Tłumy przyszły, by towarzyszyć Redaktorowi w jego ostatniej drodze. - Panie Michale larum grają! Ojczyzna w potrzebie! A ty śpisz ? Bezduszność, pycha i prywata się panoszą, kłótnie i swary, prawa boskie za nic mają! A ty śpisz? Spuścizna ojców niszczeje, przekonań swoich się zapierają! A ty śpisz? Za pióro nie chwytasz, językiem ciętym jak szabla do boju nie wzywasz? - wzruszające słowa ks. Benedykta Hałoty w wypełnionym po brzegi kościele w Katowicach-Podlesiu pożegnały Michała Smolorza, wielkiego Górnoślązaka, wybitnego dziennikarza i felietonistę.
CZYTAJ KONIECZNIE:
Felietony Michała Smolorza
Wśród setek mniej i bardziej znanych przy trumnie byli ci najważniejsi: ukochana żona Grażyna, dzieci i przyjaciele. W tym ci najbliżsi: Wojciech Sarnowicz, Kazimierz Kutz.
Michał Smolorz patrzył na wszystkich z fotografii. Zamyślony, lekko uśmiechnięty. Bardzo obecny we wspomnieniach. - Już się nie będzie z kim spierać przy piwie o te nasze śląskie sprawy - żałował jeden z sąsiadów. W ostatniej drodze panu Michałowi towarzyszyło wielu mieszkańców Podlesia. On tę swoją małą ojczyznę bardzo kochał i innych uczył tej miłości.
- Wiele razy rozmawiałem z panem Michałem i choć mieliśmy często inne zdanie, to zawsze widziałem w nim człowieka zaangażowanego w sprawy Śląska, Polski, Kościoła - te słowa z listu arcybiskupa-seniora ks. Damiana Zimonia odczytane nad trumną były bardzo symboliczne i bardzo potrzebne.
Bo przy swej polemicznej energii, szyderstwie, kpinie i ironii, których używał, by walczyć o sprawy ważne, redaktor Michał Smolorz był człowiekiem głębokiej wiary: zawsze z rodziną w pierwszej ławce na niedzielnej mszy, skupiony w chwili przyjęcia komunii świętej. Ostatnio mieszkańcy wybrali go nawet do Rady Parafialnej. Bardzo był z tego dumny.
Przy trumnie stali ci, którzy - jak mówił ks. Hałota - widzieli w nim współczesnego Stańczyka, prześmiewcę. - A to ty pierwszy uczyłeś, że o sprawach trudnych nie trzeba mówić mową nienawiści - przypomniał kapłan. - Miałeś też "brzydki" zwyczaj mówienia prawdy. Świat nie lubi takich ludzi, świat z takich osób drwi, albo się na nich obraża. Ty powiedziałeś mi kiedyś: my musimy mówić sobie prawdę, bo prawda o nas samych nas wyzwoli - wspominał ks. Hałota, wieloletni proboszcz parafii w Podlesiu, dobry znajomy Redaktora.
Wzruszony Wojciech Sarnowicz żegnał się z przyjacielem wspominając jego talenty, odwagę, znajomość historii Górnego Śląska, muzyki , języków.
- Znałeś niemiecki, francuski, angielski, ale najpiękniej mówiłeś po polsku - stwierdził Sarnowicz. - Byłeś człowiekiem renesansu. Wielu zdolności. Tylko się na jednym Michale rzeczywiście nie znałeś. Na sporcie - mówił uśmiechając się nieco przez łzy.
*Zachwycający pokaz fajerwerków na Nowy Rok w Katowicach ZOBACZ ZDJĘCIA
*Horoskop na 2013 rok ZOBACZ, CO MÓWIĄ KARTY
*Morderstwo w Grodźcu: Syn zabił swoich rodziców i uciekł. Zatrzymany na Słowacji ZOBACZ TWARZ ZABÓJCY
*Akt oskarżenia wobec matki Madzi z Sosnowca TRZY ZARZUTY
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?