Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po zielonej trawie piłka goni... Recenzja filmu „Pierwszy gol”

Adam Pazera
materiały prasowe
„... lecz my nie wygramy, tylko oni”. To trawestacja pierwszych słów refrenu piosenki grupy No To Co, śpiewanej w 1974 roku, gdy polska drużyna pod wodzą Kazimierza Górskiego osiągnęła największy sukces podczas mistrzostw świata na stadionach Republiki Federalnej Niemiec. Ale dlaczego „…my nie wygramy, tylko oni”? Bo jesteśmy najgorszą drużyną piłkarską na świecie! Czy mam na myśli obecną, futbolową reprezentację Polski? Jeszcze nie, choć wkrótce, kto wie? Chodzi mi natomiast o bohaterów filmu Nowozelandczyka Taiki Waititi (Oscar - najlepszy scenariusz adaptowany za „Jojo Rabbit” w 2019 roku) - „Pierwszy gol”, czyli reprezentację Samoa Amerykańskiego w piłce nożnej.

Na miano najgorszych zapracowała ta drużyna, gdy w 2001 roku poniosła spektakularną porażkę w eliminacjach do mistrzostw świata, przegrywając z Australią 31:0!

Kibice kochają outsiderów: często w zawodach ci ostatni, z bardzo dużą stratą do zwycięzcy, są nawet bardziej oklaskiwani niż zdobywca drugiego czy trzeciego miejsca. Liczy się wszak ambicja, determinacja, ów coubertinowski udział w rozgrywkach, toteż pozostają na długo w sercach miłośników sportu. Taki bohater (bohaterowie) jest też wdzięcznym tematem dla kina: start egzotycznej reprezentacji Jamajki w XV Zimowych Igrzyskach Olimpijskich (Calgary ’88) w bobslejach był inspiracją do filmu „Reggae na lodzie” (1993).

Na tych samych igrzyskach wystąpił skoczek narciarski z Wlk. Bryt. - Eddie „Orzeł” Edwards, uznawany za najgorszego w historii skoków. Drwiono z niego, iż w progu wybija się jak orzeł, a spada jak tłuściutka kaczka (miał nadwagę i cierpiał na krótkowzroczność), ale zyskał popularność nie mniejszą niż ówczesna największa gwiazda skoków - Fin Matti Nykänen. A „występ” Edwardsa (55 m na skoczni K-89 i oczywiście ostatnie miejsce!) zaowocował filmem „Eddie zwany Orłem” w 2016 roku.

Ale przechodząc do wspomnianej komedii Taiki Waititi „Pierwszy gol”, na wstępie pojawia się napis - „Na podstawie prawdziwych wydarzeń”. Tamtejszy kapłan (w tej roli w karykaturalny sposób ucharakteryzowany sam reżyser), jako narrator zwracający się bezpośrednio do widzów, wprowadza nas w temat, wspominając „największy łomot w 2001 roku” w dziejach urokliwej, egzotycznej wyspy. Toteż w Samoa Amerykańskim, terytorium nieinkorporowanych Stanów Zjednoczonych, nadal trwa trauma po wstydliwej porażce z Australią. Piłkarze przegrywają (do zera!) mecz za meczem, prezes piłkarskiej federacji kraju, poczciwy Tavita, prosi zawodników choć o jednego gola, bo inaczej szefowie innych związków, w ramach żartu, namalują mu na twarzy, niezmywalnym flamastrem... kobiece piersi! Przy kolacji żona, spoglądając na twarz męża, surowo pyta: „czyje to cycki, ile par masz na twarzy?” (jest ich 11!) i strofuje go: „Wyjdź poza szablon, zatrudnij kogoś spoza wyspy!”. Rzeczywiście, zbliżają się eliminacje do Mundialu 2014, ambitny Tavita nie marzy już nawet o zwycięstwie nad przeciwnikiem, ale o doczekaniu się wreszcie (tytułowego) pierwszego gola w historii kraju!

