Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Połowa drużyny nie da nam medalu

Rafał Musioł
Adam Małysz w Oberstdorfie znów był liderem drużyny
Adam Małysz w Oberstdorfie znów był liderem drużyny wojciech matusik
Adam Małysz, Kamil Stoch i długo, długo nic. Zarówno w sobotę, podczas konkursu indywidualnego, jak i w niedzielę, w czasie zmagań drużynowych, to pęknięcie w kadrze było jaskrawo widoczne.

Wystarczy zresztą rzucić okiem na wyniki z drugiego dnia: wiślanin uzyskiwał 207 i 210,5 m, Stoch zaliczył 196,5 i 185,5, ale w dół pociągnęli ekipę Piotr Żyła (166,5 i 182) i Stefan Hula (150,5 i 178). W efekcie w klasyfikacji końcowej cyklu FIS Team Tour biało-czerwoni spadli w niedzielę z drugiego na czwarte miejsce, za plecy absolutnie panujących na skoczniach Austriaków oraz Norwegów i Niemców. W takiej sytuacji trudno marzyć o zespołowym medalu na zbliżających się mistrzostwach świata w Oslo, przebieg wczorajszych zawodów potwierdza bowiem opinię, że trzecie miejsce z Willingen było jedynie wypadkiem przy pracy.

Nie tylko jednak z tego powodu Polacy wracali z Oberstdorfu z dojmującym uczuciem rozczarowania. W zawodach indywidualnych pachniało bowiem medalem Małysza, który po pierwszej serii zajmował czwarte miejsce, ale w drugiej próbie, po raz kolejny w tym sezonie, stracił swoją szansę ze względu na fatalne warunki atmosferyczne.

- Za wiatr dostałem 19,9 punktu, a to oznacza, że nie mogłem polecieć daleko, chociaż oddałem naprawdę dobry skok - komentował Małysz. - Miałem też kłopoty żołądkowe, bolał mnie brzuch. Nie czułem się najlepiej, zastanawiałem się nawet czy to nie jakaś sztuczka Niemców. ale chyba jednak nie będę ich podejrzewał. Po prostu coś w jedzeniu było nie dla mnie- śmiał się później wiślanin.

Niezadowolony ze swojego miejsca był także Stoch.

- Lokata gorsza niż skoki. bo szczególnie drugi był całkiem dobry i miałem z niego satysfakcję - przyznał zakopiańczyk. - Szkoda, że w pierwszej próbie miałem kiepskie warunki i nie dało się nic więcej wycisnąć. Wtedy straciłem szansę na znalezienie się w dziesiątce.

Zdecydowane zwycięstwo odniósł Austriak Martin Koch, za to słabo wypadł lider klasyfikacji PŚ Thomas Morgenstern.

- Na mamucich skoczniach nie ma mowy o równych warunkach dla wszystkich, a kiepski wiatr oznacza takie straty, których nie sposób już odrobić - mówił trener Łukasz Kruczek.

Sam Małysz w niedzielę też odzyskał wigor. - Mam w tym sezonie sporo pecha, ale to może i dobrze, że jego limit wyczerpuje się w pucharze, bo to może oznaczać, że na mistrzostwach świata wreszcie uśmiechnie się do mnie szczęście - stwierdził Orzeł z Wisły.

Jedno nie ulega wątpliwości: przyszły weekend zapowiada się wyjątkowo emocjonująco. Karawana Pucharu Świata zatrzyma się bowiem w Vikersund, gdzie skoczkowie po raz pierwszy będą walczyć na największej skoczni świata. Według jej konstruktorów loty powyżej 250 metrów nie będą należały na niej do rzadkości!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!