetnie spisują się wiosną i w ich kontekście zaczęto mówić o szansie awansu do czołowej ósemki ekstraklasy. Takie dywagacje nie zachwycają trenera Podbeskidzia Roberta Podolińskiego: – Jeśli będziemy bujać w obłokach, atakować jakieś górne ósemki, będzie to jak rozmowa dwóch dentystów – co będziemy atakować – górną czy dolną ósemkę? – mówił na konferencji przed meczem z Piastem. Wczoraj przed kamerą Canal+ Podoliński wyjaśnił, że dentystyczne porównania wzięły się z podpisania przez klub umowy z firmą stomatologiczną, która zadba o stan uzębienia piłkarzy.
Gliwiczanie rozegrali trzeci mecz w ciągu siedmiu dni. W wyjściowym składzie zabrakło Josipa Barisicia, który w ostatnich dwóch meczach strzelił dwie bramki. Choć klub o tym wcześniej nie informował, kontuzjowany jest lewy obrońca Patrik Mraz.
Od początku przy Okrzei zaczęły się wielkie emocje, bo widać było, że nikt nie zamierza się tylko bronić. Górale prowadzili po trafieniu Kohei Kato, który strzelił pierwszą swoją bramkę w Polsce. Pomógł mu Uros Korun, myląc Jakuba Szmatułę.
– Tak jak w meczu w Krakowie był rykoszet i nic nie mogłem zrobić – kręcił głową bramkarz gospodarzy.
Piast szybko wyrównał – bardzo blisko piłki był Martin Nespor, ale samobója trzeba zapisać Pawłowi Baranowskiemu.
Dwie szybko zdobyte bramki jeszcze bardziej pobudziły piłkarzy, którzy grali „cios za cios”. Groźnie uderzał Adam Mójta, choć pewnie zamierzał dośrodkować, i piłka przeleciała minimalnie obok słupka. Formę Emilijusa Zubasa sprawdził Gerard Badia, natomiast Robert Demjan strzelił z 16 metrów nad poprzeczką. Solenizant Marek Sokołowski chciał sobie zrobić urodzinowy prezent, piłka nie chciała – nie weszła w „okienko”. Mateusz Mak miał piłkę na 2:1, ale... w nią nie trafił.
Ostatnie minuty I połowy należały do Piasta, który zamknął Górali na ich połowie. Zabrakło efektu bramkowego.
Przerwa pomogła gościom, bo znów wyszli bojowo nastawieni i od 59. minuty ponownie prowadzili. Jozef Piacek okazał się sprytniejszy niż trzech obrońców Piasta, wywalczył piłkę i zaskoczył Szmatułę strzałem w długi róg z woleja.
Trener gliwiczan Radoslav Latal wprowadził Barisicia, który wyrównał, strzelając trzecią bramkę w tym roku i dziewiątą w sezonie. Mało emocji? No to Adam Deja sfaulował Maka i był rzut karny. Zubas obronił strzał z 11 metrów Kamila Vacka, ale jego dobitki już nie.
Piast Gliwice - Podbeskidzie Bielsko-Biała 3:2 (1:1)
0:1 Kohei Kato (9), 1:1 Paweł Baranowski (17-sam), 1:2 Jozef Piacek (59), 2:2 Josip Barisić (80), 3:2 Kamil Vacek (90)
Piast: 1. Jakub Szmatuła - Ipsa (55. Moskwik), Korun, Hebert - Mokwa, Vacek, Murawski, Badía, Pietrowski (73. Barisić), Mak - Nespor (75. Jankowski)
Podbeskidzie: Zubas - Sokołowski, Piacek, Baranowski, Mójta - Szczepaniak, Deja (90+4. Tarnowski), Kato, Możdżeń, Chmiel (85. Kowalski) - Demjan (68. Stefanik).
Żółte kartki: Nespor, Jankowski, Vacek - Baranowski, Deja, Zubas.
Sędziował: Tomasz Musiał (Kraków).
Widzów: 4584.
*Chcesz kupić auto w cenie 15-20 tys. zł? Sprawdź najlepsze oferty
*Co się wydarzyło na "Nocy Kobiet" w Spiżu w Katowicach ZOBACZ ZDJĘCIA
*Rozmowy nie przerywają, transmisja danych szybka RAPORT NAJLEPSZYCH SIECI KOMÓRKOWYCH
*Jesteś Ślązakiem, czy Zagłębiakiem? Rozwiąż quiz
*1000 zł na dziecko: JAK DOSTAĆ BECIKOWE? ZOBACZ KROK PO KROKU
ZOBACZ TAKŻE
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?