MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Płonął zbiornik z gazem LPG

Magdalena Nowacka Sosnowiec
Olgierd Górny
W piątek rano zapalił się zbiornik z gazem na niewielkiej stacji paliw przy ulicach Okólnej i Stalowej w Sosnowcu (dzielnica Kalety w kierunku do Czeladzi Piaski). Osiemnaście zastępów straży pożarnej przez kilka godzin starało się opanować pożar i nie dopuścić do wybuchu. Ewakuowano mieszkańców kilkunastu okolicznych domów.

Strażacy walczyli o stację i zatrzymanie ognia przed drugim naziemnym zbiornikiem z gazem LPG oraz mniejszymi butlami. Strefa zagrożenia zajmowała teren o promieniu 154 metrów. Paniki jednak nie było. Lekko poszkodowany został pracownik stacji.

Zawiadomienie o pożarze policja otrzymała o godzinie 9.30. - Natychmiast ruszyliśmy do akcji. Powiadomiliśmy straż pożarną i pogotowie ratunkowe - mówi Paweł Warchoł, zastępca rzecznika Komendy Miejskiej Policji w Sosnowcu. - Na miejscu okazało się, że sytuacja jest dość groźna. Płonął zbiornik z ciekłym gazem o pojemności trzech i pół tysiąca litrów. Właściwie to prowadzono jednocześnie dwie akcje. Po pierwsze, gaszony był płonący zbiornik. Jednocześnie, strażacy schładzali drugi pojemnik, aby zapobiec wybuchowi - wyjaśnia policjant.

Strażakom już przed godziną jedenastą udało się odłączyć od sieci gazowej drugi zbiornik.

Gaz zapalił się, bo prawdopodobnie rozszczelnił się zbiornik. - Nie jesteśmy jeszcze w stanie powiedzieć co było bezpośrednią przyczyną pożaru, ani wycenić strat. Mogło dojść do uszkodzenia jednego z zaworów, który kontroluje ilość gazu w zbiorniku. Udało nam się obniżyć ciśnienie i być może nie będziemy musieli czekać do całkowitego wypalenia gazu. Jeśli ciśnienie jeszcze bardziej spadnie, będziemy chcieli go przepompować. Sytuacja jest na tyle opanowana, że nie dopuszczamy myśli o wybuchu zbiorniku. Gdyby do tego doszło, zniszczenia mogłyby być w rejonie nawet kilkuset metrów - mówi Dariusz Kruszczyk, rzecznik prasowy Straży Pożarnej w Sosnowcu.

Strażacy profilaktycznie rozstawili tzw. kurtyny wodne do zatrzymania gazu, ale jak podkreślał Dariusz Kruszczyk, gaz się nie ulatniał.

Na szczęście, ze względu na dość wczesną porę, nikt nie podjechał, by zatankować auto. Obecny był tylko pracownik tej niewielkiej stacji (jest tu tylko gaz LPG).

- Został lekko ranny, na miejscu udzielono mu pomocy medycznej - dodaje Paweł Warchoł.

Pracownik stacji miał lekkie poparzenia, opalone włosy i ubranie. Po opatrzeniu pojechał z policjantami złożyć wyjaśnienia w komendzie.
- Osoba, która dała nam znać o pożarze, nie przedstawiła się. Wiemy, że był to jeden z mieszkańców, który zdążył się spakować i z całą rodziną opuścić mieszkanie - dodaje Paweł Warchoł.

Pozostali mieszkańcy (ewakuowano dwadzieścia sześć osób z jedenastu domów) zdenerwowani oczekiwali na zakończenie akcji.

- Byliśmy w domu, kiedy przyszła policja i poproszono nas o opuszczenie budynku. Ubraliśmy się, zabraliśmy dokumenty i wyszliśmy. Nie boimy się, widząc dobrze prowadzoną akcję - mówi jeden z mieszkańców.

Zdenerwowany nie był także Leonard Piątkowski. Razem z wnukiem spokojnie obserwował pożar. - Dziwi mnie tylko to, że nic nie słyszeliśmy. Zwykle kiedy jedzie straż, policja czy pogotowie ratunkowe, to sygnały słyszymy już z autostrady. Całe szczęście, że przyszli do nas policjanci i strażacy. Właściwie dopiero wtedy spostrzegliśmy płomienie. A dziś taki dzień, że dużo osób siedzi w domu. W tej okolicy mieszka większość mojej rodziny - mówił pan Leonard.

Mieszkańców uspokajał także Kazimierz Górski, prezydent Sosnowca, który był na miejscu akcji już w godzinę po jej rozpoczęciu.

- Jechałem z domu, bo mam dziś urlop. Jednak w tego typu sytuacjach, kiedy jest takie zagrożenie, to oczywiste, że od razu podjąłem decyzję, aby przyjechać jak najszybciej na miejsce. Są tu także pracownicy z wydziału zarządzania kryzysowego urzędu miasta, którzy zaoferowali pomoc strażakom oraz pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej.

Ewakuowani mieszkańcy mogą liczyć na pomoc. W razie potrzeby przygotujemy ciepły posiłek, gdyby też doszło do sytuacji, że nie mogą na razie wrócić do swoich domów, zapewnimy tymczasowy nocleg - zadeklarował prezydent Górski.
Większość mieszkańców z ewakuowanych domów zdecydowała się jednak na tymczasowe schronienie u rodzin i znajomych.

Do podobnego zdarzenia doszło w kwietniu minionego roku na stacji paliw w Ustroniu. Podczas prac konserwatorskich doszło tam do rozszczelnienia zaworu zbiornika z gazem, a później pożaru. Rok temu, na początku stycznia kilkanaście zastępów straży pożarnej gasiło w Sosnowcu płonące zbiorniki z rozpuszczalnikami wewnątrz hali zakładu chemicznego w dzielnicy Pogoń.

Sezon pożarów

Okres świąteczno-noworoczny niestety tradycyjnie obfituje w pożary.

W drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia spłonęło ponad 10 tys. m kwadratowych, czyli około 20 proc. powierzchni Centrum Handlowego M1 w Zabrzu. Nikomu nic się nie stało. Do akcji wezwano posiłki z kilkunastu okolicznych miast, łącznie około czterdziestu jednostek. Strażacy opanowali ogień ok. godz. 4.30. Groźnie było podczas sylwestrowej nocy w Częstochowie. Pożar wybuchł wieczorem na terenie zakładów włókienniczych.Spłonęło składowisko folii na wolnym powietrzu. Od niego zajęła się wiata, w której składowany był filc. Ona również częściowo spłonęła. Udało im się też obronić przed ogniem położoną obok halę produkcyjną. Nie było ofiar.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!