Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PRZEMYSŁAW MIŚKIEWICZ "Precz z komuną”: Niedziela Palmowa

Przemysław Miśkiewicz
Blisko 2000 lat temu Jezus wjeżdża na osiołku do Jerozolimy. Triumfalnie. Tłumy rzucają mu liście palm, ścielą płaszcze pod nogi, witają jak wodza powracającego po odniesionym zwycięstwie. On wie, co się zdarzy za kilka dni, jednak inni nie wiedzą. Co prawda prorocy mówili, że kiedyś musi się spełnić, ale... Ileż to razy w naszym życiu wiemy, co się stanie, jednakże łudzimy się, że może się uda, jeszcze nie tym razem. Zresztą natura ludzka jest niezmienna, a przysłowia o nauce, co to potęgi kluczem, o historii, która nigdy nikogo niczego nie nauczyła, towarzyszą nam od wieków.

Kiedy to piszę, co chwilę przypomina mi się jakiś fragment z Biblii. Jest czas wielkanocny, więc jesteśmy bliżej tematów wiary, a Biblia nie tylko dla wierzących, ale i wielu agnostyków czy niewierzących jest najważniejszą księgą. Mnie szczególnie bliski jest Nowy Testament - dzieło, które wymyka się całkowicie codziennej ludzkiej logice.

Nie odbieram znaczenia Staremu Testamentowi, będącemu również jedną z podstaw innych wyznań, ale Nowy, o Dobrym Bogu, jest mi bliższy. W Starym człowiek ma się Boga bać, bo taki był czas i tak Bóg był postrzegany. Ten tekst sprzed urodzenia Chrystusa ma tylu autorów, tyle ksiąg, że trudno niedoświadczonej w temacie osobie (a taką ja zdecydowanie jestem) się w nim połapać. Biblii od deski do deski nie przeczytałem, a jedynie chłonę od kilku lat codzienne czytania i komentarze. I szczególnie w ten czas wielkanocny wszystkich do tego zachęcam. I to niekoniecznie ze względów religijnych, ale aby móc zrozumieć, skąd się wywodzimy, skąd nasza kultura, prawo czy zwyczaje. I nie chcę teraz wchodzić w dywagacje o kwestiach tego, co od Żydów, Greków czy Rzymian, bo to inny temat, nie na dziś.

Każdy ma prawo wierzyć w Boga lub Go odrzucać, może być względem wiary gorący, letni czy zimny. Nikt nikomu nic w tej kwestii narzucać nie może i zdecydowanie nie powinien tego robić. A jak to się ma do pewnych działań i głoszonej przez media tolerancji? Jezus wyrzucił kupców ze świątyni, ale czy przez to był nietolerancyjny? Zdecydowanie nie: to nie było miejsce właściwe do handlu i nic by się nie stało, gdyby odbywał się kawałek dalej, poza murami. Ale jeżeli handel nie powinien się odbywać w miejscu świętym, to czy przestrzeń publiczna jest miejscem na modlitwę? Czy można się modlić w autobusie lub tramwaju? Jestem przekonany, że tak, oczywiście jeżeli nie naruszamy tym spokoju innych. Jednakże „Gazeta Wyborcza” uważa, że samo wyciągnięcie różańca w miejscu publicznym jest wysoce wątpliwe. Oj, piewcy nowoczesnej tolerancji - zdecydowanie nie tędy droga. Mnie na przykład przeszkadza czytanie w środkach transportu GW, jednak nie robię z tego afery, gdyż wiem, że czyjeś czytanie mojego mózgu nie zainfekuje. Jeżeli ktoś jest wierzący, to mu różaniec nie przeszkadza, a jak jest niewierzący, to dla niego zwykły sznurek z paciorkami, więc w czym problem? Wszak niewierzący w moc różańca nie wierzy.

