Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Powązka: Nic tak nie boli, jak zawiedziona miłość

Książki. Mimo wszystko
Jego filmy są niezwykłe. Ogląda się je jak baśnie, jak przypowieści. Jestem fanką filmowej twórczości Jana Jakuba Kolskiego. Ostatnio wydał książkę. Niestety.

"Egzamin z oddychania. Zmysłowa opowieść o pokaleczonej miłości" - taki ma tytuł opublikowana właśnie książka Jana Jakuba Kolskiego. Otóż nie wiem czy to aby powieść, i dla mnie na pewno nie zmysłowa. Kolski zastrzega, że to nie jest autobiografia. Chwała Bogu.

O co chodzi? Dojrzały reżyser i wykładowca zakochuje się w młodszej (o 30 lat) dziewczynie z traumatycznymi doświadczeniami emocjonalno-seksualnymi. Jaka jest? "Niewysoka, krucha, czarnowłosa i czarnooka. Ładna. Czarne włosy podbite ma niebieskością od spodu i posypane rudawym brązem po wierzchu. W czoło wrasta jej rozśmieszający trójkącik,rzadkość nazywana "wdowim czepkiem" - kępka czarnej sierści.Jak u Myszki Miki" (ratunku!). Czyli kobieta po przejściach i mężczyzna z przeszłością. Było. On to Sandow, na cześć Eugena Sandowa, siłacza ery wiktoriańskiej (o mamo!). Ona to Muszelka (błagam!). Na dodatek ona mówi do niego "Dżuczku" (litości!). No i się kochają, choć na mój gust to autor myli miłość z żądzą. Czasem dziką (albo raczej dzikawą), czasem tylko upierdliwą. No i wyznają sobie te uczucia.

Oto próbka:
"- Kocham cię! Bardzo, bardzo, bardzo! Czy ty wiesz, że ja to ja, a ty to ty?!
- Wiem. Ty to ty, a ja to ja.
- Czy to nie cud?!
- Nie wiem".
Dialogi jakie są, każdy widzi. Może więc opisy? Przyrody na przykład? No też są:" Idą. Młode żytko paruje, wilgoć uderza w nozdrza, nad głową drą się skowronki".

Więcej cytatów nie będzie. Nie mogę tego przepisywać, bo nie trafiam w klawiaturę. Są oczywiście i nieco lepsze kawałki. Jest bogata galeria postaci, wielość miejsc i zdarzeń. Ale, jak mawiał klasyk:często otwieramy usta z zachwytu, a zamykamy ziewaniem. Tak było ze mną i z tą książką. Ponieważ uwielbiam Kolskiego, więc pobiegłam do księgarni dzień po premierze warszawskiej, kupiłam ją i zaczęłam czytać jeszcze po drodze. Coraz wolniej.

Przebrnięcie przez całość zajęło mi tydzień. Nie zrezygnowałam tylko z dziennikarskiego poczucia obowiązku. Gdybym nie postanowiła o niej napisać, gdzieś po 30 stronie rzuciłabym ją na półkę. Przebrnęłam, wpadłam w depresję i zaczęłam grzebać w internecie. Szukałam jakiegoś usprawiedliwienia dla autora. W jednym z wywiadów powiedział tak: "Gdybym nie wypowiedział słów, które znalazły się na kartach "Egzaminu", to pewnie te pozostawione we mnie słowa udusiłyby mnie od środka".

Udało się. Autor ocalał. Teraz dusi się czytelnik. Piszę to z bólem. Ja, fanka Kolskiego. Reżysera Kolskiego, który może przestać być reżyserem, bo w innym wywiadzie mówi tak:"Dziś każdy może sięgnąć po kamerę. To rzecz powszechna. Kreatorzy życia to urządzenie montują w zegarku, zębie, nosie. Można je znaleźć w sypialni, pod spódnicą. Film utracił zdolność wyrażania rzeczy ważnych albo inaczej - jest na granicy tej utraty".

Jeśli filmów nie będzie, to co będzie? Kolski straszy: "Jak wyrazić prawdę o rzeczach najważniejszych? Ani obraz, ani dźwięk nie dają rady stanąć naprzeciw tej potrzeby. Słowo jest matecznikiem. To w nim można odkryć na nowo świat".

Czyżby to oznaczało, że Kolski będzie pisał dalej? Panie reżyserze, niech pan nam tego nie robi!

CZYTAJ KONIECZNIE
Ksiązki. Mimo wszystko ZNAJDZIESZ TUTAJ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!