Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prof. Widera: Obywatel IP

Prof. dr hab. Zbigniew Widera
Prof. dr hab. Zbigniew Widera
Prof. dr hab. Zbigniew Widera arc.
Jednym z najważniejszych problemów współczesnego świata jest znalezienie równowagi między rozwojowymi możliwościami technologii komunikacyjnych a szkodami, jakie ona przynosi, ograniczając prawo obywateli do wolności. Odpowiedź na pytanie i idące za tym działanie - o sposób ochrony człowieka przed agresywnymi zachowaniami korporacji działających w sieci - jest jednym z fundamentalnych pytań współczesnej cywilizacji.

Na ile człowiek żyjący w XXI wieku stał się niewolnikiem swojej, jakże oszałamiającej wolności w dostępie do świata za pośrednictwem internetu? Czy wie, że poddawany jest szczegółowej procedurze sprawdzania: co robi, czym się interesuje, o czym myśli i do czego zmierza? Czy działanie to, dotychczas powszechnie nadużywane, objęte było możliwą do egzekwowania ochroną prawną? Google rozstrzyga ten dylemat jednostronnie i jakże bardzo skutecznie. Zmusiło swoich użytkowników do zaakceptowania swojej „polityki prywatności” odcinając dostęp do przeglądarki ogłoszonym zapisem: „Musisz to zrobić, jeśli chcesz nadal korzystać z usług Google. „To”, czyli wyrazić zgodę na wykorzystywanie obecności w sieci. Korzystający z przeglądarek nie mają zielonego pojęcia, jakie konsekwencje pociąga za sobą zgoda na wykorzystywanie ich danych.

Co minutę na Facebooku pojawia się 1.870.000 lajków. To ślady, które zostawiamy, korzystając z internetu. Żyjąc w sieci, nieustannie narażeni jesteśmy na wykorzystanie przez wiele podmiotów korzystających z informacji. Zdolność ukrycia się jest więc przedsięwzięciem nierealnym. Czy jednak przeciętny użytkownik inter-netu myśli o konsekwencji swojej w nim obecności? Jaka część jego życia może podlegać inwigilacji? Liczba informacji rośnie przez zdolność gromadzenia danych. Dziś każdy ma swojego awatara podążającego za każdym obywatelem. To „ciasteczka” są wtyczką do zdefiniowania naszych przyzwyczajeń i zachowań, potrzeb i zainteresowań. Facebook wykorzystuje użytkowników pod kontem późniejszego kierowania do nich reklam, zgodnie z ich zainteresowaniami. W ten sposób można ubezwłasnowolniać miliardy użytkowników.

Dane o konsumentach, pochodzące z pozornie nieistotnych dla nich wizyt w sieci, rosną w postępie geometrycznym. Siedzący przed komputerem człowiek, łączący się z internetem za pośrednictwem urządzeń mobilnych, staje się towarem wraz z milionami innych użytkowników. Dowolnie i nieskończenie wymienianym przez firmy handlujące informacjami. Nikt nie wie, jakie skutki spowoduje ten swoisty handel ludźmi w XXI wieku -wieku współczesnego elektronicznego niewolnictwa.

Kilka miliardów danych na sekundę trafia do tzw. Chmury. Gromadzi się i przetwarza dane w potężnych „magazynach” wirtualnych informacji. Google przechowuje przez 5 lat wszystko, co interesowało obiekty jego inwigilacji w tych latach. Google wie więcej o swoim kliencie niż on sam.
Na ile konsumenci mogą kontrolować dane na swój temat? Google ma dostęp do życia każdego, a ich wyszukiwarka przetwarza 97 proc. informacji w Europie. Wiceprzewodnicząca, komisarz UE ds. sprawiedliwości, Viviane Reding i polski minister Rafał Trzaskowski we-zwali do przyspieszenia prac nad europejską reformą ochrony prywatności w sieci. „Ta reforma powinna być priorytetem europejskich polityków na najbliższe półrocze” - napisali w oświadczeniu na europejski Dzień Ochrony Danych Osobowych 28 stycznia 2014 r. W treści oświadczenia znalazło się zdanie: obywatele powinni móc odzyskać kontrolę nad tym, co dzieje się z ich danymi osobowymi, bo żyjemy w czasach, w których stały się one wartością przeliczalną na pieniądze, napędzającą gospodarkę cyfrową. Stabilność tej waluty XXI w., podobnie jak każdej innej, wymaga zaufania. Czy należy wprowadzić ogromne odszkodowania za wykorzystywanie danych z sieci? Czy możliwe jest utrzymanie dystansu od naszej prywatności? Człowiek powinien mieć prawo wiedzieć, kto i po co gromadzi dane o nim.

Powszechna Deklaracja Praw Człowieka (art. 19) i Międzynarodowy Pakt Praw Obywatelskich i Politycznych (art. 19 ust. 2) stanowią, że każdy człowiek ma prawo do swobodnego wyrażania opinii i korzystania z atutów wolności słowa. Ale co z równolegle kroczącymi zjawiskami, które korzystają z tego szlachetnego przesłania? Wykorzystują je bez ograniczeń, namawiając konsumenta do permanentnej obecności w sieci, obnażania się w niej z każdej swojej wartości. Czy w wymiarze międzynarodowym może być skutecznie ustanowiony, aktualizowany, uniwersalny model prawa chroniący nasze prawa i przestrzegany pod każdą szerokością geograficzną?

Google poszło bardzo daleko. Postawiło alternatywę: albo zgadzasz się na nasze warunki, albo jesteś odcięty od naszych przeglądarek. Wymusza na nas obowiązujący formalnie kontrakt bez możliwości reklamacji i - co grosza - rezygnacji z niego.

„Wolność człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego” - czy tą myślą Alexisa de Tocqueville’a można opisać niebezpieczne zjawisko inwigilacji i marketingowego wykorzystywania danych pochodzących z dobrowolnej obecności ludzi w internecie? Jedno w tym wszystkim jest pewne: jakże kiedyś futurystyczny Obywatel z „Roku 1984” George’a Orwella staje się obecnie rzeczywistym Obywatelem IP?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!