Porażka Magdaleny Fręch. To 10. turniej Polki z rzędu poza Europą

Wtorkowy mecze Fręch zaczął się w szalony sposób, bowiem w każdym z pierwszych czterech gemów serwująca została przełamana. Decydujący okazał się 5. gem, w którym Nuria Parrizas-Diaz w końcu ustabilizowała swój serwis. Polka totalnie się posypała i nie obroniła swojego podania ani razu w pierwszym secie, którego ostatecznie przegrała 2:6

W drugiej partii kibice oglądali już kompletnie inną tenisistkę z Polski. Tym razem to Parrizas-Diaz nie była w stanie ani razu wygrać swojego gema serwisowego, a Fręch na reszcie znalazła regularność. Polka wygrała drugiego seta "bajglem" - 6:0.

W decydującej odsłonie wrócił festiwal nieregularności. Parrizas-Diaz przełamała Fręch w pierwszym gemie wygrywając go do zera, ale po chwili było już 1:1. Hiszpanka obroniła swoje podanie po czym znowu przełamała Polkę. Przegrywając 1:3 Fręch dała z siebie wszystko - najpierw odwdzięczyła się rywalce przełamując ją do zera, a następnie obroniła swój serwis i było już 3:3. Niestety w 10. gemie Polka dała się przełamać i przegrała 3. seta 4:6.

Dla Fręch turniej w Monastyrze jest 10. z rzędu, w którym gra poza Europą. Ostatni raz Polka wystąpiła na Starym Kontynencie 4 lipca podczas wielkoszlemowego Wimbledonu. W tym czasie wystąpiła na trzech różnych kontynentach w 10 różnych turniejach: w Ameryce Północnej - USA (Cleveland, San Diego, Cincinnati, Waszyngton i US Open w Nowym Jorku), Kanada (Montreal) i Meksyk (Gudalajara), w Azji - Chiny (Pekin) i Hong Kong i teraz Afryka - Tunezja (Monastyr).

Katarzyna Piter i Białorusinka Lidia Marozawa przegrały we wtorek z Australijką Kimberly Birrell i Norweżką Ulrikke Eikeri 6:3, 4:6, 4-10 w pierwszej rundzie debla turnieju tenisowego WTA w chińskim Nanchang.