Tymczasem w Stanach, w Amerykańskiej Federacji Piłkarskiej, trener Thomas Rongen ma ambitne plany na prowadzenie drużyny w najbliższym sezonie. Działacze (z własną żoną, Gail na czele) pozbawiają go złudzeń: „Thomas, zostałeś zwolniony”. Przewidując jego reakcję, sami uprzedzają go, przedstawiając na planszach dokładnie jak się zachowa: klasyczne wyparcie („nie zgadzam się!”), gniew (wkurza się), targowanie („zmienię się”), depresja, wreszcie akceptacja. Zaś „kołem ratunkowym”, piątym elementem reakcji (akceptacja) ma być dla niego poprowadzenie piłkarskiej drużyny Samoańczyków! Wkurzony i sfrustrowany Thomas, zaczepiony po wylądowaniu na wyspie przez zachwyconego reportera telewizji pn. „Kto przyleciał” informuje nie tyle buńczucznie, ile ironicznie, mając świadomość beznadziejnej sytuacji: „Posiadam szczególne umiejętności, przekażę waszym zawodnikom niepowtarzalną wiedzę. Nie jestem bogiem, ale dokonam więcej cudów!”.

Pojawiając się 4 tygodnie przed eliminacyjnym meczem z Tonga, nowy trener zostaje gorąco powitany na murawie egzotycznym tańcem i śpiewem, otrzymuje do dyspozycji samochód, własny domek („rezydencję”), sąsiada w razie ewentualnej potrzeby czegokolwiek. Już pierwszego dnia pobytu na Samoa Thomas zgoli zarost, jakby chciał odciąć poprzedni okres: separacja z żoną, nadużywanie mocnych trunków, ciągnie się też za nim rodzinna tragedia sprzed dwóch lat. Naładowany negatywnymi emocjami, wściekły na wyspowe niedogodności (brak zasięgu dla telefonu komórkowego, trudno też o stacjonarny), już podczas pierwszego treningu uznaje, że piłkarze są gromadą nieudaczników: „macie zero talentu, pojęcia, umiejętności”. Zażenowany beztroskim zachowaniem, luzem, optymizmem i życzliwością futbolistów, dopiero z czasem zauważy, że stanowią oni zgraną grupę, dla której ważniejsza jest wspólnota, kultywowanie tradycji - zaklęcia, modły i czary przed treningami, a w którymś momencie dnia „godzina policyjna” na modlitwę i wówczas wyspa zamiera.

Nieprzyzwyczajonym do reżimu treningowego i wysiłku fizycznego piłkarzom nie chodzi o sportową ambicję, ale wspólną zabawę i pozytywny nastrój. A przekaże to klarownie Thomasowi prezes Tavita: „Nie wyprzemy się siebie, by wygrać. Mamy swoją religię, obyczaje”. Ale zanim trener zrozumie „filozofię życia” na tej egzotycznej wyspie, otrzyma też telefoniczną wskazówkę od żony: „Nie posłaliśmy cię, żebyś pomógł im. Ale żebyś pomógł sobie!”. Toteż pod wpływem pełnych optymizmu tubylców, dotychczas oschły i ponury Rongen, zmieni swoje podejście do życia, informując żonę w czasie spotkania przed eliminacyjnym meczem z drużyną Tonga: „Myślę, że wyspiarskie życie na mnie podziałało; czuję się odmieniony”. A oto jak motywował drużynę w przerwie, przy prowadzeniu 1:0 przez rywali: „Bez ciśnienia, tylko gra, bawcie się, cieszcie się meczem, bądźcie szczęśliwi!”. Jaki był więc efekt, jakim wynikiem zakończył się ten mecz? Zapewniam, że końcówka była pasjonująca (opowie to ojcu - prezesowi Tavicie - grający w tym pojedynku syn, gdyż ten nie wytrzymał ciśnienia i znalazł się w szpitalu). A trener Rongen? Otrzymał propozycję prowadzenia w Stanach drużyny LA Galaxy, jak również pozostania na wyspie. Miał jeszcze inny wybór... Na co się zdecydował?

Doskonale sprawdza się w „Pierwszym golu” w utlenionych na blond włosach Michael Fassbender, ale równie świetnie wypadają miejscowi „nieudacznicy” na czele z bramkarzem-pulpecikiem i transpłciową Jaiyah. Reżyser Taika Waititi zgrabnie połączył lekkie kino familijne z rozgrywką sportową, serwując mnóstwo etnograficznych spostrzeżeń ze wspaniałą przyrodą i przedmeczowymi rytuałami (w postawie do walki, ale wcale niegroźne: fukanie, prychanie, cmokanie, charczenie na rywala) włącznie.

Nie przeocz

Musisz to wiedzieć

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera