Po porażce w Łęcznej na piłkarzy Podbeskidzia wylała się fala krytyki - kibice zarzucali im przede wszystkim brak zaangażowania, czemu dali wyraz także w środowy wieczór podczas spotkania z Olimpią. W pierwszej połowie zrezygnowali ze zorganizowanego dopingu, a wznoszone co jakiś czas głośniejsze okrzyki raczej dyskredytowały Górali, niż mobilizowały ich do lepszej gry.
Nerwowa atmosfera udzieliła się na boisku, bo w poczynaniach Podbeskidzia było początkowo mnóstwo niedokładności i nieporozumień. Niewiele brakowało, a skończyłoby się to golem dla gości - Eusebio Bancessi wymanewrował niemal całą linię obrony bielszczan, ale jego mocny strzał odbił końcami palców Wojciech Fabisiak. Przez większość czasu z boiska wiało jednak nudą, a o pierwszej połowie moglibyśmy napisać jedynie tyle, że się odbyła, gdyby nie sytuacja z 32. minuty. Gospodarzom udało się rozegrać skuteczny kontratak - Paweł Tomczyk przytomnie zgrał piłkę na środku boiska do Łukasza Sierpiny, ten przedarł się lewą flanką i posłał idealnie wypieszczone podanie za linię obrony, prosto do wbiegającego tam Tomczyka. 19-letni napastnik w sytuacji sam na sam z Wojciechem Małeckim nie zawiódł i zdobył swoją trzecią bramkę w tym sezonie.
- Gol dla gospodarzy wiele zmienił, bo do 30. minuty mieliśmy swój najlepszy fragment gry w tej rundzie - ocenił trener gości Jacek Paszulewicz, który w przerwie wprowadził na boisko dwóch najbardziej doświadczonych rezerwowych, Marcina Kaczmarka i Nildo. Obaj byli bliscy rozpracowania defensywy Podbeskidzia. Brazylijski napastnik najpierw trafił w poprzeczkę po dośrodkowaniu Kaczmarka, a chwilę później znalazł się w wymarzonej sytuacji na piątym metrze od bramki rywali, ale dał sobie wybić piłkę Pawłowi Moskwikowi.
Górale przetrwali krótki napór Olimpii i przystąpili do ataku, a prym wiódł najlepszy w ich szeregach Sierpina. Po jego dośrodkowaniu z rzutu wolnego Kamil Wiktorski zmusił Małeckiego do efektownej parady, ale chwilę później bramkarz grudziądzan popełnił fatalny w skutkach błąd. Nie złapał piłki po mocnym strzale Dimitara Ilieva i dopadł do niej Sierpina, który podwyższył prowadzenie i od razu pobiegł cieszyć się z bramki do kibiców zasiadających w "młynie" - jakby chcąc im zrekompensować za ostatnie niepowodzenia.
W jeszcze bardziej efektowny sposób zrobił do Valerijs Sabala. Reprezentant Łotwy w Bielsku-Białej jest na razie tylko rezerwowym, ale w końcówce meczu z Olimpią wreszcie dał kibicom Podbeskidzia nadzieję, że suma wydana na niego w letnim okresie transferowym nie poszła na marne. Były zawodnik FC Brugge z około 35 metrów oddał strzał i posłał piłkę w samo okienko, pieczętując wygraną gospodarzy. - Wynik wskazuje na to, że było lekko, łatwo i przyjemnie, ale było inaczej. Pokonaliśmy solidny, dobrze zdyscyplinowany zespół - cieszył się trener Adam Nocoń, przed którym pozostaje jednak wciąż wiele pracy, by wygrzebać Podbeskidzie z dolnej części ligowej tabeli.
Podbeskidzie Bielsko-Biała 3-0 Olimpia Grudziądz
Paweł Tomczyk 32', Łukasz Sierpina 67', Valerijs Šabala 84'
Podbeskidzie: Wojciech Fabisiak - Bartosz Jaroch, Kamil Wiktorski, Mariusz Malec, Paweł Moskwik - Szymon Sobczak (77' Miłosz Kozak), Łukasz Hanzel, Adrian Rakowski, Dimitar Iliiev (68' Valerijs Šabala), Łukasz Sierpina - Paweł Tomczyk (87' Tomasz Podgórski).
Olimpia: Wojciech Małecki - Michael Olczyk, Miha Goropevšek, Tomasz Wełna, Marcin Woźniak - Eusébio Bancessi, Daniel Feruga, Konrad Handzlik (68' Hubert Adamczyk), Damian Michalik, Mateusz Klichowicz (46' Marcin Kaczmarek) - Wołodymyr Kowal (46' Nildo).
żółte kartki: Sierpina - Klichowicz, Wełna.
sędziował: Paweł Pskit (Łódź)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?