Wielki sukces zespołu Roberta Kubicy! Taki tytuł bił po oczach Czytelników w jednym z portali kilkanaście dni temu. Tym gigantycznym osiągnięciem okazało się trzecie miejsce grupy Orlen Team Targa w 12-godzinnym wirtualnym wyścigu. No cóż, clickbait ma swoje prawa, ale jednak ten akurat przypadek godny jest pewnej głębszej refleksji. Dotyczy ona mianowicie dziennikarstwa, które rozpuszcza się w sosie uwielbienia dla swojego idola. Kubica takiego grona wiernych propagandystów dorobił się już dawno i chociaż jemu samemu opinie osób trzecich fruwają niczym folie zrywane z owiewki kasku, to jak widać gwardia nie śpi, gwardia czuwa. Nieważne, że sam Kubica wyleciał z trasy, a na finiszu walczący o podium koledzy nie wpuścili go do „kokpitu” (jak stwierdzono, chodziło o to, by zaoszczędzić cenne sekundy). Ważne, że jego nazwisko wreszcie można było sprzedać w kategoriach sukcesu.
W tym samym chórze zabrzmiało kilka głosów rozczarowanych, że Polak nie otrzymał głównej roli w znakomitym skądinąd serialu dokumentalnym Netflixa o kulisach sezonu 2019. Kto oglądał ten wie, że film na tym nie stracił, a Williams i jego kierowcy znaleźli się w nim w rolach proporcjonalnych do znaczenia w rywalizacji. Zabrakło może jedynie zabawnego epizodu - momentu, w którym polscy kibice doprowadzili na oficjalnej stronie F1 do wyboru Kubicy na kierowcę Grand Prix Austrii, co cichaczem później odkręcano, uznając, że nawet w takim cyrku są granice śmieszności.
Bądź na bieżąco i obserwuj
Medialni fani RK, aby utrzymać linię partyjną, muszą wykazywać się jednak coraz większą determinacją i wirtuozerią godną przedstawicieli partii rządzącej uzasadniających praworządność majowych wyborów. O ile bowiem klęskę w kolejnym wirtualnym starcie, z którego Orlen Team wycofał się po rozbiciu przez Kubicę pojazdu, można było przemilczeć (pewien problem stanowiła jedynie relacja na żywo, jaką nieopatrznie prowadzono), to już krach DTM, w której miał startować Polak, już nie bardzo. Decyzja Audi o wycofaniu się z serii - którą po złożeniu autografu przez Polaka opisywano jako ważniejszą od F1 - oznacza, że od 2021 roku w garażach pozostanie tylko BMW, więc rywalizacja straci sens. Wygląda na to, że kolejna wielomilionowa inwestycja Orlenu w karierę Kubicy, która tak naprawdę skończyła się na włoskiej barierce w 2011 roku, stanowi odpowiednik zakupu przez LOT linii Condor.
Reasumując - to wprost niezwykłe, jak blisko związały się losy Kubicy z polską polityką i jak podobne mechanizmy są z nim związane. I pomyśleć, że wszystko zaczęło się od Mateusza Morawieckiego, który w 2013 roku jako prezes Banku Zachodniego WBK westchnął: „Jakie to szczęście, że on złamał rękę”...
Polska się śmieje
Obejrzyj dokładnie
Zobacz koniecznie
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?