Ale do rzeczy. Jeśli komuś się wydaje, że o języku można tylko przynudzać, to się myli. Co prawda kilka złowrogich słów, jak przydawka czy zaimek, w tej książce pada, ale tylko mimochodem. Bo jak mogłoby być inaczej, skoro książka nazywa się "Kiełbasa i sznurek"? O czym więc panowie sobie rozmawiają? Na przykład o pochodzeniu, inteligencji, wierze, kobiecie i seksie (to tytuły niektórych rozdziałów). Naprawdę, pada w tej książce wiele wyznań osobistych, żeby nie powiedzieć: intymnych (tych ostatnich nie zacytuję!).
Michał Ogórek ma pretensje do śląszczyzny, bo uniemożliwiła mu naukę języka niemieckiego ("Nie mogłem uważać za poważny język, w którym aschenbecher nazywa się aschenbecher"), przytacza stereotypy o Śląsku, które bywają absurdalne ("wydobywanie węgla leży w naturze Ślązaków") i tłumaczy, o co chodzi z tym Heimatem ("W Polsce nie stworzono takiego pojęcia jak Heimat, jak w Niemczech, gdzie żaden Niemiec nie jest związany z całymi Niemcami od razu, tylko z jakąś swoją małą ojczyzną"). Przyznaje się też między innymi do wysłania tego samego felietonu do "Playboya", "Twojego Dziecka" i pisma katolickiego (przeszły bez mrugnięcia).
Profesor Jerzy Bralczyk wyznaje, że robił błędy ortograficzne (w sumie DWA!). Może w każdej chwili udowodnić, że język się rozwija oraz że wręcz przeciwnie. Nie kryje też, że alkohol jest dla niego ważny i przytacza opinię Tuwima (prawdopodobnie Tuwima): "Jak człowiek wypije kieliszek, to rodzi się w nim inny człowiek, i on by się też napił". No ale mówi też fantastycznie o naszych kłopotach językowych, których do potęgi mają w tej sytuacji obcokrajowcy ("Wzruszył mnie kiedyś pewien cudzoziemiec, który przypisywał Polakom bardzo dużą przyjaźń dla zwierząt, szczególnie psów, bo napis "piesi", który pojawiał się jako ostrzeżenie, potraktował jako informację, że należy uważać, bo tam piesi biegają, czyli psy. Jak ptak-ptaki, to dlaczego nie pies-piesi?").
Generalnie, dialogi obu panów uczą, bawią i pozytywnie nastawiają do życia, tudzież do samego siebie. To ważne, bo dobrotliwy dystans do siebie zwiększa perspektywę. Widzi się i rozumie więcej. Zresztą to nawet nie jest dialog. Panowie prowokują współudział. Odruchowo wtrąca się do tej rozmowy swoje zdanie, więc to jest jedna z niewielu książek, w których czytelnik staje się jednym z bohaterów, nawet jeśli głęboko drugoplanowym. No i dusza rośnie.
Zresztą prof. Bralczyk mówi tak: "Dziennikarze zadają takie pytania - jak to jest, czy Polacy dobrze mówią po polsku? Odpowiadam na to zawsze - najlepiej po polsku mówią Polacy".
Wreszcie w czymś jesteśmy najlepsi i bezdyskusyjnie zostawiamy świat w tyle! Hurra!
CZYTAJ KONIECZNIE
Ksiązki. Mimo wszystko ZNAJDZIESZ TUTAJ
*Najpiękniejszy Rynek w woj. śląskim jest w... ZOBACZ I ZAGŁOSUJ
*Majówka 2013: Zobacz, jak spędzić wolne dni. DOPISZ SWOJĄ PROPOZYCJĘ
*Matura 2013: Jak przygotować się do matury, jakich pytań się spodziewać, jak znaleźć dobrego korepetytora? ZOBACZ
*Serial Anna German [STRESZCZENIA ODCINKÓW]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?