Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po kontroli wiadomo, że w pogotowiu łamano praw

Aldona Minorczyk-Cichy
arc
Ujawnione przez nas już w październiku bulwersujące praktyki w Wojewódzkim Pogotowiu Ratunkowym potwierdzili kontrolerzy Narodowego Funduszu Zdrowia. Karetki systemowe (dawne "erki") zamiast ratować życie ciężko chorych czy ofiar wypadków, woziły pacjentów na badania, a aresztantów do sądu.

W jednym przypadku nowoczesnej karetki użyto nawet jako... taksówki do przewozu emerytowanej dyspozytorki z Tarnowskich Gór na mszę i uroczystości z okazji święta ratowników do Katowic. Raport niestety nie jest jawny.

- W pogotowiu dochodziło do nieprawidłowości. Ich efektem było podwyższone niebezpieczeństwo. Szczegółów zdradzić nie mogę. Umowa z pogotowiem to umowa handlowa. Mamy prawo tę jednostkę kontrolować, ale nie możemy wyników ujawniać - wyjaśnia Jacek Kopocz, rzecznik śląskiego oddziału NFZ.

Informacje o nieprawidłowościach dostaliśmy od związkowców z WZZ Sierpnia 80. To oni złożyli do katowickiej prokuratury doniesienia o podejrzeniu przestępstwa. O złych praktykach poinformowali także śląski NFZ. Ten zbadał wyjazdy karetek w czterech stacjach: Tarnowskich Górach, Częstochowie, Sosnowcu i Raciborzu. Wszędzie odkryto nieprawidłowości. I to nie tylko te, o których pisaliśmy.

Nieoficjalnie wiadomo, że we wrześniu i październiku w Tarnowskich Górach karetki systemowe wyjeżdżały 262 razy, z tego 155 - w celach komercyjnych. Te dane są porażające. Nie mogły tego robić, bo zgodnie z umową z NFZ te karetki mogą być wykorzystywane tylko do najtrudniejszych przypadków. Muszą być w ciągłej dyspozycji. Inaczej może ich zabraknąć, gdy w niebezpieczeństwie będzie czyjeś życie. To cud, że nic się nie stało. Na pogotowie NFZ nałożył karę. Tylko za wyjazdy w Tarnowskich Górach - 350 tysięcy złotych. Jeśli kara się uprawomocni, pieniądze zostaną ściągnięte z transzy za wypełnienie kontraktu. Póki co, sprawa nie jest jeszcze zamknięta. Szefowie pogotowia mogą się odwołać.

- Tutaj chodzi o bezpieczeństwo ludzi. System ratunkowy w województwie działa tak, że wyłączenie karetek burzy jego działanie. Skutki mogą być tragiczne - ostrzega Zbigniew Zdónek, lekarz który ujawnił aferę w pogotowiu.

Po naszych publikacjach, także skargach od pracowników i związkowców, kontrolę w pogotowiu zarządził także marszałek Bogusław Śmigielski.

- Rozpoczęła się piątego grudnia. Chcemy ją zakończyć przed Wigilią. Ten termin może jednak zostać przesunięty, bo zakres kontroli jest szeroki: chodzi o stosunki interpersonalne, w tym podejrzenia o stosowanie mobbingu. Badana jest także realizacja zadań statutowych, w tym dostępność i poziom udzielanych świadczeń - podkreśla marszałek Bogusław Śmigielski. Póki co, dyrektor wojewódzkiego pogotowia ratunkowego Artur Borowicz nadal pełni swoją funkcję. Marszałek - jak twierdzi jego biuro prasowe - po zapoznaniu się z wynikami kontroli nie wykluczył jednak zmian kadrowych.

Nieoficjalnie wiadomo, że to tylko kwestia czasu, bo skala nieprawidłowości jest wręcz porażająca. W pogotowiu igrano z bezpieczeństwem i ludzkim życiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!