Kiedy lecę samolotem, mam zwyczaj zmawiać dziesiątkę różańca podczas startu; oczywiście robię przed i po modlitwie znak krzyża. Nigdy nie spotkałem się z nieprzychylną reakcją, ale przez głupią autocenzurę zauważyłem, że robię to ukradkiem. To mój problem - może trudno byłoby mi zostać męczennikiem, jednak rugowanie Boga z wielu miejsc czy też sprowadzanie Go do przeszłości, która nadaje się tylko do zwiedzania i oglądania, jest nie do przyjęcia. To, że za granicą, a niestety również powoli u nas, zabytkowe kościoły zwiedza się za opłatą, jest w jakiś sposób zrozumiałe. Ale jeżeli nie można wejść na krótką modlitwę w miejscach szczególnego kultu, to już jest daleko od OK. Niestety, tak się na ogół dzieje za zgodą, a nawet z inicjatywy władz kościelnych. Zadziwiłem się podczas wizyty w Montserrat w Hiszpanii, gdzie modlitwa przed figurką Matki Boskiej kosztuje 8 euro. Coś w Biblii jest na temat celników, podatków itp. Jak to zwykle bywa, starsi ludzie, a do takich się już zaliczam, mają w zwyczaju mówić, że świat idzie w złym kierunku, więc i ja na takie stwierdzenie sobie pozwolę.

Rewolucja Francuska, przyć-miona po 128 latach przez październikową, wymordowała setki tysięcy katolików, a jednak wiary nie wytępiła. Jednakże „elity” do Boga, jako symbolu wstecznictwa, już nie wróciły i tak zostało w Europie do dziś. Ludzi niewierzących nazywano wolnomyślicielami. Dosyć to przewrotne, bo dla mnie wolnym jest człowiek, który wierzy, ale cóż, każdy ma prawo do swojego osądu.

Dziś nie o tym. Rewolucja końca XVIII wieku rozpoczęła wojnę z Bogiem w majestacie przymusu państwowego. Obecnie jeszcze niby z Bogiem się nie walczy, tylko z Kościołem, ale już widać coraz częstsze symptomy walki z wiernymi i moja „ulubiona” gazeta w tym jak zawsze przoduje. Na walkę z Bogiem przyjdzie niedługo czas. I to już nie jest gadanie starszego pana, tylko dość podstawowa znajomość historii nowożytnej, która zaczęła się właśnie od zburzenia Bastylii w 1789 roku. Piękne slogany o miłości, braterstwie i równości kończą się zawsze tym samym, co oczywiście nie musi oznaczać obecnie ofiar i mordów - te na nienarodzonych oczywiście, według dzisiejszej nomenklatury słownej, mordami nie są. Obecnie chodzi raczej o przekonanie do idei, a że odbywa się to metodami innymi, częstokroć skuteczniejszymi, to inny temat.

Warto znać historię, niekoniecznie wkute na blachę daty, ale trzeba umieć umiejscowić wydarzenia i znać ich kontekst. Pozwolę sobie wrócić do tematów z ostatnich felietonów, odnośnie szkoły, która właśnie tego powinna uczyć, bo nauka jest nie tylko po to, żeby znać datę i godzinę, ale głównie żeby umieć interpretować, co i dlaczego się wydarzyło.

Kiedy byłem dzieckiem, w szkole nie było lekcji religii; odbywały się w salkach katechetycznych. Dowiadywaliśmy się o Bogu, ale bez szerszego kontekstu, nie było czytania Biblii czy wypracowań z interpretacji wydarzeń biblijnych. Obawiam się, że religia w szkole przejęła te wzorce. Jednakże właśnie na zmianę sposobu nauki religii powinien być kładziony nacisk, a nie na jej likwidowanie. Mieszkamy w Polsce, w kraju, który od początku istnienia był związany z chrześcijaństwem, i tego należy uczyć. A swoją drogą, co pomyślałby ten Mężczyzna, wjeżdżający pięć dni przed śmiercią do Jerozolimy na osiołku, gdyby działo się to obecnie? Kto dzisiaj wie, że niedługo, za kilka lat, dwutysięczna rocznica Niedzieli Palmowej? A należałoby wiedzieć, bo to tylko kwestia umiejętności ustawienia po kolei pewnych, na ogół znanych wydarzeń. To wcale nie jest trudne, jeżeli ma się podstawy. Bez tego będziemy zdani tylko na internet.
Precz z komuną!

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera